W Zakopanem błąka się nieznana nikomu kobieta. Sprawdzą, czy to zaginiona 21 lat temu Andżelika

Zimą 1997 roku mała Andżelika wyszła z domu. I ślad po niej zaginął. Dziś kobieta może mieć 31 lat. Rodzina szuka jej od przeszło 20 lat. W tym czasie odeszli jej dziadkowie i ojciec, matka mocno podupadła na zdrowiu. Walczy ciocia. Teraz zbiera pieniądze na detektywa, który pomoże rozwiązać tę skomplikowaną zagadkę i sprawdzi następne hipotezy. Bo właśnie pojawiła się kolejna: na Krupówkach przesiaduje kobieta podobna do Andżeliki. Policja ma zbadać sprawę.

Koło, 1997 rok

To był ostatni dzień ferii i ostatni dzień stycznia 1997 roku. 10-letnia Andżelika wyszła z domu dziadków, u których się wychowywała. Poszła odwiedzić mamę. Budynki były od siebie oddalone o parę metrów. – Pobawiła się z młodszą siostrą. Poprosiła o kurteczkę i chciała jeszcze pójść na podwórko – wspomina ciocia Andżeliki, Izabela Jankowska. Jeszcze o 15:00 widział ją sąsiad. Rzucił nawet: “Gdzie idziesz, króliczku?”. Powiedziała, że na spacer. Nie wróciła już nigdy. Szukała jej rodzina, sąsiedzi, strażacy, leśnicy. Wieczorem powiadomili policję. Od tamtej chwili minęło 21 lat.

Włocławek, luty 1997. Pierwszy trop prowadzi właśnie tam. – Dwa tygodnie później we Włocławku znaleźli się świadkowie, którzy mówili, że widzieli na dworcu podobną dziewczynkę – przypomina sobie Jankowska. Miała chodzić od stolika do stolika i rozmawiać z bezdomną kobietą. – Ale nic jej nie mówiła o sobie, skąd jest. Zamknęli ten trop – dodaje chrzestna Andżeliki.

Jej dziadek i wujek przez tydzień spali w samochodzie przy dworcu we Włocławku. – Nikt nie widział, nikt nic nie słyszał. I tak przez te wszystkie lata próbujemy jej szukać. To straszne. No coś mi nie daje spokoju, żeby odpuścić. Mam wrażenie, że ona gdzieś jest i przez cały czas się nie poddaję – mówi Jankowska. Dziewczynka była dla niej jak córka. To ona wybrała jej imię.

Mimo starań rodziny już w kwietniu ’97 prokuratura z Koła umarza dochodzenie w sprawie. – Przesłanką procesową do umorzenia śledztwa było stwierdzenie braku znamion przestępstwa. Mówimy o postępowaniu sprzed 20 lat, które nie było wznawiane w formie procesowej – tłumaczy nam podk. Przemko Chudykowski, zastępca oficera prasowego policji w Kole.

Jak pisał w swoim tekście na łamach “Głosu Wielkopolskiego” Łukasz Cieśla, najpierw prowadzono sprawę poszukiwawczą, a potem postępowanie dotyczące uprowadzenia. Policja nadal szuka, ale Jankowska nie wierzy w skuteczność funkcjonariuszy i nie przestaje działać na własną rękę.

Zakopane, 2018 rok

Zakopane, sierpień 2018. Dziś Andżelika Rutkowska może mieć 31 lat. Policjanci sporządzili dwa portrety progresywne. Włosy blond, sięgające za ucho, jasne oczy i zadarty nosek. Na jednym rysy twarzy są bardziej ostre. Obok tych portretów zdjęcia niebieskookiej 10-latki. Co rusz – zwłaszcza jak media nagłośnią sprawę – do Izabeli Jankowskiej zgłaszają się ludzie, którym wydaje się, że widzieli Andżelikę albo kogoś, kto ją przypomina.

– Ludzie dużo zdjęć do nas wysyłają, ale ja często w ogóle nie widzę podobieństwa – ocenia Jankowska. Tym razem było inaczej. Ktoś podesłał zdjęcie dorosłej kobiety, która przypomina wizerunek z portretu progresywnego. Fotografię wykonano na Krupówkach w Zakopanem. Dorosła kobieta siedzi na ławce, widzimy ją półprofilem. Ma na sobie niebieski polar i kolorową spódnicę. Na facebookowej grupie “Szukamy zaginionej Andżeliki Rutkowskiej”, którą założyła rodzina dziewczyny, emocje sięgają zenitu. “Uderzające podobieństwo”; “To może być ona” – ekscytują się internauci i narzekają na opieszałość policji.

