Obowiązujące od wczoraj zawieszenie broni w Strefie Gazy musi być przekute w trwały rozejm. Powinno ono zakładać złagodzenie izraelsko-egipskiej blokady Strefy Gazy w zamian za demilitaryzację tego terytorium – pisze brytyjski dziennik „Financial Times”.
Jeśli trwały rozejm ma zostać osiągnięty, obie strony konfliktu muszą podjąć kroki, które potwierdzą, że dają szansę pokojowi. Izraelczycy powinni mieć podstawy, by wierzyć, że Strefa Gazy nie będzie już wykorzystywana jako miejsce, z którego przeciwko ich krajowi przeprowadzane są ataki rakietowe lub ataki z tuneli. Palestyńczycy z kolei potrzebują pewnego odciążenia od blokady nakładanej na Strefę Gazy przez Izrael i Egipt. „Jakiekolwiek porozumienie powinno opierać się na idei demilitaryzacji Gazy w zamian za złagodzenie blokady, w połączeniu z odbudową niezbędnej infrastruktury” – podkreśla „FT”.
Biorąc pod uwagę poziom nienawiści i brak zaufania po obu stronach, wynegocjowanie takiego porozumienia i utrzymanie go będzie wyjątkowo trudne. Jednak w ocenie „FT” pozytywną rolę mogą odegrać tacy zewnętrzni gracze jak Egipt, USA, UE i ONZ. Gazeta przypomina, że wojskowy egipski rząd nie ufa Hamasowi, którego postrzega jako odgałęzienie swojego zaciekłego wroga, czyli Bractwa Muzułmańskiego. Ale jeśli przejścia graniczne między Egiptem a Strefą Gazy byłyby kontrolowane przez Autonomię Palestyńską, która kieruje się ku pojednaniu z Hamasem, Egipt może mieć mniejsze obiekcje wobec otwarcia granic.
„Jednym z punktów co do którego wydają się zgadzać zarówno Hamas, jak i prawicowy minister spraw zagranicznych Izraela Awigdor Lieberman, jest to, że po wojnie ONZ mogłaby odgrywać większą rolę w Gazie” – zaznacza brytyjski dziennik. Jednak obie strony widzą ONZ w innej roli. Według Hamasu ONZ powinna zająć się projektami infrastrukturalnymi, podczas gdy Lieberman chce większej roli tej organizacji w zarządzaniu Strefą i bezpieczeństwem. „Samo ONZ może mieć pewne zastrzeżenia w sprawie rozszerzenia swojej roli, biorąc pod uwagę wysokie straty, jakie organizacja poniosła w obecnym konflikcie. Mimo to, jeśli obie strony chcą powierzyć ONZ większą rolę, jest to pozytywny znak, który może dawać nadzieję na postęp” – ocenia „FT”.
Dziennik przypomina, że w związku z wysoką liczbą ofiar śmiertelnych wśród cywilów pojawiają się apele o ściganie zarówno Hamasu, jak i Izraela. Jednak ani Izrael, ani Autonomia Palestyńska nie podpisały Statutu Rzymskiego, na którego podstawie powstał Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK). Dlatego obecnie jedynym sposobem, w jaki sprawa mogłaby trafić do tego sądu, byłoby skierowanie jej tam przez Radę Bezpieczeństwa ONZ. „Ale taki krok najpewniej padłby ofiarą amerykańskiego weta” – zaznacza gazeta.
Choć we wtorek administracja palestyńska informowała, że zabiega o członkostwo Palestyny w MTK, to zdaniem brytyjskiego dziennika wzajemne obwinianie się jeszcze bardziej utrudniłoby wynegocjowanie porozumienia w sprawie sytuacji w Strefie Gazy. „W tym momencie najlepiej byłoby odłożyć na bok kwestię roli MTK. O wiele pilniejsze jest wykorzystanie obecnego zawieszenia broni do próby zbudowania trwałego pokoju, dzięki któremu zakończyłaby się przemoc, zniesiona zostałaby blokada i pozbyto by się rakiet” – konkluduje „FT”.