Zawsze można polegać na… Federacji Rosyjskiej

Zawsze można polegać na Federacji Rosyjskiej, przynajmniej w dostawach uzbrojenia. Obecny kryzys w Iraku dowodzi jak ważną sprawą jest posiadanie własnego lotnictwa, które jest zdolne do działania bojowego.

 

Rząd w Bagdadzie od wielu lat czeka na dostawy amerykańskich F-16, niestety te z niezrozumiałych przyczyn się opóźniają. Jak również dostawy nowoczesnego uzbrojenia. Tymczasem Bagdad jedynym problemem, którego nie ma jest nadmiar pieniędzy. Irakijczycy eksportują zasoby swojego kraju, dzięki czemu rząd ma górkę z pieniędzmi, którymi jest w stanie płacić od ręki de facto w gotówce za wszystko czego potrzebuje.

No i niestety okazało się jak zawsze w warunkach skrajnego zagrożenia, że lepsze jest jakiekolwiek uzbrojenie niż żadne, ponieważ w warunkach bojowych liczy się po prostu wykonanie zadania, nie ma znaczenia czy użyjemy do tego samolotu z czasów Gorbaczowa, w którym elektronika jest jeszcze tranzystorowa, czy też ultra nowoczesnego drona, który komunikuje się przez satelity i można nim sterować, tak jak steruje się popularną konsolą do gier. Na polu walki liczy się tylko i wyłącznie skuteczność. Stąd też pomysł na szybki zakup sprawdzonych konstrukcji produkcji radzieckiej w Rosji.

Federacja Rosyjska okazała się jedynym krajem na świecie zdolnym do strategicznej dostawy bardzo zaawansowanego uzbrojenia frontowego! Nie udało się Amerykanom, nie udało się Europejczykom, nie udało się nawet wszystko mogącym Chińczykom, to Rosjanie załadowali doskonałe produkty swojej myśli technicznej do samolotu transportowego i po kilku godzinach wyładowali na irackich lotniskach. Irak posiada pilotów szkolonych w czasach świetności tego wspaniałego kraju na maszynach wschodnich i zachodnich, którzy z łatwością mogą pilotować te samoloty i używać ich uzbrojenia. Szkoda, że my nie wykorzystaliśmy szansy na natychmiastową dostawę do Iraku naszych Su-22, które w tamtych warunkach nadal byłyby doskonałym samolotem (brak lotnictwa przeciwnika), bo bomb potrafią zabrać dużo i je z wdziękiem zrzucać. Liczy się co umieją piloci, zresztą i ich i obsługę techniczną można wynająć, jednakże co innego jest to robić w warunkach pokojowych, a co innego w realiach Pola walki, gdy wojska rebeliantów są około 100 km od stolicy!

Sygnał polityczny z tego jest następujący – na USA Baracka Obamy nie można polegać. Nawet bliscy sojusznicy, bo za takich oficjalnie uznawany jest rząd w Bagdadzie nie mogą liczyć na poparcie Waszyngtonu, który w świetle swoich analiz zapewne już spisał obecne stosunki w tym kraju na straty, czyli tak naprawdę wyrzucił na śmietnik historii owoce własnej polityki. Przecież to nie kto inny jak Amerykanie osadzili obecne władze w Bagdadzie, następnie je porzucili decydując się na pozostawienie Irakijczyków samych z problemem partyzantki islamistycznej, bandytów i odradzających się struktur dawnej potęgi partii Baas (czyli „odrodzenie”).

Przeciętni Irakijczycy bez względu na wyznanie nie utożsamiają się z państwem, tego spoiwa nie ma, zastępuje je przekonanie, że politycy jak Irak długi i szeroki po prostu kradną, a tak się składa, że jest tam co kraść i jeszcze na długo wystarczy. W tym kontekście rozwiązanie polityczne jest tam prawie niemożliwe, kraj może się podzielić na dwie części lub nawet trzy części, wynika to z terytorialno-plemiennych i religijnych różnic na które w tamtych realiach nie ma silnych, głównie przez amerykańską indolencję.

Wnioski są brutalne – lotnictwo trzeba posiadać i to prawdziwe, to znaczy składające się z samolotów bojowych, które są drogie w utrzymaniu i eksploatacji, ale posiadają potężne możliwości działania na polu walki. Jeżeli nie można mieć nowoczesnego lotnictwa – to lepiej jest mieć JAKIEKOLWIEK lotnictwo, niż żadne. Szkolenie pilotów, personelu technicznego, umiejętność obsługi i utrzymania lotnisk, przygotowanie do użycia uzbrojenia, naprawy i modernizacje – to wszystko to są kwestie, których nie da się nadrobić w ciągu roku lub dwóch, albo jest pewna kultura lotnicza i się ją podtrzymuje, albo nie. Przy czym za to „nie” – płaci się krwią na polu walki, albowiem zadania, które z łatwością i bez ryzyka mogłoby wykonać lotnictwo, muszą wykonać żołnierze wojsk lądowych.

Przykładem państwa, które prowadziło wojnę z przeważającym przeciwnikiem, ze śladowym wykorzystaniem własnego lotnictwa jest Gruzja, która z niezrozumiałych powodów zdecydowała się na wojnę w 2008 roku z Federacją Rosyjską. Nie ma podręcznika taktyki, który zakładałby przeprowadzenie działań ofensywnych bez użycia lotnictwa! Lekcja iracka niech będzie dla nas nauczką, pokazującą że o lotnictwo trzeba stale dbać i w nie inwestować.

Więcej postów