Uwaga! Poranione ciało noworodka wyłowione z Odry. „Szokujący widok”

Dwa miesiące temu w Nowej Soli wędkarz wyłowił z Odry torbę, w której znajdowało się maleńkie ciało wcześniaka. Dziecko miało głębokie rany, największa z nich przecinała przełyk. Dotąd nie udało się ustalić, kim była matka chłopca. Śledczy intensywnie pracują nad tą sprawą.

Do makabrycznego odkrycia doszło 18 czerwca. Wędkujący na Odrze mężczyzna odnalazł dryfujący pakunek. – Łowiłem w tym miejscu ryby. Zarzucając wędkę, zaczepiłem o tą torbę, którą przyciągnąłem do brzegu i otworzyłem ją. Po kolei zacząłem wyciągać znajdujące się w niej mokre szmaty, ręcznik, pieluchę. Pielucha była we krwi więc wiedziałem, że coś jest nie tak. Dalej była folia, z której wysunęło się dziecko. Widziałem je. Jego skóra była biała. To był szok – relacjonuje mężczyzna.

Mężczyzna, który odnalazł niemowlaka wolał pozostać anonimowy. – Nie wiadomo, kto to zrobił. Mam obawy przed tymi ludźmi. Minęło już dwa miesiące, a to wciąż mocno we mnie siedzi. Cały czas widzę twarz tego dziecka. Nie da się tego zapomnieć – dodaje. Jak się okazało, chłopiec był wcześniakiem. Urodził się w siódmym miesiącu życia płodowego. Z badań wynikało, że nie miał żadnych wad rozwojowych. – Podczas sekcji zwłok ustalono, że dziecko miało 43 cm. Chłopiec miał kilkanaście ran kłutych zadanych ostrym narzędziem. Największa z nich miała kilka centymetrów dążyła do krtani, przecinała przełyk dziecka. Były też inne na szyi oraz plecach chłopca – mówi prowadząca sprawę Ewa Antonowicz z Prokuratury Rejonowa w Nowej Soli.

Torba z niemowlakiem mogła przepłynąć kilkanaście kilometrów

Sekcja nie wykazała precyzyjnie czy chłopczyk urodził się żywy czy martwy. Czasu przebywania w wodzie również nie udało się dokładnie określić. Mogło to być od pięciu do piętnastu dni. Rany mogły być zadane dziecku już po jego śmierci. – Był to szokujący widok. Sekcja trwała długo, bardzo trudno było wykonywać czynności z powodu małego ciałka chłopca. Gdy odkryliśmy te rany, zapadła grobowa cisza – dodaje Antonowicz.

Wraz z ekspertem, szefem Grupy Specjalnej Płetwonurków RP przeprowadziliśmy eksperyment. Biorąc pod uwagę prąd rzeki, jej naturalne ukształtowanie, przeszkody a także ciężar torby, w którą zapakowano ciałko dziecka, staraliśmy się w przybliżeniu ustalić lokalizację, w której pakunek z noworodkiem mógł zostać wrzucony do wody. – Istotne jest to, że Odra ma najwięcej w Polsce ostróg rzecznych. Na nich tego typu obiekty mogą się zatrzymać. Przyjmujemy, że torba razem z niemowlakiem i rzeczami ważyła ok. 5 kg. I takim przedmiotem przeprowadzimy eksperyment. Zakładam, że torba mogła przepłynąć maksymalnie kilkanaście kilometrów – mówi Maciej Rokus i dodaje, że torba z zawartością mogła być zatem wrzucona w okolicy Kiełczu, Ustronia Siedlisko albo Bytomia Odrzańskiego.

Czy oznacza to, że na miejscu zbrodni był ktoś jeszcze?

W wyłowionej z rzeki torbie znajdowały się rzeczy osobiste kobiety. Pobrany z nich materiał DNA pochodzi nie tylko od matki i małego Jasia. Były tam w sumie cztery różne ślady biologiczne. Czy oznacza to, że na miejscu zbrodni był ktoś jeszcze? – Z przedmiotów znalezionych z dzieckiem wynika, że była ona przygotowana na narodziny dziecka. Razem z ciałem dziecka było tam też łożysko i pępowina. Może to wskazywać, że mama chłopca urodziła go i od razu nastąpiła zbrodnia – mówi prokurator Antonowicz.

Czy matkę chłopca zaskoczył przedwczesny poród? Czy może sama wywołała poronienie? Czy planowała zabójstwo swojego dziecka? To podstawowe pytania, z którymi muszą zmierzyć się policyjni biegli. – Kobiety, które dokonują takich aktów to osoby młode. Najczęściej między 17 a 24 rokiem życia. Fakt, że dziecko było zawinięte w pieluszkę może wskazywać na zjawisko, które w psychologii profilowania nazywamy emocjonalnym zadośćuczynieniem ofierze, czyli chęcią pokazania światu, że osoba mi bliska nie żyje z mojej przyczyny i jakoś próbuję jej to wynagrodzić – mówi Bogdan Lach, psycholog śledczy i dodaje, że u sprawczyń dzieciobójstwa bardzo często dochodzi do wahań nastroju. – Oscylują między tym, że urodzą dziecko i oddadzą go np. do adopcji, a tym, że pozbędą się dziecka, bo nie podołają następstwom emocjonalnym związanym z adopcją. Mówiąc wprost: wolą zabić niż oddać dziecko – tłumaczy.

„Zgony i pogrzeby dzieci zawsze są wyjątkowe”

Prowadząca sprawę prokurator Antonowicz postanowiła nadać chłopcu imię. – Ktoś z jakiś powodów go nie chciał, porzucił go. Bardzo nie chcieliśmy, by mówiono o nim tylko: noworodek, czy NN. Postanowiliśmy nadać mu imię Jasiek. Policja poszukuje mamy Jasia, ale jest to bardzo skomplikowane, również przez wzgląd na to, że trudno określić miejsce wrzucenia chłopczyka do Odry. – W tej chwili skupiamy się na poszukiwaniach matki. W samym powiecie nowosolskim mamy informację o tysiącu kobiet, które skorzystały z porady ginekologicznej w okresie ośmiu miesięcy przed tym zdarzeniem. Bierzemy pod uwagę fakt, że ta sprawa będzie się toczyła przez kolejne miesiące – mówi Grzegorz Jaroszewicz z policji w Gorzowie Wielkopolskim.

Pogrzeb małego Jasia opłaciło miasto. W ostatniej drodze towarzyszyło mu zaledwie kilkanaście osób. W tym pani prokurator, która nadała mu imię i wędkarz, który go znalazł. – W mojej pracy codziennie spotykam się z tragedią. To niestety rzecz normalna dla nas. Jednak zgony i pogrzeby dzieci zawsze są wyjątkowe. Nie jest to rzecz, do której można się przyzwyczaić. Chcielibyśmy kulturą tej ceremonii przeprosić to dziecko za to, z jakim bestialstwem musiało się spotkać, zanim poznało świat – mówi Kamil Nowak, właściciel zakładu pogrzebowego w Nowej Soli.

Jeśli ktoś ma jakiekolwiek informacje w sprawie śmierci noworodka, odnalezionego w Nowej Soli prosimy o kontakt z Wydziałem Dochodzeniowo Śledczym KWP w Gorzowie Wielkopolskim lub pod numerem telefonu – 95 738 10 60.

X-NEWS

Więcej postów