Czy Donald Trump WYJMIE Polskę z Unii Europejskiej?

Wizyta pana Donalda Trumpa Prezydenta Stanów Zjednoczonych w Warszawie, to wielkie i ważne wydarzenie. W szczególności, jeżeli chodzi o konteksty: europejski i rosyjski. Polska i region międzymorza, to jest nowa fikcjo-wydmuszka polityki amerykańskiej, zmierzająca do podpalenia Europy Środkowej, po „Fuck the EU” na Ukrainie. Oto bowiem koncepcja międzymorza jest przedstawiana jako ramy przeciwstawienia się Europie wielu prędkości (dwóch prędkości) oraz zacieśnianiu współpracy Europy Zachodniej z Federacją Rosyjską. Nieograniczone ilości taniego rosyjskiego gazu, to poważne zagrożenie dla interesów drenujących środowisko naturalne swojego kraju, amerykańskich firm wydobywających ze źródeł niekonwencjonalnych. Nie bez powodu odcięto Katar, to inne źródło dostaw do Europy. Obecnie ujawnia się sytuacja, w której, do Europy Środkowej na twardo mogą wejść Amerykanie, a do tego potrzebują nieco miejsca. Po pierwsze w celu ograniczenia na trwałe globalnej pozycji konkurencyjnej Europy, przez jej odcięcie od Rosji. Po drugie dla sfinansowania tej koncepcji zyskami z eksportu swoich surowców energetycznych, oczywiście po cenach uwzględniających składkę na „wolność i demokrację” oraz jej umacnianie w regionie.

Amerykanie doskonale zdają sobie sprawę, że drugim istotnym ogniwem, którego wyjście z Unii Europejskiej, realnie odbiłoby się na jej kondycji, a przede wszystkim jako sam fakt, potwierdziłoby, że europejska konstrukcja to pomysł chybiony – jest wyjęcie Polski z Unii Europejskiej. Po Wielkiej Brytanii, nasz kraj ma największe „exitowe” znaczenie. Oto kraj, który był podawany za prymusa i największy sukces transformacji i integracji – wychodzi z Unii Europejskiej, wybierając pozycję suwerenną, tylko niestety nie ma arsenału jądrowego i nie jest wyspą jak Wielka Brytania. To, taki mały szczegół, jednak kto i po co miałby się przejmować takimi drobiazgami? Niuanse Europy Środkowej i Wschodniej, nigdy nie interesowały Anglosasów.

Jeżeli w ogóle pan Prezydent Trump w jakikolwiek sposób odniesie się do idei międzymorza, to będzie jedno z najokrutniejszych sposobów na pompowanie fikcji, jakie w ogóle może mieć miejsce w polityce i dyplomacji globalnej. Spowodowanie bowiem, żeby pomiędzy Unią Europejską, a Rosją wbić klin, dosłownie wyciosany z zębów, połamanych kręgosłupów i zmiażdżonych czaszek mieszkańców Europy Środkowej jest po prostu genialny. Z punktu widzenia amerykańskiego podatnika kosztuje niewiele, a nawet tyle co nic. Wyśle się na miejsce kilka terenów, wcześniej wyeksploatowanych na pustyniach Iraku lub w górach Afganistanu, a to się będzie nazywało – wsparciem wojskowym, niesieniem demokracji itd. W konsekwencji tutaj może powstać bufor, który wszystko co będzie w stanie, to bardzo efektownie upaść. Powodując bardzo wiele zamieszania i kłopotów, które niesłychanie silnie odcisną się na europejskim modelu funkcjonalnym, ukształtowanym po upadku Żelaznej Kurtyny.

Poraża to, że nasi (niestety) liderzy, sprawiają wrażenie, jakby traktowali inicjatywę międzymorza na poważnie. Co więcej, ta nie-do-koncepcja jest lansowana jako wizja odpowiedzi Europy Środkowej na wizję Europy dwóch prędkości. Oczywiście mądrzy Czesi i kraje bałtyckie, nie mają najmniejszej ochoty „umierać za” tzw. przesmyk suwalski. Jednak międzymorze nie tylko dlatego jest fikcją, dodajmy – wyjątkowo szkodliwą fikcją. Największym problemem tej koncepcji, jest przesuniecie całego regionu, który z wielkim trudem dołączył się do Europy – w stronę Ukrainy, do Europy Wschodniej. Zrozumienie takiego przełożenia nie wymaga żadnej nadzwyczajnej tężyzny intelektualnej. Już jesteśmy przedstawiani w zachodnich mediach, jako „ta inna Europa”, nawet Prezydent Francji, krytykując nas za rzekomy brak solidarności w sprawach migracyjnych, mówił już o Europie Wschodniej, a nie Środkowej. Amerykanie lansowali hasła – „nowa i stara Europa”. Jak głupim i po prostu zwyrodniałym życiowo trzeba być, żeby się w tę koncepcję dobrowolnie wpisywać? Każdy schemat, w którym nie tylko konfliktujemy się z Niemcami, ale nawet pozbawiamy ich wrażenia, że nas kontrolują – SKOŃCZY SIĘ DLA NAS KATASTROFĄ. I NIE MA ZNACZENIA ŻE PO KOLEJNYM D-DAY, ZA KILKANAŚCIE LAT, AMERYKANIE ZNOWU POKONAJĄ NIEMCY! Chodzi o to, że amerykańskie gwarancje, pomoc, obecność i nawet parasol nuklearny – w ostatecznym rozrachunku, doprowadzą tylko do dramatu w tej części świata. Proszę popatrzeć na amerykańską politykę od końca II Wojny Światowej, czy gdziekolwiek, gdzie się zaangażowali liczyli się z ofiarami ponoszonymi przez ludność tubylczą? Ktoś pamięta o dramacie Wietnamu? Ktoś liczył się z przerażoną ludnością Panamy? O mieszkańcach Belgradu, czy Bagdadu nawet nie ma po co wspominać, to „te gorsze” części świata, gdzie trzeba zaprowadzić demokrację. Nikt nie będzie pamiętał o kolejnych cierpieniach mieszkańców Warszawy. Bierzmy na to wszystko poprawkę.

Niemcy i Francja pracują nad autonomią UE w sferze obronności

Władze Niemiec i Francji pracują nad osiągnięciem strategicznej autonomii UE w sferze polityki obronnej – pisze „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung”.

Gazeta uzyskała dostęp do dokumentu, który Niemcy i Francja wysłały do pozostałych krajów unijnych z propozycją „stałej współpracy strategicznej” w sferze obronności, jako „uzupełnienie NATO, które nadal będzie podstawą obrony zbiorowej jego członków”. W czerwcu Rada Europejska zapoznała się z projektem i zgodziła się na jego podstawowe założenia.

Jak informuje gazeta, Niemcy i Francja już sformułowały warunki, które muszą spełnić kraje, aby przystąpić do współpracy. M.in. będą to obowiązkowe składki na obronę. Ponadto Europejska Agencja Obrony będzie co roku przeprowadzać inspekcję sił zbrojnych państw, które wezmą udział w projekcie.

Szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini powinna uruchomić proces omawiania tej inicjatywy do końca września. Następnie kraje UE będą miały trzy miesiące na to, aby zdecydować się na udział. Jak pisze gazeta, zdaniem niemieckiego rządu do tej inicjatywy przyłączy się 20-25 państw.

Pana Prezydenta Trumpa na pewno warto wysłuchać, jednak trzeba jego słowa umieć zrozumieć, pamiętając zarazem, że tego przemówienia słuchają także i siły nieprzychylne nam.

KRAKAUER, OBSERWATORPOLITYCZNY.PL

Więcej postów