Amerykanie popychają Europę do wojny z Rosją, tymi samymi mechanizmami co z Irakiem

Jednej z najnowszych raportów bardzo wpływowego amerykańskiego think tanku zieje rusofobiczną retoryką, w której możemy przeczytać po prostu rzeczy niesłychane.

Przynajmniej nie słyszane w Europie od czasu kłopotów z mówieniem prawdy przedstawicieli amerykańskiej administracji w sprawie nieuchronności konfrontacji z Irakiem. Wówczas Amerykanie i ich pomagierzy przekonywali świat, że Irak stanowi zagrożenie i właśnie dlatego należy go zaatakować, a dzisiaj miejsce rzekomej irackiej broni chemicznej zajął irracjonalnie przekłamany wizerunek pana Władimira Putina – Prezydenta Federacji Rosyjskiej, którego rzekomo agresywnych działań powinniśmy się obawiać tak bardzo, żeby szykować się do wojny. W której oczywiście samotna Europa nie ma najmniejszych szans, a Europa środkowa to w ogóle czarna dziura, gdzieś pomiędzy. Jedynie powrót tych zbłąkanych owieczek pod opiekuńcze skrzydła wielkiego amerykańskiego orła wolności, może im zapewnić należyte kierownictwo i przetrwanie w warunkach „narastającego” kryzysu.

W istocie jest to niesłychanie sprytna strategia, odwołująca się do sztucznie stworzonego zagrożenia, które się samemu wywołuje, tylko po to żeby sterując nim, osiągnąć zupełnie inne cele o których żaden amerykański myśliciel nie powie nawet cichaczem. Ponieważ jak udowodnił to pan Snowden, prawdopodobnie wszyscy „niezależni” eksperci w USA i krajach im bliskich, są niezależni, ale z wyjątkiem pewnego generalnego wyjątku. Dlatego nikt z tych retorów konfrontacji, wieszczących rychły koniec Europy i jej rozjechanie przez „sowieckie” czołgi, nie przyzna że chodzi po prostu o odtworzenie amerykańskiej strefy wpływów w Europie, gdzie poszczególne kraje mają budować swoje bilateralne relacje z USA, jako klienci wielkiego Imperium! Ameryka zobaczyła jaką potęgą jest zjednoczona i zmierzająca ku budowie własnego Imperium Europa i przestraszyła się pogłębiania spadku własnego znaczenia. Najbardziej pokazały to ciągłe próby prowadzenia wojny walutowej m.in. poprzez szkodliwą ekonomicznie doktrynę tzw. luzowania ilościowego, które miały na celu torpedowanie wartości Euro, a nawet zasadności istnienia tej waluty. Chociaż w tym przypadku o wiele bardziej pomogły machinacje pewnego amerykańskiego banku przy konstruowaniu wielkiego kłamstwa w przypadku greckich obligacji. Tam amerykanie podsadzili pod Europę minę i z wyrazami współczucia obserwowali czy się wywróci czy nie. Ponieważ dzięki potędze ekonomicznej Niemiec, mających w odróżnieniu od USA – realną gospodarkę, okazało się, że się da – odpalono kolejne fronty. Najgroźniejszym jest obecnie próba odcięcia Europy od Rosji, poprzez budowę nowej żelaznej kurtyny, opartej na irracjonalnym strachu i niechęci mającej korzenie ksenofobiczne. Tymczasem, chodzi o oddalenie Europy od Rosji, a następnie osłabienie obu tych dopełniających się systemów.

W ten sposób USA osiągną swoje dwa cele, których potrzebują do konfrontacji z Chinami, najpierw rozbroją Europę, likwidując wszelkie dążenia unitarystyczne, potem wzmocnią swój potencjał – co już się dzieje w postaci Transatlantic Trade and Investment Partnership (TTIP), która generalnie jest korzystna dla obu stron, jeżeli są nimi Unia i USA, a w przypadku faktycznej relacji USA – poszczególne kraje, stanie się smyczą uzależnienia i eksploatacji gospodarczej, na której USA będą trzymały poszczególne europejskie kraje – na taką odległość na jaką tylko będą miały ochotę. Dodatkowo osłabiając Rosję wojną na Ukrainie, odwracają jej uwagę i ograniczają zasoby co do możliwości dotarcia do bogactw Arktyki. Przez co dojdzie nie tylko do jej skłócenia z Europą, ale przede wszystkim powstrzymania budowy potencjału Federacji Rosyjskiej, jako globalnego hubu energetycznego, którego wizję stworzył pan Władimir Putin.

Powoli podporządkowując sobie Europę i osłabiając Rosję, Amerykanie zyskują strategicznie, wraz ze swoimi arabskimi sojusznikami dyktują globalne ceny ropy, a będąc zarazem największym konsumentem energii – decydują de facto o rynku regulując swój własny popyt. Dzisiaj dla pokonania Rosji zdecydowano się obniżyć cenę ropy, ale te straty ci gracze odzyskają już w najbliższej przyszłości windując cenę do 250 USD za baryłkę, jak swego czasu (w czerwcu 2008 roku) taką cenę przewidywał pan Aleksander Miller – szef „Gazpromu”. Chyba, że Rosji uda się przetrwać ten najgorszy okres konfrontacji ekonomicznej, a warunkiem tego jest wytrwanie zwykłych Rosjan w przekonaniu co do słuszności przyjętej drogi przez kierownictwo państwa. Wówczas, to oni będą dyktować światu ceny, a wolumenem sprzedaży będą wspierać rozwój gospodarczy współpracujących z nimi krajów świata. Natomiast Amerykanie – prawdopodobnie – stracą znaczną część swoich ograniczonych rezerw wody, ponieważ skutki uboczne technologii szczelinowania są przemilczane, a niestety występują.

O ile jednak kiedyś Europejczycy (z wyjątkiem kilku państw, które silnie naraziły swoją reputację) nie dali się nabrać na amerykańskie zapewnienia o irackim zagrożeniu i nie dołączyli do napaści na suwerenne państwo irackie. To dzisiaj jest o wiele groźniej, ponieważ wszyscy dali się zapędzić jak ślepe owce do zagrody, wierząc w to co pokazują komunikaty preparowane przez ukraińską propagandę jako prawdę objawioną. Co stało się podstawą do uczynienia olbrzymiego zła wobec Rosji przez uderzenie machinacjami spekulacyjnymi w bezpieczeństwo ekonomiczne zwykłych obywateli Federacji Rosyjskiej. Prawdopodobną granicą szaleństwa, po której prawdopodobnie zostanie wymuszona adekwatna do skali poniesionych strat reakcja Rosji, będzie zapowiadane odcięcie Rosji od międzynarodowego systemu rozliczeń bankowych.

Nigdy, przenigdy, pod żadnym pozorem – nie należy wprowadzać sankcji wobec sąsiada, zwłaszcza jeżeli ogłasza je jego strategiczny rywal, położony w bezpiecznej odległości i w istocie nie mający z nim interesów, a wobec krajów buforowych wyrażający de facto stosunek ambiwalentny. Głupia sprawa być poświęconym jako przystawka do cudzego obiadu…

obserwatorpolityczny.pl

Więcej postów