– Jak patrzę na czoło tej kobiety z Zakopanego, to jakieś podobieństwo do jednej progresji widzę – przyznaje Jankowska. Trudno jest jej powiedzieć coś więcej, bo ani nie widziała kobiety z Zakopanego na żywo, ani nie miała okazji z nią porozmawiać. – Ludzie pomagają mi do niej dotrzeć. Mówią, że wydaje się być trochę chora psychicznie. Jedyne, co pamięta, to to, że pochodzi z okolic Krakowa, nie wie skąd się wzięła w Zakopanem. Mówi, że na imię ma Ewa i dosyć często jest widywana w Zakopanem – opowiada matka chrzestna Andżeliki.

“Podczas urlopu w Zakopanem napotkaliśmy kobietę na Krupówkach z objawami choroby dwubiegunowej, jak się okazało nie jest to nikt miejscowy. Ta kobieta od jakiegoś miesiąca, może dłużej, błąka się po Zakopanem. Policja i straż miejska w ogóle nie reagują, a ona potrzebuje pomocy. (…) Nie można się z nią w ogóle dogadać, ponieważ na zadane pytania bredziła coś od rzeczy bardzo przeklinając” – czytamy o tej samej kobiecie na innej facebookowej grupie – “Sprawy Wymagające Nagłośnienia”.

Iza Jankowska była już nawet na policji, żeby sprawdzili, czy kobieta z Zakopanego może być ich Andżeliką. Jeżeli będzie trzeba, to i w góry pojedzie, ale najpierw chce, by sprawę zbadali policjanci. Funkcjonariusze z Koła tłumaczą nam, że sprawdzą i ten trop.

– W ciągu ostatnich kilkunastu godzin dotarła do nas informacja telefoniczna, że w Zakopanem przebywa kobieta, która przypomina zaginioną przed laty Andżelikę Rutkowską. I standardowymi policyjnymi procedurami będziemy tę informację weryfikować – mówi nam Przemysław Chudykowski, policjant z Koła.

– Profil DNA zaginionej jest stworzony, więc nie ma problemu, żeby z całą pewnością stwierdzić, czy kobieta widziana w Zakopanem jest Andżeliką Rutkowską – słyszymy w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.

Hipotezy

W ciągu ostatnich 21 lat było już kilka tropów w sprawie zaginięcia Andżeliki. Rodzina dziewczyny pomocy szukała i u detektywów, i jasnowidzów. – Wszędzie się potwierdzała wersja uprowadzenia. Mówili nam, że Andżelika trzymana była w piwnicy, że znęcano się nad nią – wspomina Jankowska. Policjanci brali też pod uwagę inne wersje – nieszczęśliwy wypadek i utonięcie Andżeliki w Warcie. Rozważali również porwanie i ucieczkę z domu. – Żadna z tych hipotez nie została potwierdzona – mówi nam podk. Chudykowski.

Dlatego rodzina zaginionej działa na własną rękę. Pewnego dnia do Jankowskiej zgłosiła się Maria, która w angielskiej miejscowości Slough widziała kobietę łudząco podobną do Andżeliki. – Zgłaszałam to ponad trzy lata temu i policji nie udało się ustalić. Sama własnymi drogami w ciągu miesiąca doszłam do tego, skąd ona pochodzi, jak się nazywa. Ta kobieta się od mnie odezwała, rozmawiałam z nią. Zgodziła się na badania DNA, ale policja nic w tej sprawie nie robi, bo twierdzą, że wiek się nie zgadza – żali się Jankowska.

Przyznaje, że jak rozmawiała z nią przez kamerę internetową, to aż jej dreszcze przeszły. – Jest bardzo duże prawdopodobieństwo, ten uśmiech… Ale ona raz mówi, że nie chce, by ją wiązać z tą sprawą, a potem sama się nad tym zastanawia – mówi Jankowska.

Chrzestna Andżeliki przez cały czas zakłada, że ona żyje. Jej poszukiwania wzięła na siebie. – Jej ojciec nie żyje, matka leczy się psychiatrycznie. Dziadek się załamał, bo ona była jego oczkiem w głowie. Później zmarła też babcia. Ja naprawdę cały czas mam nadzieję, że może to wszystko się rozwiąże. I teraz jeszcze to Zakopane … – urywa Jankowska.

Niedawno założyła internetową zbiórkę. Jej cel: 10 tysięcy złotych; na opłacenie detektywa (połowa już jest), który podejmie się “próby rozwiązania tej trudnej sprawy”. – Rutkowski za dużo sobie zażyczył – mówi Iza.

– Z tą zbiórką idzie jak pod górkę, ale inaczej się nie da. Trzeba sprawdzać wszystkie wątki – dodaje.

DARIA RÓŻAŃSKA

Więcej postów