Zakupowy chaos w polskiej armii

Inspektorat uzbrojenia MON cofnął zaproszenie ofertowe wysłane do producentów śmigłowców. Tym samym znów oddalił się termin dostawy nowych maszyn dla polskiej armii. Choć minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak twierdził, iż chodzi wyłącznie o ułożenie zamówień w „pewnym katalogu”, to wydaje się, że śmigłowce nie są traktowane priorytetowo przez resort obrony.

Inspektorat uzbrojenia MON cofnął zaproszenie ofertowe wysłane do producentów śmigłowców. Tym samym znów oddalił się termin dostawy nowych maszyn dla polskiej armii. Choć minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak twierdził, iż chodzi wyłącznie o ułożenie zamówień w „pewnym katalogu”, to wydaje się, że śmigłowce nie są traktowane priorytetowo przez resort obrony.

Szef MON Mariusz Błaszczak przekonuje, że Polska nie rezygnuje z planów zakupu śmigłowców zadaniowych dla wojsk specjalnych. – Chodzi o ułożenie tych zamówień w pewnym katalogu – powiedział minister obrony w TVN24. Kiedy więc można się spodziewać modernizacji armii? Błaszczak nie podaje konkretnej daty, gdyż „negatywnie wpływa to na negocjacje”.

„Katastrofa modernizacji armii”

– Były wielkie zapowiedzi i powszechne przekonanie wojskowych, że śmigłowce są potrzebne. Mijają trzy lata rządów i tych śmigłowców nie ma – komentował w TVN24 Tomasz Siemoniak, były minister obrony narodowej, który uważa, że problemy z realizacją przetargu to „symbol bezradności i katastrofy modernizacji pod rządami PiS”.

Antoni Macierewicz, poprzednik Mariusza Błaszczaka na stanowisku szefa MON, wielokrotnie przekonywał, że kupno śmigłowców bojowych to jedna z najpilniejszych spraw dla polskiej obronności. W 2016 roku Macierewicz mówił, że maszyny trafią do polskich wojsk specjalnych w czerwcu 2019 roku. Kilka miesięcy później zapewniał, że pierwsze śmigłowce będą do dyspozycji armii już w 2016 roku. Gdyby nie zerwano negocjacji w sprawie francuskich caracali, śmigłowce te mogłyby trafić do polskich wojsk już w ubiegłym roku.

Były dowódca Wojsk Lądowych i były wiceminister obrony generał Waldemar Skrzypczak uważa, że żołnierze wykazują się nie lada odwagą, że wciąż chcą latać na śmigłowcach, które są na wyposażeniu armii. – One zużyły się w Iraku i w Afganistanie. Utrzymywanie ich jest nieporozumieniem – uważa Skrzypczak. Co więcej, resursy, czyli przydatność do użycia śmigłowców polskiej armii, kończą się między 2019 a 2021 rokiem.

TVN24

Więcej postów

1 Komentarz

  1. Zakupowy chaos w polskiej armii
    Kolejne rządy PiS i kolejni ministrowie MON okłamują społeczeństwo, kiedy mówią o nowoczesnej armii i „wielkich” zakupach, a tym czasem jedna porażka w inwestycjach MON pogania za drugą. Obiecane daniny na przeżarcie kosztuje nie tylko MON, ale również służbę zdrowia, która mimo obiecanek poprawy jest w opłakanym stanie. Również obiecane USA i NATO wydatki 2% PKB (z opcja 2,5%) nie sprawdziły się i należy rozpatrywać w kategorii bajek i baśni Andersena. Polska pozostaje na poziomie 1,95% PKB w 2017. Kłamstwa i polityka „sukcesu” niczym wzięta z PRL nadal jest kontynuowana przez PiS. Nie tylko brak pieniędzy, ale beznadziejnie niekompetentni ministrowie i ich „doradcy” są odpowiedzialni za wygłodzenie armii. Macierewicz, co to obiecywał gruszki na jabłoni, kupował 3000 dronów, a tym czasem nie zakupiono żadnego wartego uwagi. Za to wojsko ma nikomu nie potrzebne mięso armatnie, o które musi się dodatkowo troszczyć, kosztem własnych potrzeb. Rezygnacja Macierewicza z dostaw helikopterów i twierdzenie przydupasa Dudy, Kownackiego, jakoby „nowoczesna armia nie potrzebuje helikopterów” świadczy sama o głupocie tej ekipy. Podwaliny pod współprace z obcym przemysłem zbrojeniowym zostały pogrzebane wraz ze stornowaniem umowy Airbus´a i tym samym zrezygnowano ze współpracy ze stoczniami zagranicznymi przy budowie łodzi podwodnych i zaprzepaściło transfer wysokich technologii. Również zakup Patriotów okaże się worem bez dna. Nie dość, ze koszty za trzy baterie to 20 miliardów zł. (bez kosztów budowy infrastruktury), to Polska potrzebuje takich 8-10 baterii. Fatalne decyzje MON można przytaczać bez końca, a największym może okazać się oszustwo na sojusznikach, kiedy stwierdza ze zapowiadane inwestycje w wojsku to tylko bajarstwo kolejnych ekip i nikt nie myśli „umierać” za kraj, który nie robi nic dla własnego bezpieczeństwa. Tylko patrzeć, jak spakują manele i wrócą do domu…

Komentowanie jest wyłączone.