Ile Polska musi wydać i na co, żeby się obronić?

Coraz więcej osób zadaje pytania dotyczące kwestii finansowych w zakresie obronności. Nie jest tajemnicą, że nasz kraj planuje wydać w najbliższym okresie bardzo duże pieniądze na nowoczesne uzbrojenie w stosunkowo dużej ilości.

To bardzo dobrze, te plany rządu należy popierać, jedynie należy je lekko krytykować za rozwlekłość w czasie, jednakże kierunek i sam zamiar są bardzo dobre i rządowi jak również panu prezydentowi Komorowskiemu należy się uznanie za wrażliwość na sprawy obronności. To bardzo ważne dla naszego państwa, żeby mieć armię silną, sprawną i na poziomie umożliwiającym nam – realną obronę samodzielnie, najlepiej z traktowaniem pomocy sojuszniczej jedynie w opcji, albowiem nie możemy być jej pewni.

Wojsko, a ściślej decydenci polityczni i wojskowi, którzy stoją za decyzjami dotyczącymi zakupów nowego uzbrojenia niestety wybrali standardową metodę pozyskiwania – tj. przetarg i to wedle naszych specyfikacji. Jest oczywistym, że przetarg jest koniecznością, bo jesteśmy w Unii Europejskiej, jednakże obecnie jesteśmy w stanie zagrożenia wojennego i nie można postępować tak, jakby się nic nie działo – przez lata bawiąc się w procedury lub ryzyko protestu do przetargu. Wojsko potrzebuje sprzętu, państwo – co jest naprawdę bardzo ciekawe, ale jak twierdzi rząd ma na to pieniądze i rzeczywiście z finansowaniem programów zbrojeniowych nie ma żadnych problemów, więc po co mamy się sami ograniczać procedurami, które są dobre na rynku cywilnym, jednakże jeżeli chodzi o bezpieczeństwo – to ograniczają nas czynnikiem czasu.

Są pewne furtki, które umożliwiają zakupy w wyniku pilnej potrzeby, z czego zresztą korzystają nasi wojskowi. W obecnej sytuacji należy tak przeprowadzić sprawę, żeby uwrażliwić Komisję Europejską na problematykę obronną, negocjując warunki na jakich moglibyśmy odstąpić od procedur przetargowych lub je znacząco uprościć.

Drugą sprawą jest kwestia naszych indywidualnych wymogów odnośnie sprzętu wojskowego. Producenci na rynkach światowych oferują wiele standaryzowanych rozwiązań, które są pochodną wymagań ich armii narodowych. W większości przypadków możemy na ślepo zaufać wymaganiom armii francuskiej, niemieckiej lub amerykańskiej. Nie ma potrzeby pisać specyfikacji krajowej, jeżeli można mieć dobrą zachodnią, jeżeli tylko dana rzecz spełnia normy w zakresie bezpieczeństwa użytkowania i BHP żołnierzy. Reszta – w tym kwestia użyteczności bojowej każdego nowoczesnego sprzętu dzisiaj dla nas to rewolucja. Więc z powodzeniem możemy kupować.

Biorąc pod uwagę model zakupów, nie można się dziwić potrzebie zakupów w krajowym przemyśle obronnym, jednakże zakup technologii i jej wdrożenie w Polsce – znacząco podroży i wydłuży czas pozyskania sprzętu, w konsekwencji kupimy go mniej niż moglibyśmy za posiadane pieniądze. Nie działa argument ożywiania krajowego przemysłu, ponieważ on miał 25 lat, jeżeli je zmarnował, to znaczy że nie zasługuje na dalsze państwowe wsparcie! Trzeba patrzeć prawdzie w oczy, czasami lepiej jest coś zrobić zupełnie od nowa niż podtrzymywać dinozaura, który nic nie produkuje, udaje że modernizuje – lub może modernizować, a kosztuje setki milionów złotych. O wiele bardziej opłacalną strategią jest wnoszenie naszych zakładów do europejskich holdingów zbrojeniowych i obejmowanie akcji w tych przedsiębiorstwach z tytułu naszego udziału. Oczywiście to wymaga zgody partnerów, jednakże znacząco podniosłoby nasze zdolności i przeniosło kwestie odpowiedzialności za miejsca pracy na koncerny. Rząd mógłby po prostu wymagać i stawiać warunki, a nie martwić się co na daną sprawę powiedzą związkowcy itd. Prawdopodobnie nie mamy już czasu na zabawę.

Wiele bowiem zależy od tego jaką perspektywę czasową na dozbrojenie przyjmiemy. Jeżeli taką jak w programach zbrojeniowych, które sięgają lat 30-tych XXI wieku, to może się okazać, że powtórzy się scenariusz z Września 1939 roku. Zdaniem wielu ekspertów i politologów, musimy się zbroić już. Potencjał jest nam potrzebny teraz. Ponieważ wojskowi potrzebują trochę czasu na wdrożenie nowego uzbrojenia w łańcuchy naprawczo-logistyczne, bez których prawidłowa eksploatacja nie jest możliwa, nie można mieć złudzeń.

