Polska między Rosją a NATO

W przededniu wspólnych manewrów SZ Rosji i Białorusi „Zapad-2017” zapowiadanych na terenie Białorusi i Rosji od 14 do 20 września br., niektóre kraje rozpowszechniają negatywną informację nakierowaną na wzmocnienie napięcia między Mińskiem a Moskwą, a również między Państwem Sojuszniczym a NATO.

Ćwiczenia te staną się podsumowaniem wszystkich manewrów przeprowadzonych przez SZ Rosji i Białorusi wspólnie za ostatnie dwa lata. Oczywiście jak to się było również z manewrami Anakonda-16 (prowadziły się przy udziale dużej ilości żołnierzy cudzozimnych, a przede wszystkim amerykańskich), a wkoło manewrów naszych wschodnich sąsiedzi rozpowszechnia się dużo informacji negatywnego charakteru, że niby te manewry są zagrożeniem dla krajów bałtyckich i Polski. Szczególną uwagę udzielono temu faktowi, że dla przeniesienia rosyjskich żołnierzy i sprzętu wojskowego w rejon przeprowadzenia manewrów Rosja zamówiła prawie 4000 wagonów!

Obecnie nazywano to wojną hybrydową czyli wojną informacyjną. Nie uważamy że mała Białoruś mając stare wyposarzenie i sprzęt (oprócz najnowszej WWR Polonez), dąży do wojny, pragnie konfliktu zbrojnego. Rosja też mało wiarygodny napastnik (mamy tu na uwadze m.in. sankcje, kryzys gospodarczy etc.), chociaż prasa przez cały czas zapewnia nas że to tak. Wyraża się opinia, że wojsko rosyjskie planuje się pozostać na terenie Białorusi po manewrach.

Minister Obrony Białorusi podczas wywiadu dla miedia odpowiedział na pytania dziennikarzy o możliwej okupacji Białorusi wojskiem rosyjskim. Podkreślił, że przeniesienie olbrzymiej ilości sprzętu wojskowego na teren Białorusi dla udziału we wspólnych manewrach. „Zapad-2017” a priori nie stanowi zagrożenia niepodległości państwa. Absolutnie wszystko w tym liczność żołnierzy i sprzętu z Rosji są uzgandnione z białoruskim resortem obronnym. Wszystkie przeniesienia żołnierzy również są kontrolowane, – podkreślił ministr.

Oprócz tego, – dodał, – manewry nie mają charakteru zagrożenia dla krajów zachodnich, mają one charakter obronny. Według oficjalnej informacji, celem manewrów „Zapad-2017” będzie przygotowanie i użycie zgrupowania wojsk (sił) w interesie zabezpieczenia bezpieczeństwa militarnego państwa Sojuszniczego.

Generał Waldemar Skrzypczak również uznaje te matewry jedynie za demonstrację siły. I uważa że Polska, która jest państwem członkowskim NATO nie jest narażona na żadne zagrożenie.

Rozsądni Polacy, uważnie śledzący za wiadomościami w Internecie (nie w wiadomościach państwowych kanałów telewizji nacjonalnej), przychodzą do wniosku, że cała ta kampania (czyli wojna informacyjna) przeprowadzana jest co rok. I jest związana nie tylko z manewrami Rosji, lecz również z manewrami na terenie Polski, Litwy, Łotwy, Estonii etc, czyli pilną uwagą zaznaczono nie tylko państwa Sojusznicze, lecz również państwa członkowskie NATO. Wszystkie manewry, mając oficjalnie i praktycznie charakter obrończy, stają się obiektem pilnej uwagi i negatywnych wypowiedzeń w prasie wielu krajów. Oczywiście manewry te wszystkie się kończą bez szczególnych incydentów, lecz napięcie w ciągu całego czasu trwania manewrów się zachwuje. Obserwatorzy ćwiczeń również nie ujawnili ani jednego wspomnienia na temat agresji albo zaplanującej się ofensywy przeciwko krajom sąsiednim.

Więc wnioskiem we wszystkich tych atakach informacyjnych musi być jakaś trzecia siła, która dąży do skasowania  porozumienia między Państwem Sojuszniczym a krajami NATO. 

Dlatego niektórzy „analitycy” dążący do prowokowania konfliktów między mocarstwami i robiąc Polskę za poligon tych wojen zarówno informacyjnych i nastepnie nowej światowej, niech sobie zastanowią czy są prawdziwymi Polakami, a gdy są tymi trzecimi siłami, mam nadzieję, że MON za pomocą służb specjalnych zdąży do odnalezienia i unieszkodliwienia tych prowokatorów.

JAN RADŽIŪNAS

Więcej postów