Doktryna wojenna USA i wiara idiotów w amerykański altruizm

Kiedy to na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia sypało się w gruzy imperium sowieckie, jego ostatni przywódca, Michaił Gorbaczow, mógł pokusić się na desperacką próbę odwrócenia wyniku zimnej wojny. Mógł użyć swój ostatni atut, jakim była niewątpliwie ogromna siła militarna ZSRR. Na szczęście dla całego świata, rozsądek nie pozwolił mu na ten szaleńczy krok.

 

Niestety rozsądek to jeden z wielu pozytywnych przymiotów, których brakuje dzisiejszym przywódcom zachodu z prezydentem Obamą na czele.

Od dłuższego już czasu amerykańskie elity zdają sobie sprawę z faktu wzrastającej dominacji Chin w sferze globalnej gospodarki. Niezależna od Waszyngtonu polityka Chin i Rosji, nie daje też nadziei na podporządkowanie sobie tych państw metodami „demokratycznymi”, jak to miało miejsce w przypadku byłych krajów tzw. „demokracji ludowej”. W związku z powyższym, jedyną szansę na ostateczne podporządkowanie sobie świata, Stany Zjednoczone upatrują w swej sile militarnej.

Pod pozorem walki z terroryzmem i szerzeniem demokracji, zachód atakuje suwerenne państwa niepoddające się jego dyktatowi, lub organizuje w nich sponsorowane przez CIA „rewolucje”. Lista ofiar jest obszerna i z czasem ciągle wydłuża się: Jugosławia, Irak, Afganistan, Libia, Syria, Pakistan, Jemen, Somalia, Wenezuela, Gruzja, itd.

Równolegle zmieniona została strategiczna doktryna militarna USA. O ile w okresie zimnej wojny opierała się ona na zasadzie wzajemnego odstraszania nuklearnego, o tyle teraz przekształciła się w koncepcję pierwszego prewencyjnego uderzenia.

Stany Zjednoczone na tyle rozwinęły swą technologię balistycznego przenoszenia ładunków nuklearnych, oraz przechwytywania nieprzyjacielskich rakiet, że mogły pokusić się o zniszczenie potencjału przeciwnika, zanim ten zdołałby adekwatnie zareagować na ich „prewencyjny” atak.

Zmusiło to Rosję do wdrożenia w swych wojskach rakietowych systemu „dead hand” (martwa ręka). Koncepcja jego oparta jest na zabezpieczeniach używanych w transporcie publicznym, gdzie prowadzący pociąg musi ciągle utrzymywać fizyczny nacisk na dźwignię sterowania. W przypadku zasłabnięcia czy nagłej śmierci „martwa ręka” zwalnia ten nacisk, co powoduje automatyczne zatrzymanie się składu.

Rosyjski system rakietowy działa tak, że w przypadku zlikwidowania przez zaskakujący atak nieprzyjaciela całego ludzkiego personelu tych wojsk, rakiety same automatycznie odpalają się i kierują do zaplanowanego celu.

Ta rosyjska modernizacja zmusiła „pokojowy” zachód do poszukiwania nowych dróg bezpiecznej dla siebie agresji. Jej efektem był projekt tzw. „tarczy antyrakietowej”, która miała być również zainstalowana w Polsce.

Rosyjską odpowiedzią na „tarczę”, był nowy system rakietowy, w którym rakieta zaraz po wystrzeleniu otwierała swą głowicę „wysypując” do czterdziestu małych głowic, z których każda niezależnie od pozostałych zdążała do celu. Ponieważ proces ten następował natychmiast po starcie, jeszcze nad terytorium rosyjskim, zachodowi nie pozostało nic innego poza przybliżeniem swych wyrzutni rakietowych do granic Rosji. Obecnie siły (amerykańskie) NATO mogą zneutralizować wszystkie wyrzutnie tych rakiet za wyjątkiem zlokalizowanych na Uralu i zachodniej Syberii. Zainstalowanie wyrzutni na terenie Polski nie jest wystarczające, natomiast Ukraina jest już wystarczająco blisko wspomnianego obszaru, tak by z jej terenu można było zniszczyć zlokalizowane tam rosyjskie rakiety.

Ukraina, tak jak Polska, pozbawiona jest autentycznych narodowych elit i rządzona jest de facto przez żydowskich oligarchów, oraz wszelkiego autoramentu kanalie wysługujące się obcym interesom. Posiada też ważny „atut” w postaci barbarzyńskiego odłamu nacjonalistycznego, prosto wywodzącego się z nazistowskiego ruchu Bandery.

Dlatego stała się idealnym kandydatem do „demokratycznego” zamachu stanu, wojny domowej i w konsekwencji wprowadzenia na jej terytorium wojsk NATO.

Zachód, jak zawsze, instrumentalnie i z pełnym cynizmem traktuje obce nacje, wyzyskując je i ściągając na nie wszelkie kataklizmy w imię swych partykularnych interesów. Katastrofa, która wali się obecnie na Ukrainę jest trudna do przecenienia.

Natomiast każdy, kto wierzy ciągle w bełkot propagandowy jak zawsze sugerujący zachodni altruizm w postaci szerzenia wolności, demokracji i dobrobytu, musi być zakwalifikowany do grona idiotów. Na zachodniej Ukrainie takich nie brakuje, a ilu jest ich w Polsce?

Adam Kamiński

Więcej postów

1 Komentarz

  1. Doda? nale?y, i? Chiny zyska?y tak na sile w du?ej mierze dzi?ki zachodnim korporacyjnym elitom, które wbrew interesom w?asnego spo?ecze?stwa postanowi?y w??czy? ChRL do WTO i zliberalizowa? handel z Pa?stwem ?rodka. Chiny rosn? dzi?ki pieni?dzom zachodnich korporacji (które przecie? ?rodki te uzyskuj? od swoich klientów). Korporacji, które nadto dzi?ki mo?liwo?ciom „optymalizacji podatkowej” w zasadzie nie p?ac? podatków, w odró?nieniu od swoich konsumentów. Ten ruch dodatkowo wzmocni? koncentracj? gospodarczej w?adzy i przekszta?ca Zachód (szczególnie USA) w faszystowsk? oligarchi?. Zatem w istocie ten, kto wierzy w altruizm Zachodu musi by? IDIOT?. Mamy te? tu do czynienia ze swoistym paradoksem, który polega na tym, i? o ile masy na Zachodzie rzeczywi?cie czuj? si? dobrotliwymi altruistami i uto?samiaj? si? z takim ?wiatopogl?dem, o tyle steruj?ce ?yciem politycznym i gospodarczym zachodnie elity fa?szywie propaguj?ce tak? wizj? rzeczywisto?ci, cynicznie to wykorzystuj?. W efekcie zagarniaj? coraz wi?cej w?adzy dla siebie i ograniczaj? jednocze?nie swobody obywatelskie w imi? walki z „terroryzmem”. Symbolicznie wr?cz ChRL sta?a si? cz?onkiem WTO trzy miesi?ce po zamachach na WTC z 11 wrze?nia 2001 r.

Komentowanie jest wyłączone.