Gosiewska z wizytą u zbrodniarzy wojennych?

Niestety, naszym politykom czasami brakuje rozwagi. Posłanka PiS postanowiła odwiedzić dzielnych ukraińskich żołnierzy. Trafiła jednak do batalionu, który jest oskarżany o kradzieże, wymuszenia, a nawet… egzekucje. Sprawa jest poważna, bo nie jest to rosyjska propaganda, oskarżenia pochodzą z raportu Amnesty International

 

Posłanka Małgorzata Gosiewska była z kolegą partyjnym Piotrem Pyzikiem na Ukrainie tuż przed świętami. „Noc spędzoną pod ostrzałem z haubic zapamiętam na zawsze. Ale przede wszystkim zapamiętam tych wspaniałych, dzielnych chłopców walczących o wolną Ukrainę” – tak Gosiewska opisała swoje wrażenia na Facebooku. Pozostały po tym zdjęcia. Gosiewska siedzi przy stole otoczona uśmiechniętymi zarośniętymi mężczyznami w mundurach. Wznosi z nimi palce w górę w geście zwycięstwa.

Towarzysze posłanki to jednak nie jest regularna ukraińska armia, ale członkowie ochotniczego batalionu Ajdar. Problem w tym, że Ajdar jest oskarżany przez Amnesty International. Raport szanowanej organizacji przeraża. Porwania, bezprawne przetrzymywanie ludzi i ich złe traktowanie, kradzieże, szantaże, a nawet egzekucje – opisy takich okropności zawiera ten dokument. Amnesty International wezwało władze w Kijowie do „powstrzymania zbrodni wojennych popełnianych przez ochotniczy batalion Ajdar i rozliczenia winnych”.

Posłanka Gosiewska zna ten raport i… bagatelizuje sprawę. – To są zarzuty wyssane z palca, nie potwierdził ich nikt poza czynnikami opłacanymi przez Rosję – tłumaczy nam Gosiewska. Być może tak jest. Niemniej, polscy politycy powinni wykazywać więcej rozwagi, by nie stać się pionkami w rosyjskiej propagandzie. Jeśli oskarżenia Amnesty International zostaną udowodnione, wizyta polskich posłów stanie się skandalem.

– Posłowie robią to na własną odpowiedzialność i na własne ryzyko – mówi o podróży Gosiewskiej poseł Robert Tyszkiewicz, szef sejmowej komisji spraw zagranicznych. Paweł Zalewski, były europoseł PO zaznacza, że w takich sytuacjach posłowie przed wyjazdem powinni skonsultować się z MSZ. Były europoseł Paweł Kowal też wie o zarzutach wobec Ajdaru, ale samej wizyty w ich obozie nie krytykuje. – Wizyta przedświąteczna nie oznacza poparcia dla wybryków pojedynczych bojowników – podkreśla.

Paweł Zalewski: Posłowie powinni konsultować się z MSZ – W takich sytuacjach, jak ta – gdzie wobec kogoś stawiane są zarzuty – posłowie przed wyjazdem powinni skonsultować się z ministerstwem spraw zagranicznych. Po pierwsze, powinni poinformować resort, że mają intencję gdzieś pojechać i z kimś się spotkać. Po drugie powinni wysłuchać opinii MSZ na ten temat. Po to, aby wiedzieli, jaka jest polska linia polityki zagranicznej w danej sprawie. To pozwala Polsce zachować jednolitą postawę w polityce zagranicznej, zwłaszcza w skomplikowanych sytuacjach.

Robert Tyszkiewicz: Zalecałbym posłom ostrożność – Posłowie zrobili to na własną odpowiedzialność i na własne ryzyko. Dziwna wydaje mi się formuła odwiedzania żołnierzy batalionu Ajdar. Ja sam nie pojechałbym z taką wizytą. Posłowie mają wiele możliwości wspierania Ukrainy – na forum Unii Europejskiej czy NATO. Tam, gdzie prowadzi się działania wojenne, należy zachować polityczną rozwagę. Zwłaszcza w tak skomplikowanych warunkach, jak na Ukrainie, zalecałbym polskim posłom szczególną ostrożność. Parlamentarzyści mają pole do popisu w instytucjach politycznych i tam powinni być aktywni.

fakt.pl

Więcej postów