Niewdzięczni bękarty wojny [PEŁNE TŁUMACZENIE ARTYKUŁU Z „KOMSOMOLSKIEJ PRAWDY”]

70-lecie wyzwolenia Oświęcimia Europa uczci bez Putina

 

W kwietniu 1976 roku, kiedy mistrzostwa świata w hokeju odbywały się w polskim górniczym mieście Katowice, mój – żyjący jeszcze – ojciec po meczu, który drużyna ZSRR przegrała 4-6, przypomniał, jak ich, wyzwalających to miasto z rąk hitlerowców, zapraszali na rok przed 30-leciem wyzwolenia. I bardzo żałował, że nie mógł wtedy pojechać. Myślę, że gdyby żył, to dziś by sam nie przyjechał.

Nie pamiętający historii, nie wyrażający wdzięczności za uratowanie, młodo-Europejczycy skrupulatnie rugują wszystko, co powiązane w ich życiu z Rosją i ZSRR, i odwrotnie – wszelkimi sposobami wyciągają, nie stroniąc od fałszerstw i otwartej falsyfikacji tego, co było złe między naszymi krajami.

27 stycznia w tej samej Polsce uroczyście będą obchodzić 70-lecie wyzwolenia jednej z najstraszniejszych maszyn mordowania ludzi – obozu śmierci Oświęcim. Lub, jak się go też nazywa, obozu Auschwitz. Który odebrał życie prawie półtora miliona ludzi, wśród nich 1 miliona 100 tysięcy Żydów. Wcześniej świętowali wyzwolenie obozu przez wojska radzieckie. Teraz jedynie wyzwolenie. Przez kogo? To w Europie nikogo nie interesuje.

Usunięcie radzieckich wyzwolicieli dziwnym trafem zbiegło się z tym, że organizatorzy wydarzenia nie zaprosili na rocznicę Władimira Putina. Głowę państwa, żołnierze którego tego dokonali. Żołnierze którego, nawiasem mówiąc, dokonując nie lada wyczynu, nie dali Niemcom wysadzić Krakowa, całkowicie wykończyć Warszawy. Mówią, że z powodu konfliktu Rosji i Zachodu w kwestii Ukrainy. Młodo-Europejczycy prześcignęli tu oczywiście swoich nauczycieli, jeśli wziąć pod uwagę, że na uroczystościach w Normandii z okazji 70-lecia utworzenia drugiego frontu prezydent Rosji był jednym z honorowych gości.

W sukurs przyszła Polakom Federacja Żydowskich Organizacji w Czechach, która skrytykowała prezydenta kraju [Czech], który zaprosił Putina z okazji 70-lecia wyzwolenia. Wizytę rosyjskiego prezydenta czescy Żydzi uznali za „niestosowną”.

Rzecznik prezydenta Federacji Rosyjskiej Dmitrij Pieskow zaznaczył, że jego szef nie przewidywał przyjazdu do Oświęcimia w swoim kalendarzu, gdyż i tak ma „zbyt napięty grafik”, ale z dużą powagą odnosi się do tego typu wydarzeń, ponieważ „nadaje nadzwyczajną rangę wszystkim rocznicowym obchodom poświęconym Drugiej Wojnie światowej”.

Kogo właściwie zaprosili organizatorzy. Oczywiście, Angelę Merkel. Przecież rządzony przez nią kraj miał bezpośredni związek z Oświęcimiem. I z Majdankiem, i z Treblinką itd. Jeszcze prezydentów Łotwy, Estonii, Litwy, Ukrainy i tak dalej. Panowie z żydowskich organizacji najpewniej zapomnieli, jak Estonia dumnie meldowała Hitlerowi, że jej terytorium jest judenfrei (oczyszczone z Żydów). Z 33 tysięcy Żydów Rygi do końca 1941 zabito 27 tysięcy. Z 60 tysięcy Żydów Wilna rozstrzelano 45 tysięcy. I wszędzie brała w tym udział miejscowa ludność. Tak jak i na Zachodniej Ukrainie, gdzie we Lwowie w ciągu kilku dni zabito 6 tysięcy Żydów, a w Równem na przykład już w listopadzie 1941 z 27 tysięcy Żydów zostało żywych tylko 6 tysięcy. Babi Jar w Kijowie, Bogdanowka w obwodzie nikołajewskim, Drobnicki Jar w Charkowie.

Kto, jak nie liderzy tych państw, powinien uczestniczyć w uroczystościach rocznicowych z okazji wyzwolenia Oświęcimia i uratowania Żydów? Kto, jak nie premier Ukrainy, gdzie banderowcy, którzy zorganizowali Rzeź Wołyńską, zabijając nie tylko Żydów, ale i Polaków w dziesiątkach tysięcy, zostali bohaterami narodowymi? Jak z kimś takim mogą się równać jacyś Rosjanie. Obecna Europa stawia pytanie, czy żołnierze radzieccy rzeczywiście nie pozwolili zniszczyć hitlerowcom wszystkich więźniów Oświęcimia. Nie zdziwię się, jeśli Europejczycy zaczną uważać (jeśli już nie zaczęli), że dokonali tego Amerykanie lub „Bękarty wojny” z filmu Tarantino.

Myślę, że gdyby ojciec dziś żył, nie pojechałby do Katowic, których wyzwolenie upłynie 28 stycznia. Dlatego że 14 maja 2014 roku „Pomnik Wdzięczności”,  jak nazywano postawiony w Katowicach monument poświęcony poległym podczas wyzwalania tego polskiego miasta przez żołnierzy radzieckich, został zburzony i przestał istnieć.

Rzeczywiście, bękarty wojny. I niewdzięcznicy. Sami się hańbicie.

Redakcja „Komsomolskiej Prawdy” zaznaczyła, że stanowisko autora nie musi odpowiadać poglądom prezentowanym przez gazetę.

Aleksandr Griszin

Więcej postów