Afera! Lekarze kamuflują aborcję w dokumentacji

Lekarze aborcjoniści często omijają całą dokumentację pozostając pozornie czyści. Jak? To dość prosty mechanizm. W żadnych dokumentach nie będzie wzmianki nie tylko o aborcji, ale nawet o ciąży! Z Hanną Nogą, wieloletnią położną rozmawia Robert Wit Wyrostkiewicz.

 

Aborcja w Polsce to zjawisko coraz częstsze czy przeciwnie?

– Pracuję w publicznej służbie zdrowia od lat 90. Mogę mówić o takim doświadczeniu. W szpitalach państwowych aborcja jest nieporównywalnie rzadziej spotykana dzisiaj niż w latach 90., kiedy był to niemalże hurt. Obecnie w klinice, w której pracuję, jest tylko jeden lekarz, który jest zresztą innego wyznania niż katolickie i mógłby podjąć się przeprowadzenia aborcji, ale na terenie kliniki aborcji się nie przeprowadza, więc nawet on jej nie wykonuje.

Dzisiaj aborcja to przede wszystkim prywatne praktyki lekarskie. Kiedyś lekarze bali się abortować prywatnie z powodu braku sprzętu, ryzyka i swoje prywatne pacjentki ściągali do szpitali państwowych; dzisiaj prywatne kliniki są często lepiej wyposażone niż państwowe szpitale. Jeśli więc taki lekarz prywatnie bierze 2,5 tysiąca za tzw. zabieg to staje się to biznesem. Zresztą oni sami często zaczynają mówić o kobietach „klientki” zamiast „pacjentki”. Dzisiaj aborcja to głównie sektor prywatny. W państwowych szpital jeśli dochodzi do aborcji, wszyscy muszą podpisać się na raporcie. Zostaje ślad. Prywatnie… są różne sposoby, aby lekarz na papierze pozostał czysty. Zresztą lekarze aborcjoniści nie obnoszą się często z tym o robią prywatnie.

Więc nie wiemy do, końca kto i co prywatnie wykonuje?

– Czasami to wychodzi. Pamiętam taką oto sytuację. Przychodzi do państwowego szpitala pacjentka, siada na fotel i mówi, że ma zaburzenia miesiączkowania, na co słyszy od lekarza, że jest w ciąży. Tak ją urobił, nastraszył, że już na wieczór byli umówieni na wizytę w jego prywatnym gabinecie na zabieg. Tych pacjentek było sporo do pewnego momentu, kiedy ponownie oświadczył kolejnej pacjentce, że jest ona w ciąży i zaproponował „rozwiązanie problemu” u siebie w prywatnym gabinecie. Przeprowadził aborcję, ale było jedno małe ale… Pacjentka miała dwie macice i w obu macicach były zarodki. Jeden wyskrobał… drugi zostawił. Po trzech miesiącach pacjentka była nadal w ciąży. Wtedy w złości zaczęła mu wyrzucać, że nie zrobił jej żadnego zabiegu, a wziął dużo pieniędzy. Dopiero w takich momentach dowiadujemy się co dany lekarz wyprawia.

Ta kobieta przyszła więc z pretensjami do państwowego szpitala?

– Tak, szukała go więc nie patrzyła czy jest w państwowym szpitalu, czy już po pracy u siebie w prywatnym gabinecie. Przyszła do nas i opowiedziała wszystko; który lekarz i nawet ile to kosztowało. Ta sytuacja miała miejsce jeszcze podczas mojej pracy w szpitalu bródnowskim. W życiu bym wcześniej nie przypuszczała, że ten lekarz może mieć takie oblicze.

Jak lekarze ukrywają swoje aborcyjne interesy?

– Powiem Panu jak to się robi. Trzy czwarte naszych lekarzy ma prywatne gabinety, ale oczywiście nie wszyscy przeprowadzają tam zabiegi aborcyjne. Lekarze aborcjoniści często omijają całą dokumentację pozostając pozornie czyści. Jak? To dość prosty mechanizm. W żadnych dokumentach nie będzie wzmianki nie tylko o aborcji, ale nawet o ciąży! Wygląda to tak. Przychodzi pacjentka i mówi, że podejrzewa, że może być w ciąży, bo np. od dwóch tygodni ma spóźnioną miesiączkę. Kobieta siada na fotel. Lekarz mówi np. tak: „Faktycznie, macica jest powiększona, robimy USG… Jest, bije serce. Co robimy z tym PROBLEMEM?” Wiadomo co chce zrobić… Potem wpisuje w karcie „Pacjentka zgłosiła się z zaburzeniami; od dwóch tygodni nie ma miesiączki. Do obserwacji za tydzień”. Wszystko jest legalne. Pacjentka ma teraz tydzień na podjęcie decyzji.

Jeśli w tym czasie pacjentka zdecyduje się na aborcję i ta zostanie przeprowadzona to następnie lekarz dokonuje drugiego wpisu w karcie: „Pacjentka dostała miesiączkę”. Pacjentka jest już po aborcji, ale nie ma tego wpisanego w karcie. Czasami może tez wpisać, że przepisał progesteron na wywołanie miesiączki i tyle. Lekarze potrafią bardzo dokładnie zakamuflować w dokumentacji aborcję, a jak było naprawdę, wiedzą tylko oni i pacjentki.

A czym dla Pani jest aborcja?

– Dla mnie to jest morderstwo, w każdej sytuacji, bo zabijany jest człowiek, który jest niewinny. Jest wiele innych rozwiązań, zawsze lepszych niż zabijanie.

Dziękuję za rozmowę.

ROBERT WIT WYROSTKIEWICZ

Więcej postów