W krótkiej perspektywie czasowej – potrzebujemy dużo uzbrojenia już. Najlepiej takiego, które już znamy, ale skonfigurowanego w taki sposób, żeby mogło stanowić rzeczywiście groźną alternatywę i silne wzmocnienie pododdziałów. Nie ma co się bać Iskanderów, ponieważ jeżeli będą użyte przeciwko nam rakiety balistyczne, manewrujące pociski samosterujące oraz bomby kierowane z dużej wysokości – na raz, to nie poradzi sobie z tym żaden system obrony przeciwrakietowej, a na pewno nie ten na jaki nas stać. W istocie jedyną skuteczną obroną przeciwko zmasowanemu atakowi broni balistycznej i inteligentnej jest dyslokacja i wysoka przeżywalność wojsk. Infrastrukturę trzeba uważać za straconą w kluczowych miejscach, a cywile, no cóż – nigdy w Polsce nie mieli łatwo.

Skutecznym sposobem przeciwdziałania takiemu uzbrojeniu napastniczemu, jest własne uzbrojenie zdolne do zadania ciosu z dużej odległości. W naszym przypadku chodzi o broń zdolną do rażenia na co najmniej 1300-1500 km. Posiadając takie uzbrojenie możemy mieć możliwość dania odpowiedzi adekwatnej do ataku, to najlepiej skłoni potencjalnego agresora do odstąpienia od zamiarów ataku na nasz kraj.

Zdecydowanie potrzebujemy więcej siły żywej, w tym jednostek specjalnych oraz niezbędnego w naszym terenie komponentu pancernego oraz przeciwpancernego. Kluczem obrony na naszym terenie jest zdolność do manewru, zachowania autonomii i przetrwania jednostek bojowych w warunkach przewagi nieprzyjaciela na teatrze działań wojennych pod każdym względem. Nasze jednostki zmechanizowane muszą być zdolne do bardzo wysokiej manewrowości, być autonomiczne przez określony czas i posiadać środki bojowe umożliwiające skuteczne rażenie nieprzyjaciela. Oczywiście powinno być ich więcej i powinny być wzmocnione. Skandalem jest to, że mamy tak wiele zupełnie niezmodernizowanych czołgów, nawet w zakresie obrony pasywnej, którą jesteśmy w stanie wyprodukować w kraju.

Dodanie do profesjonalnych – silnie uzbrojonych i autonomicznych jednostek pierwszego rzutu, całego szeregu jednostek wsparcia – mobilizujących się w kolejnych falach, w kolejnych godzinach zagrożenia to jest to, co zdecyduje o naszym przetrwaniu lub nie, albowiem wojsko walczące na pierwszej linii – musi mieć oparcie i zabezpieczone tyły, bez właściwej logistyki nie ma możliwości dzisiaj toczyć żadnej wojny, a co dopiero wojny pełnoskalowej.

Dlatego to co powinniśmy mieć to dobrze działający system mobilizacji, który będzie w stanie w ciągu maksymalnie 72 godzin zmobilizować około 3 mln armię, a w ciągu kolejnych 48 godzin rozlokować ją tak, żeby pozostawała w ciągłości logistycznej – ale rozśrodkowania w celu zmniejszenia strat ewentualnymi wyprzedzającymi uderzeniami jądrowymi. Oznacza to, że w ciągu 6 dni, od dania sygnału przez polityków państwo musi przejść na stopę wojenną. Tylko w ten sposób możemy się obronić, zwłaszcza jak jednostkom wojskowym, jednostkom Obrony Terytorialnej i innym formacjom siłowym będzie towarzyszyło zaplecze w postaci Obrony Cywilnej, która weźmie na siebie ciężar funkcjonowania i organizacji życia społeczeństwa na czas zagrożenia wojną i czas działań wojennych. Wzory są w Szwajcarii i Izraelu, wystarczy je dostosować i wdrożyć, nie można mieć wątpliwości – będziemy mieli do czynienia z nacierającą na nas armią masową, której siły pierwszego rzutu to będą prawdziwe maszyny do zabijania, starcie będzie bardzo brutalne i krwawe, wygra ten kto będzie twardszy i brutalniejszy, ale do tego potrzebna jest skuteczna broń.

Zorganizowanie całości w odpowiednio mobilne i autonomiczne jednostki może ochronić wojsko zarówno przez balistycznym atakiem rakietowym jak i zwykłym „Gradem”, naprawdę nie trzeba wiele – wystarczy mieć dobrą artylerię i systemy naprowadzania ognia, a już wówczas żaden przeciwnik nie odważy się wystrzelić pierwszy, jeżeli będzie miał świadomość, co spotkało jego kolegów strzelających przed momentem. Dodając do tego masę broni przeciwpancernej i przeciwlotniczej – mamy dużą szansę tak zagęścić obronę, że przeciwnik nie będzie w stanie przebić się ani masą, ani techniką. Zwykłe kilka rakiet „Grom” i kilka działek 35 mm na dany sektor obrony – eliminuje użycie śmigłowców bojowych i znacząco ogranicza użycie przez nieprzyjaciela poddźwiękowych samolotów szturmowych. Trzeba myśleć, jak najskuteczniej nasycić pododdziały, takim uzbrojeniem, które da nam zarówno możliwość odpowiedzi na szczeblu strategicznym jak i taktycznym.

