Co piszą inni: Przed wizytą Petra Poroszenki w Polsce Cyprian Darczewski pisze tak:
Prezydent sąsiedniej Ukrainy Petro Poroszenko postanowił nawiedzić mój kraj – Polskę. Mój kraj podejmie go z najwyższymi honorami. Na zaproszenie Prezydenta RP – mojego Prezydenta, wystąpi przed moimi reprezentantami – senatorami i posłami RP na wspólnym posiedzeniu obu izb parlamentu. Dokładnie tak samo jak przed 15 laty nasz Wielki Rodak – papież Jan Paweł II. Siedząc przed telewizorami będziemy się wsłuchiwać w jego nauczanie.
„Historia uczy, że demokracja bez wartości łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm. Dzieląc radość z pozytywnych przemian, jakie dokonują się w Polsce na naszych oczach, winniśmy sobie również uświadomić, że w wolnym społeczeństwie muszą istnieć wartości zabezpieczające najwyższe dobro całego człowieka. Wszelkie przemiany ekonomiczne mają służyć kształtowaniu świata bardziej ludzkiego i sprawiedliwego”.
Przytoczone powyżej słowa, nie są słowami Poroszenki. To słowa, jakie w czerwcu 1999 r. wygłosił w polskim Sejmie, papież Jan Paweł II. Był on niewątpliwym autorytetem religijnym i moralnym dla milionów Polaków – moich współobywateli.
”Demokracja bez wartości łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm ”. Jakie więc wartości przywozi nam z Kijowa ukraiński Prezydent? Kim jest i kogo reprezentuje, by stojąc przed zgromadzeniem parlamentarnym tak nauczać nas, Polaków? Jakąż demokrację reprezentuje i jaką zamierza budować? Na jakich wartościach moralnych i historycznych oprze filozofię rozwoju swojego państwa? Co może nam – Polakom zaoferować?
Petro Poroszenko doszedł do urzędu Prezydenta Ukrainy w wyborach uznanych przez OBWE za demokratyczne. Ale doszło do nich w wyniku zamachu stanu (czyli działań zaprzeczających demokracji), obalającego poprzedniego – wg OBWE demokratycznie wybranego – prezydenta.
Jest jednym z najbogatszych Ukraińców, prawdziwym oligarchą. Reprezentuje więc to środowisko polityczne, które od lat wygrywa na Ukrainie każde wybory parlamentarne – środowisko oligarchów. Zanim został prezydentem, czterokrotnie zasiadał w ukraińskim parlamencie. Piastował szereg najwyższych funkcji rządowych (kolejnych skompromitowanych ekip) i państwowych (był Przewodniczącym Banku Narodowego). Wszystko te honory umiejętnie łączył z działalnością biznesową, na co pozwala specyficzna forma demokracji na Ukrainie. Zarabiane pieniądze zainwestował m.in. w telewizję (5 Kanał), którą także sprytnie wykorzystywał w działalności politycznej. W efekcie został nowym wielkim wschodnioeuropejskim krezusem.
Demokracja, którą reprezentuje, i do której będzie nas – Polaków, przekonywał jest cokolwiek specyficzna. Zaczęto ją budować od przyjęcia tzw. ustawy językowej odbierającej prawo posługiwania się własnym językiem mniejszościom narodowym. To m.in. ta decyzja była impulsem ruchów separatystycznych rosyjskojęzycznych środowisk na Krymie i we wschodniej części Ukrainy.
W ramach rozwoju ukraińskiej demokracji podjęto szereg ciekawych niedemokratycznych decyzji, m.in.: zakaz transmisji rosyjskich programów telewizyjnych, nadawania współczesnej muzyki rosyjskiej w państwowych mediach, ograniczania wolności prasy (ok. 90 dziennikarzy rosyjskich ma zakaz wjazdu do Ukrainy) itd.
