Wielkie zwolnienia pracowników. Albo miliard, albo na bruk…

W obawie przed pogorszeniem wyników banki rozpoczynają masowe zwolnienia pracowników. Po to, aby tegoroczne zyski nie były niższe od rekordowych wyników z 2014 r.

 

Banki masowo odchudzają kadry. Na mapie zwolnień stale przybywa nowych miejsc. PKO BP już zgłosił do powiatowego urzędu pracy w Warszawie zamiar pożegnania się w tym roku z blisko 1,1 tys. pracowników w całej Polsce. Zapowiedź zwolnień jest związana z trwającą restrukturyzacją banku. Zwolnienia szykują BNP Paribas i bank BGŻ. To wynik fuzji obu banków, bo w nowej organizacji nie będzie już pracy dla wszystkich. W pierwszej fazie zwolnienia dotkną ok. 1,5 tys. osób, z czego 550 w Warszawie. Z nieoficjalnych informacji “Wyborczej” wynika, że ostatecznie pracę może stracić nawet 1,9 tys. osób. Trwają negocjacje ze związkowcami o osłonach dla zwalnianych. Mimo to pracownicy wszczęli spór zbiorowy.

Na tym nie koniec hiobowych wieści dla bankowców. Niespokojne czasy czekają też pracowników drugiego największego banku w Polsce – Pekao SA. Pracę może tam stracić nawet 1,5 tys. osób – wynika z informacji “Wyborczej”.

 

Analitycy spodziewają się też cięć w Alior Banku i Banku Millennium. Tam zwolnienia bezpośrednio wiążą się z dużymi zmianami w placówkach banków. Z naszych rozmów z analitykami wynika, że będą albo je likwidować, albo zmieniać duże placówki na mniejsze, umiejscowione głównie w centrach handlowych.

To powtórka sprzed trzech lat. Wtedy zwolnienia objęły prawie całą branżę, np. Citi Handlowy, Raiffeisena, Nordeę, BPH czy właśnie BNP Paribas i BGŻ.

Banki tną koszty, bo przygotowują się na trudne czasy po rekordowym pod względem zyskowności 2014 r.

16 mld zł czystego zysku

Na razie jeszcze zachwycają akcjonariuszy swoimi wynikami. Wczoraj mBank pochwalił się, że w 2014 r. zarobił na czysto prawie 1,3 mld zł. Rok wcześniej było to 1,2 mld zł. Zysk Banku Handlowego, który ogłosił swoje wyniki trzy tygodnie temu, był minimalnie – o 2,6 proc. – niższy niż w 2013 r. i wyniósł 947,3 mln zł. Bank Pekao SA zarobił w zeszłym roku 2,7 mld zł, czyli również nieco mniej niż rok wcześniej. Z kolei Bank Millennium zarobił aż o jedną piątą więcej niż rok wcześniej – zysk netto wyniósł 651 mln zł. Zysk netto BZ WBK przekroczył 2 mld zł. Podobnie jak wcześniej Bank Millennium, także BZ WBK pochwalił się wzrostem dochodów z odsetek oraz wysoką różnicą między oprocentowaniem lokat i kredytów. Jednak miano najszybciej rosnącego banku w Polsce w zeszłym roku utrzymał Alior Bank. Zdobył ponad 300 tys. nowych rachunków osobistych, miał najwyższą na rynku marżę odsetkową i jeden z najwyższych w branży wzrostów zysku netto. Zarobił na czysto 323 mln zł – o niemal 100 mln zł więcej niż w 2013 r.

Według danych Komisji Nadzoru Finansowego banki zarobiły w sumie w ubiegłym roku rekordowe w historii branży ponad 16,2 mld zł netto. To więcej niż w poprzednich dwóch latach, kiedy zarobiły ponad 15 mld zł.

Kredyty sposobem na wzrost przychodów

Jednak tegoroczne zyski banków ucierpią, bo coraz trudniej im zarobić przy rekordowo niskich stopach procentowych, przez które maksymalne oprocentowanie kredytów konsumenckich spadło do 12 proc.; ścięte zostały dochody z opłat interchange, banki płacą też wyższe składki do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego z uwagi na konieczność ratowania SKOK-ów.

To nie koniec złych wieści dla branży bankowej. Niedługo ograniczona zostanie też sprzedaż ubezpieczeń do kredytów. Z kolei wyższy wymagany wkład własny będzie ograniczał liczbę udzielanych kredytów hipotecznych. W dodatku kredytobiorcom w razie problemów łatwiej jest ogłosić upadłość konsumencką.

Sposobem na podtrzymanie zyskowności może być wzrost przychodów, przede wszystkim ze sprzedaży kredytów, aby na ich masie zarobić więcej. I banki też tego próbują: w III kw. ubiegłego roku ING udzielił wartościowo więcej kredytów o 17 proc., Pekao SA – 9 proc., a Alior Bank – 26 proc.

Anna Popiołek, Maciej Samcik

Więcej postów