Czego boi się Antoni Macierewicz?

Żandarmeria Wojskowa wynajęła lokal naprzeciwko mieszkania szefa MON. 24 godziny na dobę pilnują stamtąd ministra uzbrojeni po zęby żandarmi. Nocą mają do dyspozycji noktowizję – ustalił Onet.

 – Przed każdym wyjazdem ministra pirotechnicy z psem sprawdzają miejsce jego czasowego pobytu

– Kontrolowane są też samoloty i auta, do których wsiada Macierewicz

– W jego ochronę zaangażowanych jest prawie setka żandarmów. Nawet prezydent nie ma takiej ochrony

Antoni Macierewicz jest znany ze swojej podejrzliwości i nieufności. Po objęciu stanowiska w resorcie obrony otoczył się najbliższymi i najbardziej zaufanymi ludźmi. Do tego grona zalicza się m.in. Kazimierz Bartosik, były funkcjonariusz Wojskowej Służby Wewnętrznej, BOR-u, a ostatnio SKW.

To Bartosik odpowiada za ochronę ministra, jest też jego osobistym kierowcą. Z informacji Onetu wynika, że zaraz na początku urzędowania Macierewicza na stanowisku szefa MON, zajął się zorganizowaniem mu systemu ochrony.

Wywiązał się z zadania doskonale. Dziś prawdopodobnie nawet głowa państwa nie jest tak szczelnie chroniona, jak Antoni Macierewicz.

Czystki i podwyżki w Żandarmerii Wojskowej

Zaczęto od wyrzucenia z żandarmerii żołnierzy, którzy od lat odpowiadali za ochronę kilku kolejnych ministrów obrony. – Uznano, że nie będą dostatecznie lojalni, choć chronili i Tomasza Siemoniaka, i Aleksandra Szczygłę – mówi jeden z żandarmów.

Następnie zmieniono całe kierownictwo tej formacji. W wigilię 2015 roku odwołano generała Piotra Nideckiego, wyznaczonego na to stanowisko jeszcze przez ministra Tomasza Siemoniaka. Niedackiego zastąpił płk Tomasz Połuch, który wcześniej był dowódcą Oddziału Specjalnego Żandarmerii Wojskowej. To właśnie ten oddział zajmuje się m.in. ochroną bezpośrednią ministra obrony.

Z kolei nowym szefem tej formacji został ppłk Sławomir Tęcza. – Przez pierwsze miesiące Połuch był tylko pełniącym obowiązki. Trzymano go na krótkiej smyczy i sprawdzano, czy będzie dostatecznie lojalny – mówi rozmówca Onetu.

W międzyczasie żandarmom z oddziału specjalnego przyznano dodatki, takie jakie w polskiej armii mogą dostać jedynie komandosi elitarnej jednostki GROM.

– Żandarmi Macierewicza, jak ich teraz nazywamy, dostają nawet więcej niż GROM-owcy, bo zachowali swoje poprzednie dodatki. Zatem dziś mogą oprócz pensji podstawowej liczyć na dodatek “gromowski” w wysokości około 3,5 tysiąca złotych plus stary dodatek w wysokości około 450 złotych – mówi informator Onetu, żołnierz znający kulisy sprawy.

I dodaje: – Tak w wojsku powstała grupa doskonale opłacanych z kieszeni podatników pretorian ministra obrony. Dzięki tym gigantycznym podwyżkom są lojalni, oddani i gotowi spełnić wszystkie żądania – mówi rozmówca Onetu.

Nowy system ochrony ministra na bazie oddziału specjalnego zorganizował Kazimierz Bartosik w porozumieniu z szefami żandarmerii. Nigdy dotąd żaden minister obrony nie był tak pilnie i szczelnie ochraniany.

Żandarmeria wynajęła nawet mieszkanie na warszawskim Żoliborzu naprzeciwko adresu, pod którym mieszka szefa MON. Całą dobę pełnią tam dyżury uzbrojeni po zęby żandarmi z oddziału specjalnego. Wysłani są tam na podstawie rozkazu pułkownika Tęczy. Dyżury pełnią rotacyjnie. Na miejsce zawozi ich Skoda Superb, a potem auto wraca do centrali. Nocą żandarmi mają do dyspozycji noktowizję.

W każde miejsce, które wizytuje minister obrony, rusza grupa rekonesansowa żandarmerii. Prowadzone jest sprawdzenie pirotechniczne. Na miejsce czasowego pobytu ministra zabierany jest nawet pies wyszkolony do wykrywania materiałów wybuchowych. Zanim przyjedzie szef MON, sprawdzany jest każdy szczegół.

Nie tylko miejsca, do których udaje się minister, są poddawane skrupulatnym sprawdzeniom. Dokładnie badane są też auta, do których wsiada i samoloty, którymi podróżuje. Kontroli poddawane są nawet  maszyny wojskowe. – Pytanie, czy minister boi się swoich żołnierzy – zastanawia się rozmówca Onetu.

Regularnej kontroli poddawane jest także prywatne auto szefa MON. Szary passat ministra przyjeżdża mniej więcej co miesiąc na teren Komendy Głównej ŻW, gdzie jest poddawany skrupulatnym sprawdzeniom na obecność materiałów wybuchowych i podsłuchów.  Zawsze odbywa się to w obecności Kazimierza Bartosika.

– Mnie chronił jeden żandarm. Po pracy w ministerstwie wracałem do domu i do normalnej rzeczywistości – mówi Tomasz Siemoniak, szef MON za rządów PO. Dodaje, że tak restrykcyjne środki ochrony, jakie stosuje się wobec obecnego ministra obrony to kompletny absurd. Nie są też – jego zdaniem – niczym uzasadnione.

Zwróciliśmy się do żandarmerii o odpowiedź na pytania o powody zastosowania tak skrupulatnej ochrony ministra obrony. W odpowiedzi rzecznik prasowy żandarmerii major Artur Karpienko powołał się na ustawę o ŻW z 2001 roku.

Przytoczył również rozporządzenie ministra obrony z 28 grudnia 2001 roku “w sprawie osób, w stosunku do których Żandarmeria Wojskowa wykonuje czynności ochronne, oraz zakresu i trybu współdziałania Żandarmerii Wojskowej z Biurem Ochrony Rządu”.

W odpowiedzi na nasze pytanie czytamy: “Przedmiotowe rozporządzenie określa następujące formy czynności ochronnych: ochrona bezpośrednia; ochrona w miejscach pracy; ochrona w miejscach czasowego pobytu; pilotowanie kolumn pojazdów; rozpoznanie pirotechniczno-radiologiczne; ochrona sanitarna żywienia; czynności rozpoznawcze i prewencyjne wobec obsługi prasowej i radiowo-telewizyjnej”.

Rzecznik żandarmerii przyznaje też, że “w celu zapewnienia skutecznej ochrony osobom uprawnionym, przy zastosowaniu powyższych form ochrony, podejmowane są różnego typu działania zmierzające do realizacji nałożonego przez ustawodawcę zadania (…)”.

Zaznacza jednocześnie, że: “Wszystkie czynności ochronne, niezależnie od miejsca przebywania Ministra Obrony Narodowej, dotyczą wyłącznie jego osoby a nie lokalu mieszkalnego”.

EDYTA ŻEMŁA

Więcej postów