W Mińsku bez Polski

CO PISZĄ INNI: Polski politolog dr Robert Potocki w rozmowie z rosyjskim redaktorem Leonidem Siganem mówi dlaczego Polski nie ma w uregulowaniu konfliktu ukraińskiego ani w Mińsku.

 

Panie doktorze, dlaczego pańskim zdaniem Polski nie ma w negocjacjach w sprawie kryzysu ukraińskiego?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy najpierw zastanowić się, jakim potencjałem geopolitycznym czy politycznym dysponuje Polska, żeby być aktywnym uczestnikiem tego „kwartetu normandzkiego”. Polska próbuje się wprosić, ale żadne z trzech tam obecnych mocarstw Polski w tym klubie nie chce. Przyczyna? To po pierwsze różnica potencjałów, a po drugie, Polska w konflikcie ukraińskim jest postrzegana jako jastrząb, który zamiast normalizować konflikt, jeszcze bardziej go podgrzewa. Polska polityka zagraniczna, polityka ministra Schetyny, ministra Siemoniaka, raczej optuje za rozwiązaniem amerykańskim, czyli przedłużania i pogłębiania konfliktu zamiast jego wygaszania. Trzem wielkim mocarstwom – Rosji, Niemcom i Francji- jest to nie na rękę.

Co Pan sądzi o możliwości rozwiązania tego konfliktu w Mińsku?

Cały czas kręcimy się wokół domniemań. Różne gazety w Polsce, w Rosji i na Zachodzie spekulują, co ma być sensem tego środowego porozumienia. Żadna ze stron nie upubliczniła warunków, wszyscy rozmówcy zachowują dyskrecję, i w związku z tym trudno jest mniemać, w którą stronę pójdzie to porozumienie. Prawda jest taka, że i Unii Europejskiej, i Rosji, a głównie Ukrainie nie powinno już zależeć na przedłużaniu konfliktu, dlatego, że wszystkie trzy strony dużo na tym tracą. Ukraina z uwagi na swoją zapaść gospodarczą nie jest zdolna do dalszego prowadzenia wojny. Ludzie się uchylają od poboru, szerzą się powoli niepokoje społeczne, następuje drastyczny spadek stopy życiowej. W przypadku Unii Europejskiej i Rosji obie strony pogrążają się w kryzysie ekonomicznym, który przynosi im straty. Dlatego szuka się wyjścia optymalnego dla każdej strony. Odnoszę wrażenie, że sensem porozumień mińskich jest to, aby wszystkie strony – Unia Europejska, Rosja i Ukraina – wyszły z tdego z twarzą i wypracowały wspólny kompromis. To nie jest proste rozwiązanie, biorąc pod uwagę, że wojna trwa już rok i że przelano już masę krwi. Nie miejmy jednak złudzeń – najmniej do powiedzenia mają Ukraińcy. Rosjanie i Unia Europejska, głównie Francja i Niemcy, muszą wypracować taki konsensus, który bierze pod uwagę interesy wszystkich stron, i w ostateczności narzucą go Ukrainie.

Bądźmy więc dobrej myśli.

Oby, oby wojna jak najszybciej się skończyła, bo jest niepotrzebna dla wszystkich stron.

Bogusław Jeznach

Więcej postów