Studentka pedagogiki utopiła własne dziecko

– Studiuję pedagogikę specjalną, mam 5-letnie doświadczenie w opiece nad dziećmi. Zajmowałam się zarówno kilkumiesięcznymi maluchami, nastolatkami jak i dziećmi z zespołem Dawna – pisała w internetowym ogłoszeniu Aneta P. (22 l.). Można by przypuszczać, że taka osoba byłaby doskonałą opiekunką dla każdej pociechy. Ale nic bardziej mylnego. Kobieta miała drugą, mroczną twarz. Przez 9 ostatnich miesięcy ukrywała fakt, że jest w ciąży. A po domowym porodzie swoją córeczkę po prostu wrzuciła do rzeki i maleństwo utonęło.

Krzesimów to maleńka wieś niedaleko Lublina. Od połowy października ludzie mówią tam tylko o jednym. O noworodku znalezionym przez jednego z mieszkańców. Zwłoki dziecka, z nieodciętą pępowiną pływały w niewielkiej rzeczce przepływającej przez miejscowość. Najpierw był szok i niedowierzanie, które zamieniło się w oburzenie, kiedy okazało się, że zabójczynią maleństwa jest jedna z ich sąsiadek. Młoda studentka pedagogiki.

– Jak można było coś takiego zrobić. Przecież mogła nawet pod drzwi mojego sklepu przynieść to dziecko. Zajęłabym się nim – mówi właścicielka maleńskiego sklepiku pośrodku miejscowości.

Sekcja zwłok wykazała, że dzieciątko urodziło się żywe i utonęło w rzece. Poszukiwania dzieciobójczyni trwały dwa tygodnie. Na początku Anety P. nikt nie podejrzewał. Dziewczyna co prawda przytyła ostatnio ale nikomu nie przyznała się, że jest w ciąży. Prawdziwa bomba wybuchła kiedy kilka dni temu radiowozy podjechały pod dom studentki i zatrzymano całą rodzinę, w tym pracującą w gminnej opiece społecznej matkę dziewczyny. Do komendy trafił także domniemany ojciec dziecka, dużo starszy żonaty mężczyzna mający już kilkoro dzieci.

– Po przesłuchaniach wszyscy zostali zwolnieni. W areszcie pozostała jedynie Aneta P. Prokurator postawił jej zarzut zabójstwa. Przyznała się do winy. Twierdzi że nikt jej nie pomaga i nikt o niczym nie wiedział – mówią znający sprawę policjanci.

Anecie P. grozi dożywocie.

FAKT.PL

Więcej postów