Rosyjscy parlamentarzyści wzywają Putina do zerwania stosunków dyplomatycznych z Polską

Powód? Likwidacja pomników żołnierzy Armii Czerwonej, którzy polegli, maszerując przez Polskę do Berlina. Na taki pomysł wpadła Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej – druga siła polityczna w Dumie Państwowej. Jednak nie tylko komuniści walczą o pomniki swoich bohaterów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej.

– Powinniśmy w końcu odpowiedzieć na ustawę, którą przyjął polski Sejm – mówił w środę na posiedzeniu Dumy deputowany Nikołaj Haritonow, inicjator projektu. Chodzi o nowelizację ustawy o zakazie propagowania komunizmu, którą 22 czerwca uchwalił polski parlament.

– Powinniśmy rozpatrzeć zerwanie stosunków dyplomatycznych, wycofać swojego ambasadora, przegnać stąd polskiego i zamknąć wszystkie interesy z Polską – uzasadniał. Dlaczego Haritonow chce dyplomatycznych retorsji? Jego zdaniem nie doceniamy poświęcenia radzieckich żołnierzy, których – jak wyliczył – na terenie Polski zginęło ponad 600 tys.

I choć na słowa posła-komunisty można patrzeć przez palce (wprawdzie jego partia to druga siła w Dumie, ale jej 42 posłów w porównaniu z 343 deputowanymi putinowskiej Jedinaja Rossija może jedynie rzucać frazesami), to sama kwestia symboli jest poważna i rozpala umysły Rosjan. Dowód? Rosyjskie MSZ likwidację pomników czerwonoarmistów uznaje za prowokację i nadużycie. Obwieściło już też, że wpłynie to na stosunki Moskwy z Warszawą. Z kolei partia Sprawiedliwa Rosja, uchodząca za opozycyjną, zaproponowała, żeby Polacy ekshumowali ciała radzieckich żołnierzy i zwrócili je Mateczce Rosji. Duma zwróciła się też oficjalnie do ONZ, żeby wydała opinię o polskiej uchwale.

Wojna o pomniki

Spór o radzieckie pomniki, uznawane przez nas za symbol sowieckiej dominacji, tli się od wielu lat, jednak w czerwcu nabrał o wiele wyższej temperatury. To efekt przegłosowania przez Sejm poprawek do ustawy z 1 kwietnia 2016 roku o zakazie „propagowania komunizmu” i innych totalitarnych ustrojów. Nowela precyzuje listę rodzajów obiektów, które należy usunąć z przestrzeni publicznej, w tym około 230 pomników ku czci Armii Czerwonej. Dla Rosjan, którzy od dziecka uczą się o swoich wielkich zasługach w walce z faszyzmem, to absolutnie niezrozumiałe.

Protestują też Białorusini

Niezrozumiałe zresztą nie tylko dla Rosjan. Odezwa komunistów z Dumy ośmieliła też Białorusinów. – Wojna Polski z sowieckimi pomnikami to element przepisywania historii II wojny światowej – powiedział w czwartek, 6 lipca rzecznik MSZ Białorusi Dmitrij Mironczik.

– Rozumiemy wszystkie niejednoznaczności w ocenie wydarzeń XX wieku w polskiej historiografii, ale w żaden sposób nie możemy pojąć cynicznych prób stawiania znaku równości między sowieckimi wojnami wyzwoleńczymi a nazistowskimi okupantami – mówił Mironczik.

Jak wyjaśnił, zarówno Rosjanie, Białorusini, jak i Ukraińcy czy Polacy dzielnie walczyli z III Rzeszą na jednym froncie. Choć zmiany w polskiej uchwale jeszcze nie weszły w życie, to jednak „każdy Białorusin takie rewelacje przyjmuje z ogromnym bólem”. Z ich perspektywy bowiem pomniki uwieczniały poświęcenie prostego radzieckiego żołnierza na polu bitwy, a nie komunizm jako system.

Jak Sejm uchwalał zakaz propagowania komunizmu

Sejm przyjął ustawę o zakazie propagowania komunizmu 1 kwietnia 2016. Na jej podstawie nie można nadawać nazw propagujących totalitaryzm obiektom użytkowym, np. szkołom. Dopiero nowela z 22 czerwca tego roku precyzuje, co należy zrobić z obiektami nieużytkowymi, np. pomnikami czy tablicami. Przepisy nie dotyczą nieruchomości, które nie są wystawione na widok publiczny, np. w muzeum czy na wystawie. Za poprawkami opowiedziało się 408 posłów, 7 było przeciw, a 15 wstrzymało się od głosu.

Ustawa wchodzi w życie po upływie 3 miesięcy od dnia ogłoszenia. Od tego czasu właściciel obiektu ma 12 miesięcy na jego usunięcie.

NEWSWEEK.PL

Więcej postów

1 Komentarz

Komentowanie jest wyłączone.