Szokujące słowa wiceministra zdrowia: Zarodek nie jest istnieniem ludzkim

W jaki sposób rządowa ustawa o in vitro ma rozwiązać problem półtora miliona niepłodnych par? Czy Premier Kopacz i minister Arłukowicz uwzględnili też inne metody walki z niepłodnością, na przykład naprotechnologię? Dlaczego procedurę in vitro nazywa się leczeniem niepłodności? Czy po zabiegu in vitro para jest wyleczona i płodna?

Na pytania próbowali odpowiedzieć w programie Jana Pospieszalskiego „Bliżej” Lidia Gądek – Sejmowa Komisja Zdrowia, PO, Bogdan Chazan – prof. nauk medycznych i Kaja Godek z Fundacji Pro; prawo do życia.

Jan Pospieszalski przypomniał, że właśnie dziś zaczął się proces prof. Chazana, którego Hanna Gronkiewicz-Waltz zwolniła ze stanowiska dyrektora Szpitala Św. Rodziny za odmowę dokonania aborcji. Proces oczy się przy drzwiach zamkniętych. Utajnione mają być m.in zeznania Hanny Gronkiewicz Waltz.

Jak zaznaczył gospodarz programu minister Arłukowicz nie chciał przyjąć zaproszenia do udziału w nim. Na rozmowę zgodził się za to wiceminister Igor Radziewicz-Winnicki.

Pospieszalski zwrócił uwagę, że zanim jeszcze w życie weszła ustawa rząd wprowadził program dofinansowania in vitro. Do programu zakwalifikowano 15 tys. par.

Posłanka Lidia Gądek poinformowała, że do tej pory dzięki programowi doszło do 1500 zdrowych urodzeń.

Czy in vitro jest metodą leczenia niepłodności? Takie pytanie zadał ministrowi Jan Pospieszalski:

Tak. Jest leczeniem niepłodności, bo pozwala ludziom mieć potomstwo. Jest metodą o ustabilizowanej pozycji w medycynie – odpowiedział wiceminister Radziewicz-Winnicki.

Jak tłumaczył w medycynie mówimy o leczeniu objawowym i skutkowym. I in vitro wedle niego jest właśnie metodą leczenia niepłodności.

Tym stwierdzeniom zaprzeczył prof. Chazan:

In vitro nie leczy niepłodności. Ta metoda pozwala niektórym parom urodzić dziecko, ale po jego narodzeniu – niepłodność trwa – zauważył.

Nie jest sprawiedliwe, że ta część społeczeństwa, która płaci podatki nie ma z tego korzyści – dodał, podkreślając, że na inne kosztowne procedury nie ma na nie środków.

Podał przykład Łodzi, gdzie samorząd postanowił przeznaczyć 60 tys. na naprotechnologię ale Ministerstwo Zdrowa zablokowało tę decyzję.

Metoda in vitro jest jedną z metod leczenia. Jest wiele metod. I wiele przyczyn niepłodności. Metoda naprotechnologii – w niektórych przypadkach nie może być stosowana. Choć w wielu tak. Metody chirurgiczne mogą być wdrożone jako forma terapii. To nie jest tak, że po dwóch latach starania się o dziecko biegniemy do programu – mówiła Lidia Gądek. Polemizując z twierdzeniami prof. Chazan stwierdziła też:

Czy refundowanie leków ultra-rzadkich – dla 2 3 osób które kosztują tyle, co utrzymanie szpitala przez pól roku jest etyczne czy nie? To są dylematy z którymi boryka się medycyna…

Posłanka akcentowała, że rządowy projekt nie jest ustawą o in vitro ale o leczeniu niepłodności.

Ale pary, które nie akceptują in vitro nie mogą skorzystać z drogich procedur leczenia boNFZ tego nie wypłaca – powtórzył prof. Chazan.

Jeżeli tak – to będę w tej sprawie interpelować – zadeklarowała posłanka.

Kolejna wypowiedź wiceministra Radziewicza-Winnickiego, którą wyemitowano w programie – mogła szokować.

Nie można postawić znaku równości między zarodkiem i człowiekiem W świetle polskiego prawa zarodki nie są ludźmi. Zarodek nie jest też rzeczą. Nie jest niczyją własnością. Nie jest istnieniem ludzkim. Bo jeśli tak uznamy to rodzi wiele konsekwencji prawnych.

