Restauratorka z Zielonej Góry chciała zabić siebie i dzieci

Cała Zielona Góra nie może się otrząsnąć z szoku. Monika B. (35 l.), znana restauratorka, próbowała najpierw otruć swoje córeczki bliźniaczki, a później siebie. Całą trójkę uratowano tylko dzięki błyskawicznej akcji lekarzy. Kobiecie może jednak grozić zarzut usiłowania zabójstwa.

 Monikę i jej dwie pięcioletnie córeczki w nocy z piątku na sobotę znalazł jej partner. Były nieprzytomne. Mężczyzna natychmiast wezwał pogotowie. W szpitalu wyszło na jaw, że kobieta najpierw nakazała dziewczynkom połknąć tabletki nasenne, twierdząc, że to witaminki. Później sama zażyła śmiercionośną dawkę leków. Gdyby nie wcześniejszy powrót jej partnera, nie miałyby szans na przeżycie.

Dlaczego znana i szanowana bizneswoman zdecydowała się na tak desperacki krok? Prawdopodobnie wszystko zaczęło się osiem lat temu. Wtedy Monika pracowała na statku wycieczkowym pływającym po Morzu Karaibskim. Tam poznała Anuraga, Hindusa, który prowadził restaurację. Śliczna Polka od razu wpadła mu w oko. Wspólnie postanowili rzucić pracę na statku i zacumować w Zielonej Górze, spod której pochodzi Monika. W 2008 r. otworzyli restaurację indyjską. Szło średnio, aż do chwili, kiedy z pomocą ruszyła bohaterka ,,Kulinarnych rewolucji” Magda Gessler (62 l.). Po programie na stolik trzeba było czekać nawet kilka tygodni. Wkrótce para otworzyła drugi lokal w Kołobrzegu (woj. zachodniopomorskie), który już tak dobrze nie prosperował. Pieniądze topniały i kilka miesięcy temu zielonogórska restauracja została zamknięta. Monika rozstała się także ze swoim mężem. Samotnie wychowywała córeczki bliźniaczki. Zaczęła popadać w depresję. W końcu zdecydowała się na rozpaczliwy krok.

Dziś wiadomo, że życiu całej trójki nie zagraża niebezpieczeństwo. Jednak to nie koniec sprawy. – Rozważamy możliwość, czy nie postawić tej kobiecie zarzutu próby zabójstwa – mówi prokurator Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze Zbigniew Fąfera.

SE.PL

Więcej postów

1 Komentarz

Komentowanie jest wyłączone.