W Brukseli nerwowo wyczekują, aż Tusk weźmie się do roboty

Bruksela wciąż czeka, aż Donald Tusk nabierze rozpędu. Jego pierwsze sto dni w roli szefa Rady Europejskiej, czyli „prezydenta Europy”, pokazują, że wciąż stara się odnaleźć w nowej roli.

Nie brakuje głosów krytycznych, głównie dotyczących jego powściągliwości w kontaktach z mediami oraz skupiania się na kwestiach polityki zagranicznej UE, nie zaś samego Eurolandu.

Jak pisze brukselski korespondent „Gazety Wyborczej” Tomasz Bielecki, europejscy politycy narzekają na brak bezpośrednich kontaktów z szefem Rady Europejskiej. Tusk woli delegować spotkania z nimi do swoich współpracowników, co w Brukseli spotyka się ze zdziwieniem. Pojawiają się także komentarze, że Tusk, czując się niepewnie w unijnej tematyce, gra na czas, by się podszkolić. Być może dlatego unika kontaktów z mediami.

Tusk w Waszyngtonie

Jego styl różni się od tego reprezentowanego Hermana Van Rompuya, którego zastąpił na stanowisku szefa Rady Europejskiej. Różnice dotyczą przede wszystkim działań na polu polityki zagranicznej EU. W przypadku Tuska jego ambicje w tej dziedzinie są oczywiste. Dziś w Waszyngtonie spotka się z prezydentem Barackiem Obamą i wiceprezydentem Joe Bidenem.

Miesiąc temu Marek Siwiec ostrożnie oceniał działania Tuska dotyczące kryzysu na Ukrainie. W rozmowie z naTemat mówił, iż „obecnie rola Tuska jest żadna”. Przekonywał, że trzeba poczekać, jak szef Rady Europejskiej skonfiguruje swoje wysiłki. Te z kolei są ograniczone przez przyjęty format rozmów – obowiązujący format normandzki, który zakłada udział Unii w rozmowach, a który Tusk oficjalnie pochwala, izoluje UE.

Były europoseł dodał jednak, iż taka strategiczna “czapka niewidka” ma swoje dobre strony. – Czapka niewidka ma swoje dobre strony. To, że my nie widzimy jego działań, nie oznacza, że Tusk nic nie robi. Jeśli to strategiczna czapka niewidka – wszystko jest w porządku – mówił Marek Siwiec.

Trudny konsensus

Jak mówi w rozmowie z Tomaszem Bieleckim jeden z unijnych dyplomatów, „wyraźnie widać, że rosyjska dyplomacja stara się go izolować”. – Jeśli Tusk chce temu zapobiec, musi być aktywniejszy. Zacząć jak najczęściej jeździć do Berlina i Paryża. A nie czekać, aż Merkel albo Hollande do niego zadzwonią bądź nie, gdy decyduje się coś ważnego – mówił ekspert w rozmowie z „GW”.

Przed wylotem do Waszyngtonu Tusk w rozmowie z „New York Timesem” powiedział, że osiągnięcie konsensusu w gronie 28 demokracji jest trudne, zaś tylko jednolita Unia może być przeciwwagą dla Rosji.

Nałęcz: Tusk został strażnikiem żyrandola w Brukseli

Pierwsze efekty unijnej pracy Tuska nie zachwyciły także prof. Tomasza Nałęcza, którego nieco uraziła plotka przekonująca, że Tusk założył się z pewnym działaczem PO o drugą turę wyborów prezydenckich. Plotka mówi, że Tusk spodziewa się wyborczej “dogrywki”.

– Pan Donald Tusk zalicza, jeśli tak uczynił, kolejną wpadkę. Wpadką pięć lat temu było mówienie o żyrandolowej prezydenturze, że prezydent to jest strażnik żyrandola. Oczywiście, że nie jest, o tym mówi polska konstytucja – przypomniał prezydencki doradca na antenie radia TOK FM, który nie mógł sobie przy tym odmówić drobnej złośliwości pod adresem Tuska.

– Za tamte niezręczne określenie Pan Bóg strasznie Donalda Tuska ukarał, mówiąc językiem Donalda Tuska, czyniąc go strażnikiem żyrandola w Brukseli – oznajmił Nałęcz.

wyborcza.pl

Więcej postów