Tego brakowało w limuzynach BOR. Jak to możliwe?!

Z żadnego przyrządu w autach kolumny premier Beaty Szydło do tej pory nie dało się odczytać, z jaką prędkością jechały przez Oświęcim. W dodatku w żadnym z trzech samochodów nie były też zamontowane kamery. Choć powinny!

Między 50 a 60 km/h, z taką prędkością poruszało się rządowe pancerne audi tuż przed uderzeniem w drzewo – ustalili dwaj biegli. To oni w nocy w piątku na sobotę dokładnie badali miejsce zdarzenia. Jednak trudno w tę prędkość uwierzyć, biorąc pod uwagę obrażenia funkcjonariusza BOR. Szef ochrony premier Szydło, który siedział z nią w limuzynie, ma złamaną nogę i uraz miednicy. Przeszedł operację. – To bardzo ciężkie obrażenia jak na jazdę pancernym samochodem – mówi nam osoba związana z BOR.

Z jaką prędkością więc naprawdę jechało audi? Kiedy się tego dowiemy? Jak doszło do wypadku i z czyjej winy? Gdyby w autach z kolumny pani premier były kamery, już byśmy to wiedzieli.

Rok temu, po wypadku prezydenta Andrzeja Dudy, kiedy w jego limuzynie pękła opona, zapowiadano, że w autach najważniejszych osób w państwie zamontowane będą kamery. Na zapowiedziach się skończyło. Jak ustalił Fakt,w żadnym z trzech z kolumny premier Szydło ich nie było!

Sytuację dodatkowo komplikuje jeszcze jeden fakt. Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jarosław Zieliński ujawnił wczoraj, że nie ma zapisu prędkości na przyrządach dwóch samochodów kolumny, czyli pierwszego i ostatniego. – Co do samochodu premier – sprawa jest jeszcze wyjaśniana, czy da się odczytać – mówił w Radiu ZET. I dodaje, że czekają na odpowiedź producenta rządowego auta.

FAKT.PL

Więcej postów