Zarodek nie jest istnieniem ludzkim. Jest zarodkiem – dowodził minister, dodając, że jest on jednak wartością, która nowa ustawa będzie chronić, gwarantując m.in niemnożenie ich „bez sensu”.

Nawet posłanka PO wydawała się zdumiona słowami ministra:

Nie do końca zgadzam się z tym co powiedział pan minister. Ja jestem osobą wierzącą. Wiem, że od momentu połączenia komórek jest to życie. A życie należy chronić – powiedziała, tłumacząc że obecny stan prawny, który tej sprawy nie reguluje – jest niedopuszczalny.

Ta ustawa pozwoli chronić życie tak naprawdę. Dla mnie to jest najważniejsze że nie będzie wolnej amerykanki, że my nie wiemy co dziej się z zarodkami – przekonywała.

Kaja Godek nie kryła, że słowami ministra jest zszokowana:

Stan faktyczny jest stwierdzone w medycynie. Od momentu połączenia komórek jest nowy organizm. A w ustawie o ochronie praw dziecka mówi się o dziecku od poczęcia – przypomniała.

Jej zdaniem rządowa ustawa nie poprawi sytuacji jeśli chodzi o ochronę życia, ale usankcjonuje stan obecny.

Jest pisana pod dyktando klinik – powiedziała.

Jan Pospieszalski przypomniał, że w ustawie w odniesieniu do zarodka występuje pojęcie „grupa komórek”.

W programie wyemiotowano też wypowiedź prof. Tadeusza Wasilewskiego, ktory zajmuje się naprotechnologią:

Leczyłem niepłodność przy użyciu in vitro przez 14 lat. Teraz stosuje naprotechnologię – mówił lekarz.

Jeżeli proponuję małżonkom In vitro – w ciągu 2 lat powtarzam 3-4 lata in vitro. Wskaźnik urodzeń wynosi 60 proc. Jeżeli sięgam do prokreacyjnej technologii naprotechnologicznej – wskaźnik poczęcia wynosi 60-66 proc. Ze względów etycznych zacząłem realizować inną medycynę. Odkryłem, że jestem równie efektywny jak w programie in vitro – opowiadał.

Ubolewam, że lekką ręką finansuje się in vitro, a nie stosuje się prostej diagnostyki która pomaga małżonkom – powiedział, dodając, że nikt z nim nowej ustawy nie konsultował.

Tymczasem wiceminister w rozmowie z Janem Pospieszalskim uparci zaprzeczał skuteczności naprotechnologii.

Pogląd który pan wygłosił nie znajduje poparcia wśród środowisk naukowych, czy akademickich

Nie ma czegoś takiego jak naprotechnologia – stwierdził.

Kaja Godek podkreśliła, że skuteczność procedury in vitro jest w istocie bardzo niska. Co stwierdzają nawet umowy, które podpisują z pacjentami kliniki in vitro.

W jednej z takich umów zapisano, że skuteczność nie przekracza 45 proc., a w przypadkach zarodków mrożonych – 20 proc. W mniej korzystnych poniżej 10. W umowie znalazły się też klauzule w których klinika zrzeka się odpowiedzialności za ewentualne wady dziecka.

To typowa klauzula stosowana w umowie kupna sprzedaży.Istotą in vitro to jest handel ludzmi – stwierdziła Kaja Godek.

To jest tylko oferta dla tej grupy rodziców, która jej chce. W całej tej ustawie jest nacisk na to, zeby nie można było handlować ludźmi , a nawet materiałem genetycznym. Dzisiaj to jest nieuregulowane – polemizowała posłanka PO.

Nawet biorąc pod uwagę niedoskonałość tej metody nie możemy powiedzieć, ze jest zła. To jest metoda na powołanie życia. A ustawą mamy zabezpieczyć, żeby nie można było wylewać zarodków do zlewu..

Te zarodki będą zniszczone po 20 latach – zauważył prof. Chazan.

One będą przekazane do adopcji – nie zgodziła się Lidia Gądek.

Prof. Chazan powątpiewał jednak czy znajdzie się wystarczająco wielu chętnych na taką adopcję.

ansa/TVP Info

Więcej postów