REKORDOWO drogi przetarg MON. 30 mld zł za broń, którą wymarzył sobie Macierewicz

Polskie zamówienie na system Patriot za ok. 30 mld zł może być najdroższe w historii modernizacji naszej armii. Może być, jeżeli dojdzie do jego realizacji, bo na drodze do finału pojawia się więcej pytań niż odpowiedzi.

– Moje siwe włosy są jednak dowodem na to, że to bardzo trudny program – mówi money.pl John Baird, wiceprezesem ds. zintegrowanych systemów obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej na Polskę w spółce Raytheon.

Z wiceprezesem Raytheon rozmawialiśmy w Bostonie. Gra toczy się o wielki kontrakt. Na razie resort kierowany przez Antoniego Macierewicza wysłał do rządu USA tzw. Letter of Request (LOR). Ten list otwiera ostatni etap negocjacji zakupu systemu obrony powietrznej i antyrakietowej w programie Wisła.

Czego chce Polska? Oczekiwania wobec kontraktu są takie, że w pierwszej fazie dwie baterie Raytheon dostarczy z obecnie produkowanymi radarami, ale ma być on zintegrowany z systemem zarządzania walką IBCS innego amerykańskiego producenta – firmy Northrop Grumman. Już od trzeciej baterii rakietowej systemy sprowadzane do Polski mają posiadać dookólny radar (identyfikujący cele w pełnym polu 360 stopni) oparty na technologii azotku galu.

Chcemy też kupić do tego najnowocześniejsze pociski PAC-3 MSE (koszt: 5 mln dol.) – tutaj producentem jest trzecia firma – Lockheed Martin. Dodatkowo chcemy wyposażyć nasze Patrioty w niskokosztowe pociski SkyCeptor (koszt: ok. 1 mln dol.) – współprodukowane przez Raythona i Izraelską firmę Rafael.

Mamy też spore oczekiwania co do offsetu. Chcemy 50 proc. udziałów w produkowaniu zestawów dla programu Wisła i wytwarzaniu pocisków SkyCeptory w zakładach PGZ – Mesko. To skomplikowane zamówienie, o którym już pisaliśmy w money.pl, jest teraz zatem jeszcze bardziej złożone.

W wielkim uproszczeniu można byłoby powiedzieć, że oczekujemy dostarczenia czegoś, czego tak naprawdę jeszcze nie ma i nie działa jako spójny system. Mimo tego rząd USA zobowiązany jest odpowiedzieć na nasz LOR. I wtedy dopiero będzie można podpisać umowę offsetową i ostateczną o dostawie sprzętu. Minister Macierewicz chce, by stało się to jeszcze w tym roku.

Krzysztof Janoś, money.pl: Polska chce Patriotów z IBCS. Tyle, że ten system dowodzenia nie jest jeszcze na wyposażeniu amerykańskiej armii. Wprawdzie jest już zgoda departamentu obrony na jego sprzedaż, ale ta procedura nie daje gwarancji rządu USA na skuteczne działanie całości. Powinniśmy się w Polsce martwić?

John Baird: Rzeczywiście ta procedura jest niestandardowa i ogranicza zaangażowanie naszego rządu. Jednak pewność co do sprawności działania tego systemu będziemy mieli po testach wojska USA. Dopiero, kiedy wszystkie zostaną zakończone, będziemy mogli to przekazać Polsce. Raytheon ponosi pełną odpowiedzialność za tę integrację, choć system IBCS nie jest naszej produkcji. Dlatego w mojej ocenie jedynym ryzykiem jest tu harmonogram. Dziś tak naprawdę nie wiemy jeszcze, ile to może potrwać.

Przyzwyczailiśmy się w Polsce do czekania. Kolejne przetargi MON są przesuwane albo kończone tuż przed finałem jak w przypadku Caracali. Eksperci przekonują, że kiedy ma się do czynienia z tak niepewnym partnerem uwzględnia się to w ostatecznej cenie produktów. Polski podatnik też zapłaci za błędy przy modernizacji naszej armii?

Nie chcę komentować spraw związanych z polityką. Kontrakt ostatecznie przecież zostanie podpisany między oboma rządami. Mogę tylko powiedzieć, że Polska jest dla nas bardzo ważnym i znaczącym partnerem. Nie zaprzeczę jednak, że to skomplikowany program i wymagania co do całego zamówienia kosztują nas dużo pracy.

Dodatkowo jest to najdroższy przetarg w historii zakupów dla polskiego wojska. Nigdy wcześniej nie wydaliśmy 30 mld zł.

Dlatego to musi trochę potrwać, ale wierzymy, że ciągłe edukowanie klienta co do możliwości realizacji jego zamówienia jest najlepszym rozwiązaniem. Moje siwe włosy są jednak dowodem na to, że to bardzo trudny program.

Te siwe włosy może dlatego, że wie pan, jak zakończyły się rozmowy offsetowe naszego MON z Airbusem w sprawie dostaw Caracali do Polski. Jesteście w Raython gotowi zaoferować na tyle atrakcyjne warunki związane z transferem technologii i miejscami pracy w Polsce, by tym razem zakończyło się to inaczej?

Nie tylko jesteśmy gotowi na przekazanie części technologii do Polski, ale również 50 proc. rzeczywistego wykonania elementów systemów do programu Wisła.

Temu może przeszkodzić polityka prezydenta Trumpa. Obecny przywódca USA mówi jasno: stawiam na amerykańskie produkty, wytwarzane w USA.

