Schetyna kopie dołki pod Kopacz

Same złe wieści napływają z partii dla szefa MSZ Grzegorza Schetyny. Wejście do rządu miało być dla niego momentem odbudowywania swoich wpływów. Tymczasem Ewa Kopacz zwerbowała do swojego gabinetu jego człowieka, posła Marcina Kierwińskiego, a sekretarzem generalnym partii ma zostać kandydat dla niego albo zły (Andrzej Biernat) albo bardzo zły, czyli Jacek Protasiewicz.

 

Kłopoty ministra sportu z CBA z początku bardzo ucieszyły grupę tzw. schetynowców. Wiadomo – mogą one oznaczać, że znów otwiera się wyścig o obsadę stanowiska nr 2 w partii, czyli sekretarza generalnego PO. Jeśli nie Biernat to kto? Może ktoś z drugiej grupy? Może Andrzej Halicki? Z naszych informacji wynika, że to był jeden z tematów spotkania obu panów w znanej restauracji na Saskiej Kępie w miniony piątek. Tym bardziej że mocno zaniepokoiły ich pogłoski o tym, że jeśli nie Biernat to sekretarzem generalnym może zostać szef dolnośląskiej Platformy… Jacek Protasiewicz!

– To byłoby dla Schetyny gorsze niż umocnienie wpływów „spółdzielni” – przyznaje nasz rozmówca z władz PO. Tak naprawdę to byłaby dla niego katastrofa i sygnał, że Kopacz zamierza posłuchać Donalda Tuska i dokończyć dzieło wycinania z list ludzi Schetyny przed jesiennymi wyborami. – Schetyna ostatnio się umocnił, ludzie na dole znów uwierzyli, że może stanąć na czele partii, więc Kopacz może pójść z nim na ostre starcie w myśl zasady, że jeśli nie będą cię szanować to niech przynajmniej się ciebie boją – twierdzi członek zarządu Platformy.

fakt.pl

Więcej postów