Tragedia w Bydgoszczy. 19-letni student umierał na oczach swojej matki

Miał połamane żebra, zmiażdżoną klatkę piersiową i obrzęk mózgu. Przez dwie doby lekarze walczyli o jego życie. Ale w sobotę 19-letni Paweł Garachow zmarł. To druga śmiertelna ofiara studenckiej imprezy na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym w Bydgoszczy.

– Byłam przy nim, do końca wierzyłam, że wygra ze śmiercią. Nie udało się – szlocha jego mama Ewa Garachow.

To była pierwsza studencka impreza Pawła. W maju zdał maturę, chciał budować piękne domy. Dlatego od października zaczął studiować budownictwo na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym w Bydgoszczy.

– Miał tylko przez miesiąc mieszkać w akademiku. We wtorek był w domu, bo nie miał zajęć. Pojechał w środę. Na jego nieszczęście tego dnia była ta impreza. Już wiadomo, że nie miała prawa się odbyć. Gdyby ktoś zgłosił ją do urzędu miasta, Paweł by żył – mówi trzęsącym się głosem pani Ewa.

W nocy ze środy na czwartek świeżo upieczony student bawił się na dyskotece zorganizowanej na uczelni przez samorząd studencki. 1200 osób tłoczyło się w dwóch pomieszczeniach połączonych długim i wąskim korytarzem. I to właśnie w tym łączniku około pierwszej w nocy wybuchła panika. Dlaczego – wciąż nie wiadomo. Ale ludzie usiłujący w popłochu opuścić budynek zaczęli się tratować. Paweł, choć to typ sportowca – blisko dwa metry wzrostu i sto kilogramów wagi – nie zdołał ustać na nogach.

– Tak go podeptali, że miał zmiażdżoną całą klatkę piersiową. Żebra mu połamali. Tam na miejscu ktoś go reanimował. Ale Paweł nie oddychał. Od tego zrobił się potężny obrzęk mózgu – szlocha Ewa Garachow.

Modliła się, by jej syn miał więcej szczęścia od swojej koleżanki z wydziału Pauliny Tomasik (+24 l.), którą tłum stratował na śmierć. Ale chłopak przeżył ją tylko o dwie doby. W sumie do szpitali trafiło 16 osób. Jedna z nich wciąż przebywa na oddziale intensywnej terapii. Stan pozostałych jest dobry.

Zaraz po tragedii na uniwersytecie prokuratura wszczęła śledztwo. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że masowa, biletowana impreza powinna zostać zgłoszona do urzędu miasta. I nikt nie ma wątpliwości, że pozwolenia na nią organizatorzy by nie otrzymali.

SE.PL

Więcej postów

3 Komentarze

  1. Tak strasznie mi za? tej kobiety. W tak g?upi i bezsensowny sposób straci? dziecko wchodz?ce w doros?o??. Pewnie w jej matczynych marzeniach mia? mie? prace, pi?kna i dobra zone, rozesmiane dzieci a jakie? chore skurczysynstwo nie patrzace pod nogi, przed siebie, nie pochylilo sie nawet nad ?ywym cz?owiekiem, po którym sz?o!

Komentowanie jest wyłączone.