“Anakonda-18” – imitacja iwazji na Rosję z użyciem broni jądrowej

“Anakonda-18” – imitacja iwazji na Rosję z użyciem broni jądrowej

Ćwiczenia wojskowe pod kryptonimem „Anakonda” mają bogatą tradycję i długo kojarzyły się tylko i wyłącznie z polskimi ludowymi ćwiczeniami. Pierwsze odbyły się w 1973 roku. „Anakonda-18” jest siódmą edycją ćwiczenia, czwartą w wymiarze międzynarodowym z udziałem przedstawicieli sił zbrojnych państw sojuszniczych (przede wszystkim USA) i partnerskich. Manewry rozpoczną się w pierwszej połowie listopada. Wojska kilkunastu państw będą ćwiczyć między innymi na poligonie w Drawsku Pomorskim i Orzyszu oraz w przestrzeni powietrznej Polski, Litwy, Łotwy i Estonii. Niektóre z epizodów zostaną rozegrane poza poligonami.

W ćwiczeniach „Anakonda-18” udział wezmą wojska lądowe i specjalne, siły powietrzne i marynarka wojenna. Kierownikiem ćwiczeń będzie gen. dyw. Sławomir Wojciechowski, dowódca operacyjny RSZ.

Rozpoczynające się w listopadzie manewry Anakonda-18 mają dwa zadania. Po pierwsze – postraszyć i utwierdzić Rosję w przekonaniu, że NATO jest militarną potęgą. Ale jest też ważny cel wojskowy: wnioski z ćwiczeń dadzą USA odpowiedź na pytanie, czy NATO stać już na otwartą wojnę z Rosją. Anakonda-18 będzie bowiem pierwszym poważnym sprawdzianem dla rozbudowywanych w ostatnich latach sił NATO u wschodniej granicy. Partnerzy z NATO uznali je za dobrą okazję do zaprezentowania zwartości i siły Sojuszu oraz zdolności do prowadzenia działań zaczepnych i ofensywnych (a nie defensywnych jak próbują nam wmówić).

Po raz pierwszy manewry„Anakonda” zostały podzielone na dwa etapy. Pierwszy, poligonowy, odbędzie się na początku listopada. Drugi – na przełomie listopada i grudnia – będzie poświęcony ćwiczeniom dowódczo-sztabowym.

Głównym miejscem manewrów będą poligony w okolicach Drawska i Orzysza, lecz mamewry odbędą się i na poligonach na wschodzie kraju. Podczas ćwiczeń zaplanowano m.in. marsze kolumn wojskowych po drogach publicznych, żołnierze będą też mieli za zadanie pokonanie przeszkody wodnej, a konkretnie Wisły imitując pokonanie Bugu. Wiadomo że w tym celu saperzy zbudują most pontonowy, co będzie jedną z bardziej widowiskowych części manewrów. Zostanie symulowane nie tylko wkroczenie do Białorusi i obwodu kaliningradzkiego, ale też taktyczny atak atomowy na Mińsk i Moskwę. Amerykanie przeprowadzą największy w Polsce desant, nocną symulację helikopterowego ataku, przerzut sił w skali strategicznej i taktycznej.

W pierwszej części ćwiczeń, na poligonach zaplanowano prowadzenie ognia. Nawałę ogniową różnych rodzajów uzbrojenia, prowadzoną z lądu i powietrza, będą wspierały działania sił specjalnych. Użyte zostaną także środki oddziaływania elektromagnetycznego, m.in. zakłócenia fal radiowych. – W części drugiej, czyli dowódczo-sztabowej, będziemy sprawdzali zgranie różnych struktur dowodzenia, ich zdolność do planowania, organizowania i prowadzenia działań, a także sprawność przemieszczania poszczególnych stanowisk dowodzenia – wyjaśnia płk Artur Warwas, szef Oddziału Ćwiczeń i Szkolenia Bojowego Dowództwa Operacyjnego RSZ.

Ćwiczenia „Anakonda-18” będą większe niż dwa lata temu, pod względem liczby żołnierzy i wykorzystywanego sprzętu, lecz również liczby dowództw szczebla operacyjnego, które wezmą w nich udział. Żołnierzy będzie około 100 tys., więcej jak było dwa lata temu, zostanie zwiększony również obszar manewrów. W tym roku areną niektórych epizodów będą poligony na wschodzie Polski i kraje bałtyckie. Oprócz polskich wojskowych w manewrach będą współuczestniczyć sojusznicy Polski z NATO – wojskowi ze Stanów Zjednoczonych, Litwy, Łotwy, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Słowacji, Bułgarii, Rumunii, a także Gruzji i Ukrainy, wyposażone w 5 tys. pojazdów, 150 samolotów i śmigłowców oraz 45 okrętów. Wiele państw wschodnich wyraziło obawy dotyczące ćwiczeń. Jak oświadczyło Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji, całkowita liczba żołnierzy i sprzętu ma przekroczyć poziom, który podlega obowiązkowi monitorowania niektórych rodzajów działań wojskowych, ustalonemu przez Wiedeński Traktat z 2011 roku przez OBWE.

Największe ćwiczenia od wejścia Polski do NATO mają w założeniu pokazać, że Sojusz, a przynajmniej jego główne kraje, jest w stanie i ma wolę bronić tych na wschodniej flance. W praktyce oznacza to, że Amerykanie dostali w Polsce wolną rękę. Nic dziwnego, że przy relatywnie niewielkim uczestnictwie krajów zachodniej Europy wojska USA dominują na historycznym polskim ćwiczeniu. Polskim, bo nie udało się „Anakondy” włączyć do „rozkładu” ćwiczeń Sojuszu. Przyjazd na Anakondę potwierdziły do tej pory armie tylko z siedmiu państw sojuszniczych – ze Stanów Zjednoczonych (najliczniejszy komponent – 50 tys.żołnierzy), Słowacji, Litwy, Niemiec, Estonii, Turcji i Wielkiej Brytanii.Niektórzy europejscy sojusznicy mieli bowiem obiekcje, że gromadzenie stu tysięcy wojsk u granic Rosji będzie sygnałem zbyt prowokacyjnym, niepotrzebnym, wręcz szkodliwym.

JAN RADŽIŪNAS

Więcej postów