Ile dzieci trzeba zgwałcić żeby mieć w tym kraju proces?

Czasami dzieją się takie rzeczy, których moralnie nie da się w żaden sposób zrozumieć. Pół biedy, jeżeli za głupotę lub zło odpowiadają zwykli ludzie, w zasadzie przyzwyczailiśmy się do skandali i marnotrawstwa urządzanego przez polityków, jednakże zawsze wszyscy rozsądni ludzie pokładali ostatnią doczesną nadzieję w sądownictwie. Pokładali. Niestety do przedwczoraj. Nie da się bowiem w żaden sposób zrozumieć decyzji jednego z sądów w sprawie pedofila z koloratką na szyi, którego skazano na karę, którą sam sobie zaproponował – bez procesu!

 

To jest coś niesamowitego! Ile dzieci trzeba zgwałcić, żeby mieć w tym kraju proces? Jak to jest możliwe że instytucja samo ukarania się działa w przypadku tak bulwersujących społeczeństwo przestępstw? Jeżeli już ktoś sam poddaje się karze, to powinno być ograniczone do przestępstw pospolitych, ewentualnie obwarowane zgodą poszkodowanego (zadośćuczynieniem). Jednakże o jakim zadośćuczynieniu można mówić wobec zgwałconych dzieci? Jak im zadośćuczynić? Pieniędzmi? To chyba za bardzo proste? Może nie? Poza mordem nie ma zbrodni ohydniejszej i bardziej szkodliwej niż przestępstwo seksualne wobec dziecka. Dziwi fakt tak znaczącej pobłażliwości sądu.

W przypadku obwinionego człowieka dochodzi kwestia kary, której proces też byłby częścią – konieczność ponoszenia publicznego wstydu przez gwałciciela, jego rodzinę, bliskich i INSTYTUCJĘ której poświęcił życie. Widocznie tego się bał i tego chciał uniknąć, nie przyznając się do winy, a jedynie ze względu na zaszczucie i presję medialno-społeczną dobrowolnie poddał się karze? Do tego sąd utajnił część ustaleń? Przecież to są kpiny ze społeczeństwa! Można zrozumieć, że kwestię opisów czynów zwyrodnialca na małoletnich sąd utajnia ze zrozumiałych powodów społecznych, jednakże wszystko inne powinno być jawne – cała Polska powinna móc zobaczyć twarz pedofila! Zresztą nie tylko Polska, albowiem tenże człowiek dokonywał swoich czynów na naszą hańbę poza granicami kraju.

W udostępnionych materiałach procesowych była mowa o siedmiu skrzywdzonych dzieciach. Poza tym, to czego dopuszczał się oskarżony to był czyn ciągły, posiadał materiały pornograficzne – w tym rzekomo z jego udziałem, tego się nie dowiemy, bo sąd tego nie zbadał. Tylko choroba psychiczna powinna stanowić okoliczność wyłączającą dla tego typu okrucieństwa jakim jest pedofilia, nic innego nie może zwalniać zwyrodnialców z odpowiedzialności. Co więc spowodowało, że zbrodniarz w koloratce sam zaproponował mniej niż połowę maksymalnego wyroku za swoje przestępstwo, a sąd to uznał? Wychodzi jeden rok za jedno dziecko? Oczywiście nikt nie mówi że to mały wyrok, ale jak on jest odbierany społecznie? W jakim świetle stawia nasze państwo przed międzynarodową opinią publiczną? W ostateczności pytanie – ile lat otrzymałby oskarżony w kraju popełnienia przestępstwa?

Całość to prawdopodobnie sprytne postawienie sprawy przez doskonałego obrońcę, albowiem oskarżony od początku sugerował, że został w całość faktów wrobiony przez lokalną elitę. Być może więc ta strategia jest pomyślana tak, żeby wśród najbliższych oskarżony mógł uchodzić za męczennika sprawy, który poświęcił się – zaszczuty dla dobra swojej instytucji macierzystej, aby uniknąć wstydu i pogrążania jej opinii. To bardzo prawdopodobna i uprawniona w tych realiach hipoteza, jak najbardziej prawdopodobna w świetle braku procesu, który wykazałby winę lub brak winy oskarżonego.

Niestety oburzenie i niesmak budzi fakt, że w kraju, w którym kioskarzy karze się karami równymi połowie ich miesięcznych dochodów za zbyt dalekie położenie paragonu od okienka, a procesy prowadzi się za skradzioną deskę klozetową (autor zna taki przypadek z pewnej podkrakowskich miejscowości) – wobec oskarżonego o pedofilię stosuje się samo ukaranie. To bardzo niedobrze się stało, albowiem sprawa nie jest rozstrzygnięta, społeczny i międzynarodowy odbiór tego rozstrzygnięcia będzie negatywny. Pozostanie opinia, że duchowni są w naszym kraju ludźmi uprzywilejowanymi. Poza tym, co będzie w przypadku innych oskarżonych o pedofilię? Na jakiej podstawie teraz sądy będą odmawiać innym gwałcicielom pozwolenia na samoukaranie się do połowy wyroku, jeżeli w tak istotnej społecznie sprawie postąpiono tak łagodnie? Co z równością ludzi wobec prawa? Od dzisiaj każdy sprytny adwokat będzie się powoływał na ten przypadek i rozdmuchiwał szum medialny, podnosząc jaką to krzywdę ponosi jego klient, skoro za gwałcenie dzieci w Polsce można samemu sobie wymierzyć karę?

Naprawdę, sąd powinien być ostatnią instytucją psującą państwo!

obserwatorpolityczny.pl

Więcej postów