Oczywiście zarówno marynarka i lotnictwo to kluczowe składowe naszej triady obronnej, jednakże, trzeba mieć świadomość że to bardzo drogie komponenty uzbrojenia. My nie możemy zapominać o takich rzeczach jak masowe minowanie (minami inteligentnymi), masowe stosowanie granatników p-panc, z głowicami różnych typów, jak również użyciem nowoczesnych technologii – jak drony, i inne środki wsparcia pola walki w celach informacyjnych i bezpośredniego ataku.

Wnioski są następujące – jeżeli pytamy ile Polska musi wydać i na co, żeby się obronić? Odpowiedź brzmi – tyle ile potrzeba na takie wzmocnienie i rozbudowę potencjału wojska, żebyśmy byli w stanie wytrzymać pełnoskalowy konflikt z możliwością użycia broni jądrowej przez przeciwnika. Wymaga to dużych nakładów na to co mamy, czyli na gotowe i istniejące jednostki, z których znaczna część powinna być stale w pełnym rozwinięciu i w takiej dyslokacji, żeby nie było możliwości ich zniszczenia uderzeniem wyprzedzającym przez przeciwnika. Kwestia nasycenia rodzajami i markami uzbrojenia – jest wtórna, bowiem to w ogóle nie podlega dyskusji. Potrzebujemy dużo uzbrojenia, które jest skuteczne. Przykładowo – dlaczego nikt nie myśli o wzmocnieniu słabych jednostek pancernych przez wyspecjalizowane niszczyciele czołgów, uzbrojone w doskonałe rakiety, które składamy w kraju i np. walor pływalności? Przecież odpowiednie podwozia gąsienicowe i kołowe w kraju produkujemy, a kwestia pozyskania broni przeciwpancernej to kwestia zakupu. Do tego szkolenie załóg i pododdziałów, a w efekcie mamy bardzo duże wzmocnienie jednostek pancernych i zmechanizowanych, przez ultra nowoczesne, wysoce mobilne i autonomiczne uzbrojenie. Tego typu kwiatków jest o wiele więcej, w zasadzie można zmodernizować i udoskonalić praktycznie wszystko, a o takich rzeczach jak samolot dwusilnikowy, czy upowszechnienie termowizorów, to już nie ma po co naszym czytelnikom wspominać, te sprawy uznajemy za oczywiste.

Od strony kosztów, nie ma wyjścia – trzeba się pogodzić z koniecznością stałego podwyższania wydatków na uzbrojenie i wojsko, w takiej ilości i z taką prędkością, jaka będzie wymagana narzuconym i efektywnym tempem modernizacji, dozbrajania, przezbrajania, uzupełnień i tworzenia nowych jednostek. Realnie stać nas na zwiększanie wydatków o około 5 mld zł rocznie na wojsko i około 5 mld zł na sprzęt i modernizacje. Oczywiście trzeba na to się bardziej opodatkować, ale to w ogóle nie podlega dyskusji – takie są potrzeby państwa. Docelowo należy mówić o 4-5% PKB na obronność. Oznacza to co najmniej podwojenie obecnego poziomu zaangażowania finansowego państwa. W zależności od prędkości modernizacji i tworzenia nowych struktur armii, przyrost nakładów powinien nadążać za potrzebami, a nie te potrzeby limitować.

Dużą ilość sprzętu trzeba importować, można to zrobić w drodze włączenia polskiego przemysłu do przemysłu europejskiego, wymaga to oczywiście odrębnych analiz, ale jest to jakiś sposób na zmniejszenie kosztów pozyskiwanej technologii do produkcji licencyjnej w kraju.

Nade wszystko jednak, potrzebujemy nowej organizacji całej struktury obronnej państwa, zwiększającej skalę odporności całości struktury, na każdym jej poziomie. Do tego nowej organizacji Obrony Terytorialnej i Obrony Cywilnej. Zakupy uzbrojenia to czysta przyjemność i w sumie banał, w porównaniu z wyzwaniami modernizacji i tworzenia struktur. Ostatecznym wydatkiem powinien być fundusz na opracowanie odwetowej broni masowego rażenia i środków jej przenoszenia. Tylko to w ostateczności może nas zabezpieczyć przed każdym przeciwnikiem i zagwarantować lojalność sojuszników.

obserwatorpolityczny.pl

Więcej postów

1 Komentarz

  1. nie akceptyjemy tych wydatków dopuki polska zbrojeniówka nie bedzie polska z?odzieji wygonnic bo brali kase a palikot mówi ze mamy na dni naboi TO GDZIE SA PIENIADZE KTÓRE NA NABOJE MIA?Y I?? ?

Komentowanie jest wyłączone.