Staniszkis: Kopacz sobie nie radzi, ale ma dobrych ludzi

Zobaczymy, co z tego będzie wiosną. To w marcu mija termin rozwiązania problemu spółki restrukturyzacji kopalń, kończą się pewne porozumienia i trzeba będzie zawrzeć nowe… – mówi Jadwiga Staniszkis.

 

Rządzenie w Polsce jest teraz poważnym wyzwaniem. Rząd znalazł się w bardzo trudnej sytuacji, po nieudolnych rządach Donalda Tuska. Ewa Kopacz próbuje się mierzyć z problemami z którymi zostawił ją Tusk i które ją przerastają. Chociaż ta sytuacja jest kwestią wieloletnich zaniedbań – mówi o szefowej rządu znana socjolog prof. Jadwiga Staniszkis

Fakt: Sypie się najbliższe otoczenie premier Ewy Kopacz. Sypie się też rząd?

Prof. Jadwiga Staniszkis: Nie. Rządzenie w Polsce jest teraz poważnym wyzwaniem. Rząd znalazł się w bardzo trudnej sytuacji, po nieudolnych rządach Donalda Tuska. Były premier odkładał problemy w górnictwie, o których doskonale wiedział. Nie rozwiązał też sprawy śmieciówek… To były tylko jego puste obietnice. Frustracja społeczna się skumulowała i dlatego Kopacz jest w tak trudnej sytuacji.

Czy pani profesor tłumaczy premier Kopacz?

– Ona próbuje się mierzyć z problemami z którymi zostawił ją Tusk i które ją przerastają. Chociaż ta sytuacja jest kwestią wieloletnich zaniedbań. Na przykład stan służby zdrowia to jest w dużej mierze jej wina. Ministrem zdrowia była beznadziejnym. Poza tym ona nie ma kompetencji. Nie wiem kto jej doradza. Nie ma też strategii. Poza tym ona nie rozumie, że jednym z wyzwań jest jakość państwa i struktury urzędnicze, gdzie decydują właśnie kompetencje. Ona te struktury rozbudowuje w kierunku bizantyjskich, rozdętych struktur. Tworzy nowe problemy. A z drugiej strony musi się zmierzyć ze starymi. 

To poradzi sobie czy nie?

– To jest kwestia najbliższych miesięcy. Zobaczymy, co z tego będzie wiosną. To w marcu mija termin rozwiązania problemu spółki restrukturyzacji kopalń, kończą się pewne porozumienia i trzeba będzie zawrzeć nowe… Ale czytałam wywiad z byłym europosłem Sławomirem Nitrasem, który współpracuje z Kopacz. On zwraca uwagę na podjęte w ciągu tych stu dni rządów pewne posunięcia Kopacz, na przykład nowe rozwiązania w sferze zasiłków rodzinnych, co jest zasługą, moim zdaniem, jej dobrego ministra Kosiniaka – Kamysza, którego kolejnym sukcesem okazały się negocjacje z Niemcami dotyczące płac transportowców. 

Czyli sama Ewa Kopacz strategii nie ma, ale są w jej rządzie jednak dobrzy ministrowie?

– Oczywiście. Bardzo dobrym ministrem jest minister finansów który próbuje stawić czoła frankowiczom bez niszczenia logiki rynkowej. Dobry, bo rozważny, jest też Tomasz Siemoniak. W rządzie są indywidua, które jak na te całą sytuację budzą zaufanie. Jeżeli Kopacz będzie potrafiła wykorzystać kompetencje tych ludzi, to będzie to rząd lepszy od rządu Tuska. Ale sama pani Kopacz nie budzi mojego zaufania.

Widzi pani kogoś rozsądnego na stanowisko jej rzecznika, kto by to zaufanie wzbudził?

– No chociażby ten Nitras. On jest z prawego skrzydła Platformy. Oskarżany nawet o PO-PiS. Ja go bardzo lubię. Inteligentny, otrzaskany w Europie, był w europarlamencie. Na pewno byłby lepszy od tej pani, co była przy Tusku, od Kidawy – Błońskiej. Ona nie była merytoryczna. Ale nie wiadomo, czy Nitras będzie chciał, bo to niewdzięczna rola. Kopacz jest trudna do prezentowania, bo przerasta ją obecna sytuacja. Ona wyraźnie się miota na granicy pretensjonalności. 

A co się dzieje z Jarosławem Kaczyńskim. Jakoś zamilkł. Nie widać go na górniczo-frankowym froncie.

– Ja to się cieszę, że nie wypowiada się o frankowiczach, bo mogłoby to być ośmieszające. Rozwiązania co do tych problemów wymagają świadomości, jak się zarządza ryzykiem w warunkach rynku. Jaka jest rola banków, które są przecież prywatne, a możliwości oddziaływania państwa nie są duże. A poza tym wydaje mi się, że PiS ma za mało pozytywnej energii. Nie czuje się tej wiary w zwycięstwo. Tylko to ciągłe narzekanie i kręcenie nosem. A może to kwestia, żeby widoczność Dudy zwiększyć. 

Dlatego Kaczyński usunął się w cień?

– No tak. Ale w sumie można robić jedno i drugie. Można pokazać energię partii i program, a równocześnie Dudę, który powinien budować zaufanie, jako kompetentny urzędnik prezydenta Kaczyńskiego, a który próbował łączyć rozwiązywani problemów międzynarodowych z troską w kraju o najsłabszych. Dziś widać, że w wielu sprawach – Rosja, energia – miał rację. Duda powinien być sobą i myśleć o tym, co mówi. I do przodu.

A problemy górników? Jarosław Kaczyński był 12 stycznia był na Śląsku i cisza…

– Jeśli chodzi o Śląsk, to wolę słuchać pana Jerzego Markowskiego z SLD, chociaż ta partia jest mi odległa. Lubię słuchać ludzi, którzy znają się na danym problemie. A politycy, jeśli mówią o tym, na czym się nie znają, zawsze na tym tracą. 

Kaczyński się nie zna?

– Nie zna się na górnictwie. Ale zna się na przykład na sprawach państwa i prawa, czy jakości działania instytucji. On powinien mówić, że jak zostanie premierem, to weźmie ludzi wyłącznie kompetentnych. O szczegółach niech mówią ci, co się znają. Czasami milczenie jest lepsze niż mówienie. Ale Kaczyński mógłby się chociaż pokręcić ogólnikowo. Pokazać tę swoją energię. Ostatecznie albo jest szefem opozycji albo nie!

Rozmawiała Sylwia Bartosek-Środa

 

Więcej postów