Zadbał też o „wartości zabezpieczające najwyższe dobro całego człowieka” – o co 15 lat wcześniej apelował w polskim Sejmie polski papież. W imię tych wartości zapomniał o rozliczeniu winnych masakry 100 współobywateli na kijowskim Majdanie. Ale nie dziwi to specjalnie – to przecież po ich trupach został prezydentem. Zapomniał o rozliczeniu winnych masakry kilkudziesięciu swoich współobywateli spalonych żywcem w odesskim Domu Związków. Ale to też nie dziwi: nie byli to przychylni mu współobywatele… Wytoczył działa, puścił czołgi i samoloty do walki z tymi współobywatelami, którzy inaczej postrzegają demokrację ich wspólnego kraju – Ukrainy.
Coś ze słów mojego Wielkiego Rodaka, św.Jana Pawła II, wziął sobie jednak prezydent Poroszenko do serca: (…) ”Wszelkie przemiany ekonomiczne mają służyć kształtowaniu świata bardziej ludzkiego i sprawiedliwego (…)”. Pewnie dlatego uznał działalność UPA za działalność „bohaterską” (tytułu Bohatera Ukrainy pozbawił Stepana Banderę obalony Wiktor Janukowycz). Zapowiedział też przyznanie uprawnień kombatanckich bestialskim mordercom ponad 100 tysięcy Polaków….
Mam – mówiąc bardzo delikatnie – sceptyczny stosunek do struktur kościoła katolickiego i jego hierarchów. Nie spodziewałem się, że będę się kiedyś odwoływał do słów papieża. Czemu więc odwołania te mają służyć? Tylko uświadomieniu milionom moich współobywateli, moich Rodaków, kto będzie do nich przemawiał z tej samej sali i tego samego miejsca, co ich największy autorytet.
Po co Poroszenko przyjedzie do Polski? Oczywiście podziękować za pomoc w przeprowadzeniu zamachu stanu (który doprowadził go do władzy) i za pomoc w wojnie wytoczonej swoim współobywatelom. Wojnie w myśl ukraińskiej demokracji: bez wolności słowa i z symbolami historii odwołującymi się do morza krwi. Krwi polskich kobiet i dzieci przelanej rękoma idoli ukraińskiego prezydenta w 1943 i 1944 r.
Przyjedzie prosić o wsparcie dla swojej upadłej gospodarki. Upadłej, bo przez lata grabionej przez podobnych mu ukraińskich oligarchów. Przyjedzie prosić o większe wsparcie militarne w wojnie, jaką prowadzi przeciw swoim rodakom ze wschodu kraju.
O polskich oczekiwaniach związanych z tą wizytą mówił Polskiej Agencji Prasowej (PAP) minister z Kancelarii Prezydenta RP, Jaromir Sokołowski: „Chcielibyśmy, aby ta wizyta była potwierdzeniem strategicznego partnerstwa łączącego Polskę i Ukrainę oraz polskiej gotowości do wspierania jej prozachodniej orientacji. (…) Będzie to doskonała okazja do powtórzenia polskiej woli angażowania się we wspieranie nowej ukraińskiej ekipy w dziele reformowania tego kraju”. Nic dodać, nic ująć. Można tylko zapłakać…
Gdy tylko zapowiedziano wizytę w Polsce ukraińskiego oligarchy, na Facebooku powstała grupa: „Ogólnopolska Akcja Protestacyjna przeciwko wizycie w Polsce prezydenta Ukrainy, Poroszenki. STOP banderyzacji Polski!!!”. Członkowie grupy postulują m.in. wystawiania na trasie przejazdu fana UPA transparentów przedstawiających znak drogowy z napisem: „Zakaz przejazdu dla banderowców”.
Choć na trasie przejazdu nie stanę, całym sercem podpisuję się tym manifestem. Utożsamiam się z nim w myśl szacunku dla ideałów innej niż ukraińska demokracji i pamięci ponad 100 tysięcy Polaków wymordowanych przez banderowskich idoli Petra Poroszenki.
Bogusław Jeznach