Policjanci porzucili w lesie bezdomnego, który później zmarł. Akt oskarżenia w sądzie

Wałbrzyscy policjanci zostawili bezdomnego człowieka w lesie, gdzie później mężczyzna zmarł. Teraz zostali oskarżeni o nieumyślne spowodowanie śmierci. Do sądu właśnie trafił akt oskarżenia w tej sprawie.

– Oskarżeni nie przyznają się do winy – mówi Marcin Witkowski, szef wałbrzyskiej prokuratury, która prowadzi sprawę. – Potwierdzili jednak pewne fakty, do których doszło w trakcie zdarzenia.

Miało ono miejsce 10 marca tego roku. Z zapisków w notatkach służbowych wyglądało to na zwykłą interwencję. I gdyby nie świadek, który o tragicznej sprawie zdecydował się powiadomić policję, być może nigdy ta historia nie zostałaby ujawniona. Policjanci zapisali, że wracając z interwencji, znaleźli w lesie leżącego człowieka. Jak się później okazało, bezdomnego. Wezwali więc pogotowie.

Niestety, po przyjeździe lekarz stwierdził zgon mężczyzny. Dziś wiadomo, że bezdomny zamarzł. I na tym sprawa by się skończyła.

Witkowski: – Kilka dni po zdarzeniu odezwał się świadek. Opowiadał, że policjanci jeszcze przed zgonem zabrali mężczyznę do radiowozu.

Sprawę natychmiast przekazano do zbadania. Okazało się, że to, co mówił świadek, jest prawdą.

Badający zdarzenie śledczy dotarli do siostry mężczyzny i powiązali wydarzenia w spójną historię. 10 marca 2017 r. policjanci – 26-letni Paweł F. oraz 23-letni Martin S. – z jednego z podwórek na wałbrzyskim Białym Kamieniu zabrali do radiowozu 58-letniego Czesława C. Mężczyzna był zaniedbany, brudny, ale trzeźwy.

– Policjanci wieźli go w radiowozie, ale w trakcie jazdy w okolicach ul. Świerkowej wysadzili go w kompleksie leśnym i porzucili. Nieco później funkcjonariusze wrócili w miejsce, gdzie zostawili mężczyznę. Niestety, ten już nie żył – opowiada Witkowski.

Prokurator dodaje, że w trakcie składania zeznań policjanci wyjaśnili, że podczas jazdy otrzymali wezwanie i udali się na interwencję do innej części miasta. Właśnie wówczas zatrzymali się i zostawili bezdomnego na odludziu.

– 10 marca było zimno i policjanci powinni zdawać sobie sprawę, że schorowany człowiek może nie przeżyć w takich warunkach – analizuje Tomasz Orepuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Świdnicy. – W momencie zatrzymania mężczyzna był trzeźwy, więc powinien zostać przewieziony na pogotowie lub do szpitala, aby tam udzielono mu pomocy.

W trakcie śledztwa sprawdzono, czy mężczyzna nie został pobity. Badania histopatologiczne wykluczyły taką możliwość.

Policjantom grozi kara pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat. Ale już ponieśli konsekwencje swojego czynu.

– Zostali zawieszeni w obowiązkach. Zażądano od nich poręczenia majątkowego i mają zakaz opuszczania kraju – kończy prokurator Witkowski.

AGNIESZKA DOBKIEWICZ

 

Więcej postów