To kpina ze sprawiedliwości! Oprawcy naszego Jarka śmieją się nam w twarz

Rodzice bestialsko pobitego Jarosława Dyksa z Bydgoszczy od 11 lat toczą batalię z oprawcami swojego jedynego syna. Jarek nigdy już nie wstanie z łóżka, a bandyci unikają wypłacenia zasądzonego odszkodowania.

Był zwykły majowy dzień 2006 roku. – Jarek wyszedł z domu, bo był umówiony z koleżanką i kolegą. Po 15 minutach usłyszałam ogromny hałas, tak jakby nagle pod oknem stanęła grupa kibiców ze stadionu – opowiada mama Jarka Elżbieta Dyks. Zaniepokojona pani Ela zadzwoniła do syna.

– Nie odebrał, więc wybiegłam z domu. Była tam grupa młodych mężczyzn, ale na mój widok uciekli. Jarek leżał nieprzytomny – wspomina ten straszny moment. Wychodząc z domu, chłopak trafił w sam środek bitwy między dwoma osiedlowymi gangami. Pobity, skopany i nieprzytomny trafił do szpitala.

– Kopali go nawet, kiedy już się nie ruszał – mówi tata Jarka Janusz Dyks. Jarek jest sparaliżowany, nie mówi, nie ma z nim żadnego kontaktu. Do końca życia będzie wymagać całodobowej opieki.

9 jego oprawców usłyszało wyroki od 2 lat w zawieszeniu do 5 lat bezwzględnego więzienia. Sąd nakazał im też wypłacić Jarkowi milion złotych odszkodowania, zwrócić 176 tys. zł kosztów leczenia i płacić miesięcznie 4 tys. zł renty. Bandyci już dawno zapomnieli o wyrokach i kombinują, jak uniknąć płacenia.

Jacek M. i Łukasz W. mieszkają w Wielkiej Brytanii. Sebastian H. pracuje jako kelner w Bydgoszczy. Zarabia najniższą krajową, więc komornik nie może mu zabrać nic z wypłaty. Podobnie jak Dawidowi W.. Michał Sz. wyjechał gdzieś za granicę. Jakub S. prowadzi firmę budowlaną, ale nie wykazuje dochodów. Dawid K. w grudniu wpłacił 127 zł, a Daniel G. 470 zł.

– Widujemy ich w sklepie. Śmieją się nam w twarz. Żyją normalnie, zakładają rodziny. My nigdy nie będziemy mieli wnuków – mówi z żalem pani Ela. Ostatnio komornik namierzył mieszkanie Jacka M.. Jest szansa, że na konto Jarka Dyksa wpłynie choćby część odszkodowania.

FAKT.PL

Więcej postów