KRWAWA zbrodnia w Wierzchowiskach. W jednej chwili straciła życiowego partnera i syna

W życiu Anny Jóźwiak (61 l.) z Wierzchowisk pod Świdnikiem (woj. lubelskie) już nic nie będzie takie samo. W jednej chwili straciła życiowego partnera Ryszarda W. (+60 l.) i syna Grzegorza (42 l.), który musi liczyć się z wieloletnim wyrokiem więzienia. Bo to on właśnie rzucił się na ojczyma z nożem, zabijając go na miejscu. – Zrobił to w mojej obronie – tłumaczy smutno kobieta.

Kiedy 15 lat temu Anna związała się z Ryszardem, wszystko wyglądało inaczej. Mężczyzna odnosił się dobrze do jej dzieci z poprzedniego małżeństwa, a ją samą dosłownie nosił na rękach. Niestety, szybko doszła do głosu prawdziwa natura mężczyzny.

– Stał się apodyktyczny, uprzy-krzał życie mnie i moim dzieciom. Chciał rządzić, mówić, co kto ma robić. Jeśli coś szło nie po jego myśli, wściekał się – opowiada Anna.

Od kilku lat mieszkał z nimi już tylko Grzegorz, bo pozostałe dzieci się wyprowadziły. I to właśnie on razem z matką łożyli na dom. Ryszard pracował dorywczo.

– I coraz częściej gościł się z kolegami, zamiast pomagać w domu, a jak wracał, to robił awantury. Kilka razy pobił Grześka – wspomina ostatnie miesiące Anna.

Feralnego wieczoru Ryszard W. znów zawziął się na pasierba. Chciał się z nim napić i wściekł się, że mężczyzna mu odmówił i poszedł spać. Zaczął go bić. – Krzyknęłam, żeby zostawił syna w spokoju, więc rzucił się na mnie. Grześ stanął w mojej obronie. Nie wiem, kiedy w jego ręce znalazł się nóż. Widziałam tylko, jak koszula Ryśka zaczyna barwić się na czerwono – mówi Anna.

Wezwana pomoc na niewiele się zdała. Ryszard W. zmarł. Kilkanaście minut później policja zatrzymała Grzegorza.

– Co ja zrobiłem – szeptał raz po raz. Grozi mu dożywocie.

SE.PL

Więcej postów