Program Wisła może być korzystny dla obu naszych krajów. Staramy się przekazać tę prawdę najwyżej jak się da. Chcemy, by podejmujący najważniejsze decyzje w Stanach Zjednoczonych zdawali sobie z tego sprawę. Jednak polityka to bardzo złożona kwestia.

Podczas prezentacji, którą mogliśmy oglądać w Bostonie, efektowny wykres sugerował, że udział polskiego przemysłu w produkcji systemu Patriot na eksport będzie imponujący. Przy całej produkcji pracować ma nawet ponad 10 tys. ludzi. Takie prezentujecie założenia. One mogą być prawdziwe, ale na to musi się zgodzić administracja prezydenta Trumpa.

Ten program daje pracę zarówno w Polsce jak i USA. To typowa sytuacja, gdzie obie strony wygrywają. Jeśli nie będzie programu Wisła, nie będzie tej pracy w obu krajach. Tyle mogę powiedzieć w tej sprawie.

Ja to rozumiem, ale prezydent Trump może jednak chcieć tych wszystkich miejsc pracy w USA.

Wierzę, że on również widzi, jakie korzyści może oznaczać program Wisła. Nawet nie chcemy myśleć o negatywnych scenariuszach.

A propos tych negatywnych scenariuszy. Który z elementów programu jest najbliższy ostatecznej integracji w spójną całość? Radar dookólny, IBCS, a może SkyCeptor? Kiedy te klocki wreszcie się poukładają?

Za około 4 lata będziemy już w pełni gotowi. Procedurę wydłużają testy związane z systemem IBCS. Mimo tego podtrzymujemy zapewnienie, że Polska zamawiając część baterii w obecnej najwyższej konfiguracji, może je otrzymać po 2 latach od podpisania kontraktu i 4 latach w wersji z IBCS.

Jednak wśród ekspertów panuje przekonanie, że radar 360 dla Patriota jest w fazie projektu, a nie w pełni działającego rozwiązania

Sam pan widział go na poligonie.

To, że stoi na stanowisku, jeszcze nie znaczy, że jest już gotów do działania.

Proszę mi wierzyć, że jest już w pełni funkcjonalny. To również potwierdza wideo, które państwu przekazaliśmy.

Nie wiem, czy to wystarczy, by uspokoić polskiego podatnika. Podstawowy zarzut do konfiguracji naszych oczekiwań co do Patriota jest taki, że zamawiamy coś, czego jeszcze tak naprawdę nie ma i czego nie używa US Army. Tymczasem przewaga waszego systemu nad konkurencją miała tkwić głównie w tym, że Patriot jest najlepiej przetestowanym na świecie tego typu uzbrojeniem.

Sam miał pan okazje kopnąć oponę w tym radarze i dotknąć go, zobaczyć od środka. To nie jest jakaś iluzja. Ten radar istnieje i już działa.

Tyle, że nie współpracuje jeszcze z IBCS.

Tak. Integracja jeszcze nie jest zakończona. Rzecz jednak w tym, że nasz system jest najlepiej przetestowany spośród tego typu rozwiązań. Sam pan to powiedział przed chwilą. Zatem jego modernizowanie jest znacznie prostsze. Ponadto robimy to od blisko 30 lat. Patriot ciągle jest unowocześniany. Mamy w tym duże doświadczenie.

W przypadku konkurencyjnego systemu MEADS również trwają testy. Patriot miał nam dać gwarancję jakości przez to, że jest obecny w 13 krajach świata. Tymczasem tego, czego oczekujemy w programie Wisła, nikt jeszcze nie ma u siebie.

Woli pan kupić lepszą wersję czegoś przetestowanego i używanego w walce, czy czegoś co jest zupełnie nowe? Pewnych rzeczy po prostu nie można porównywać. Patriot ma na koncie ponad 15 tys. testów w powietrzu. MEADS nie ma ich wcale. Wprawdzie w polskiej wersji jeszcze nie został dogłębnie sprawdzony, ale to tylko upgrade. Proszę o tym pamiętać.

Pozostając przy ewentualnych korzyściach wynikających ze złożoności naszego zamówienia. Wykorzystanie pocisków SkyCeptor wpłynie na koszty użytkowanie całego systemu Patriot?

SkyCeptor od początku był tworzony jako pocisk niskokosztowy. Jego wartość można określić na poziomie około 20-25 proc. ceny pocisku PAC-3 MSE. Ich wybór nie tylko sprawia, że zaopatrzenie Patriotów w te rakiety będzie tańsze. Możliwość ich współprodukowania w Polsce spowoduje dodatkowe oszczędności. Ponadto wasze zakłady będą brały udział w jego eksporcie do innych użytkowników systemu.

Sam jednak powiedział pan, że będziemy pierwszym krajem poza USA, który będzie go współprodukował. Takie wdrożenie nie oznacza czasami wyższych kosztów? Może zatem jest tak, że potem może być taniej, ale start będzie kosztowny?

Oczywiście uzyskanie wszystkich certyfikatów NATO dla tych pocisków będzie wiązało się z kosztami, ale duża produkcja większej ich ilości – np. ponad 900 sztuk – zmniejszy ostateczną cenę wdrożenia. Poza tym dobrą stroną bycia częścią rodziny Patriot jest to, że te koszty będą rozkładać się również na pozostałych jej członków (USA i Izrael rozwijają technologię związaną z tym pociskiem – red.).

KRZYSZTOF JANOŚ

Więcej postów