Obawy Pentagonu. Donald Trump mógł zaoferować Kim Dzon Unowi redukcję wojsk USA

Prezydent USA Donald Trump i przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un na spotkaniu we wtorek w Singapurze podpisali wspólne oświadczenie, inicjujące dalsze rozmowy w sprawie denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego. Jeszcze w maju amerykański przywódca polecił Pentagonowi opracować różne opcje redukcji wojsk amerykańskich w Korei Południowej. W poniedziałek, tuż przed szczytem, szef Pentagonu wyraził nadzieję i „silne przekonanie”, że sprawa redukcji wojsk w ogóle nie będzie dyskutowana.

 W oświadczeniu Donalda Trumpa i Kim Dzong Una, którego treść opublikowała agencja Reutera wskazano, iż obaj przywódcy „przeprowadzili wszechstronną, dogłębną i szczerą wymianę opinii w sprawach związanych z ustanowieniem nowych relacji między USA i KRLD oraz zbudowania trwałego i silnego ładu pokojowego na Półwyspie Koreańskim”.

 USA zobowiązały się zapewnić gwarancje bezpieczeństwa KRLD, a Korea Północna „podkreśliła swoje zdecydowane i twarde zobowiązanie do całkowitej denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego”.

 Jeszcze zanim zostało wydanie oświadczenie, które ma zainicjować proces na rzecz „budowy trwałego i stabilnego ładu pokojowego na Półwyspie Koreańskim”, na początku maja Trump nakazał Pentagonowi przygotować opcję wycofania wojsk amerykańskich z Korei Południowej.

 W poniedziałek, przed szczytem w Singapurze, szef Pentagonu, sekretarz obrony James Mattis wyraził nadzieję, że redukcja liczby żołnierzy amerykańskich w Korei Południowej nie będzie w ogóle brana pod uwagę w rozmowach z Kim Dzong Unem.

 Przemawiając do dziennikarzy w Pentagonie, Mattis zwrócił uwagę, że obecność amerykańskiego personelu wojskowego jest sprawą pomiędzy dwoma traktatowymi sojusznikami – a „w tej chwili USA i Korea Południowa nie są zaangażowane” w tym temacie. – To nie jest coś, co inne kraje miałyby – że tak powiem – jakąś wstępną domenę podczas dyskusji z nami – odniósł się do zaplanowanego szczytu z północnokoreańskim przywódcą.  Dodał też, że najpierw USA musiałyby te kwestie uzgodnić z Koreą Południową, ale na razie jest przedwcześnie na to. Chociaż Mattis powiedział, że nie „wierzy”, by temat redukcji wojsk znalazł się w porządku obrad podczas spotkania Trump-Kim („Nie sądzę, żeby tak było”), powiedział także, że „na pewno” będzie tego świadom, gdyby tak było.

 Usunięcie wojsk amerykańskich – obecnie jakieś 28 500 żołnierzy – było priorytetem komunistycznego Pjongjangu od dziesięcioleci. Zgodnie z traktatem o wzajemnej obronie z 1953 r., rozmieszczenie sił amerykańskich wiąże się z obowiązkiem obrony sojusznika w przypadku „ataku zbrojnego w rejonie Pacyfiku”. Podczas gdy Korea Północna od dawna jest głównym zagrożeniem, traktat nie jest wyraźnie lub wyłącznie związany z Koreą Północną.

 W poniedziałek w Singapurze sekretarz stanu Mike Pompeo zasygnalizował, że Trump był gotów zaoferować Kimowi „wyjątkowe” gwarancje bezpieczeństwa, a gdy zapytano go bezpośrednio jakie, nie wykluczył jednoznacznie, że mogą one obejmować redukcję wojsk USA w Korei Południowej. – Nie zamierzam wdawać się w szczegóły dyskusji, które odbyliśmy dzisiaj – powiedział, odnosząc się do przygotowań w hotelu w Singapurze, prowadzonym po stronie amerykańskiej przez amerykańskiego ambasadora na Filipinach, Sung Kima, byłego specjalnego przedstawiciela USA ds. polityki Korei Północnej.

 „Mogę tylko powiedzieć, że jesteśmy gotowi wziąć pod uwagę to, co będzie gwarancjami bezpieczeństwa, które są różne, wyjątkowe, niż te, które Ameryka chciała wcześniej zapewnić” – sugerował sekretarz stanu. Ta odpowiedź w sposób przewidywalny doprowadziła do wniosku, że pozostawił drzwi otwarte na redukcję wojsk amerykańskich.

 Najbliżsi doradcy Trumpa już wcześniej wskazali, że gdyby doszło do zawarcia traktatu pokojowego między dwoma koreańskimi krajami, wówczas zmniejszyłoby się zapotrzebowanie na amerykańskich żołnierzy stacjonujących obecnie na półwyspie. Trump zapowiadał wycofanie wojsk z Korei Południowej, argumentując, że nie są odpowiednio rekompensowane koszty utrzymywania armii, która głównie chroni Japonię i że dziesięciolecia amerykańskiej obecności wojskowej nie przeszkodziło na rozwinięcie zagrożenia nuklearnego w regionie.

 Amerykański prezydent od wielu miesięcy próbuje zmusić Korę Południową do ponoszenia większych kosztów utrzymania amerykańskich żołnierzy. Zgodnie z umową, która wygasa z końcem 2018 roku, Korea Południowa płaci mniej więcej połowę kosztów utrzymania – ponad 800 milionów dolarów rocznie. Administracja Trumpa domaga się, aby Koreańczycy ponosili praktycznie wszystkie koszty amerykańskiej obecności wojskowej na półwyspie.

 Dyrektywa Trumpa o rozważeniu redukcji armii w Korei Południowej sprzed kilku tygodni wzbudziła wielkie obawy w Pentagonie i wśród innych agencji, które martwią się, że jakakolwiek redukcja może osłabić amerykański sojusz z Koreą Południową i zaniepokoić sąsiednią Japonię w związku z ryzykowanymi negocjacjami nuklearnymi z Północą.

CNSNEWS.COM

Więcej postów