Plany zniszczenia państwa polskiego

Z każdym dniem opada kurtyna za którą ukrywany był Wielki Plan biurokratów UE. Ich zamiarem jest bowiem stworzenie federalnego państwa a zatem i europejskiego rządu, po ostatecznym zniszczeniu państw narodowych. Oczywiście z wyłączeniem Niemiec, które pełnić będą rolę ostatecznego arbitra, decydującego o realizacji Wielkiego Planu. Tym rządem kierować będą ministrowie – „wybrani” w podobny sposób jak dzisiaj „wybierani” są komisarze – czyli przez wskazanie przez Niemców osób oddanych internacjonalistycznej Europie.
Przypomnę, ze na internacjonałach opierał się światowy komunizm. Taki rząd mógłby dzisiaj z „bomby” ukarać polską gubernię, gdyby postawiony na czele guberni unijny Namiestnik sprzeciwił się realizacji Wielkiego Planu. Ale kto by się takim planom sprzeciwił gdyby Namiestnikiem był Schetyna, Petru lub Kopaczowa? I gdyby już nie było Narodowego Banku, a wszystkie strategiczne przedsiębiorstwa zostały by „sprywatyzowane”? Jak LOT, Orlen, PKP, czy elektrownie? Takie plany miał rząd Tuska…
Historia dowodzi, że nie będzie problemu ze znalezieniem zdrajców, którzy Polskę sprzedadzą. Tu wzorem dla wszystkich jest własnie Tusk, który zanim w polityce na dobre zagościł, już polskością gardził. Stąd też niszczenie fundamentów ekonomicznych Polski za czasów KLD, UD i PO – wpisało się w niemiecki plan. Tusk, już jako premier PRL-bis pozostawił po sobie teoretyczne państwo i przysłowionego ch…, d…. i kamieni kupę.
Donald Tusk zniszczył wszystko, co mogło zagrozić hegemonii Niemiec, otrzymując za to nie tylko stanowisko szefa Rady Europejskiej, ale i liczne ordery od niemieckiego państwa. Nie jest też tajemnicą, że partia Tuska powstała za niemieckie pieniądze. Tusk w niczym nie różni się od sekretarzy PZPR, którzy za stanowiska i ordery Lenina wszystko sowietom oddali. Przecież w tamtych czasach także był realizowany Wielki Plan. To był plan sowietyzacji Europy Wschodniej, w całości podporządkowanej władzy na Kremlu z obowiązkowym, rosyjskim językiem.
Podobny Plan całkowitego uzależnienia państw UE od władzy Komisji Europejskiej jest właśnie testowany na polskim rządzie. Po fiasku obalenia rządu przez popieraną przez Unię totalną opozycję – Polsce zagrożono karami finansowymi, jeśli nie zgodzimy się na relokację imigrantów. Na szczęście Juncker i Tusk nie dowodzą jeszcze czołgami Bundeswehry, bo gdyby mieli taką władzę, jaką mieli sowieccy sekretarze, to sytuacja byłaby całkiem poważna. To przecież Chruszczow czy Breżniew decydowali o tym, kto będzie rządził w PRL, w NRD, czy też w bratniej Czechosłowacji. W razie nieposłuszeństwa mieli do dyspozycji czołgi, którymi przywoływano do porządku zbuntowane prowincje obozu socjalistycznego. Dzisiaj Unia ma fundusze (jak wspomniał b. prezydent Francji) – może więc próbować straszyć podległe Brukseli landy UE ich odebraniem – w przypadku gdy zbuntują się przeciwko realizacji Wielkiego Planu…
Aby zbudować jedno – europejskie państwo trzeba jednak zniszczyć wszystkie dotychczasowe. Z wyjątkiem Niemiec, które nie muszą się oglądać na przestrzeganie tzw. europejskiej solidarności. Kto o tym wie i ten stan akceptuje – jest wygrany. W Polsce te niemieckie plany trafnie odczytał właśnie Donald Tusk i jego koalici: Bielecki, Lewandowski i Balcerowicz. I za to Tusk otrzymał lukratywne stanowisko od Angeli Merkel. Za Tuska Polska stała się wzorem posłuszeństwa wobec Brukseli i Berlina, dlatego każdy etap niszczenia polskiej państwowości był przez Berlin nagradzany. Polska się wtedy „liczyła” a Tuska poklepywano po plecach za zwiększanie zawartości Europy na terenie Polski – przyszłego landu UE. Tu likwidowano strategiczne dla Polski przedsiębiorstwa, podwyższano podatki – powołując się na rzekome żądania Unii, wprowadzano lewackie eksperymenty, zaś rozwalenie polskiego przemysłu, handlu i bankowości do dzisiaj uchodzi za niedościgły wzór dla innych, którzy uważają się za „europejczyków”….
Nasz rynek opanowały zachodnie korporacje – nic więc dziwnego, że upadek władzy Donalda i jego pomazańca Komorowskiego wywołał nieskrywaną wściekłość Berlina i Brukseli. I co oczywiste – lewackich mediów w Polsce, opanowanych w 90% przez kapitał niemiecki lub przez multimiliardera Sorosa. Bo przecież funkcjonariusze propagandy pracujący w tych mediach doskonale wiedzą, że nigdzie lepiej nie zarobią jak w polsko-języcznych mediach. Wkładanie polskiej flagi w psie kupy na wizji TVN – to synteza postępowej, anty-polskiej propagandy…
Nieustanne próby podważenia wiarygodności rządu PIS oraz Prezydenta Andrzeja Dudy jest istotnym elementem zastraszenia Polaków, by ci opowiedzieli się za zniszczeniem własnego państwa po spektakularnej porażce PO, PSL i SLD w ostatnich wyborach. To próba podburzenia Polaków, by ci – wbrew swoim, legalnym wyborom – poszli na barykady, by tam umrzeć za władzę oszustów, złodziei i aferzystów oraz zwyczajnych zdrajców Polski. Bo tylko zdrajcy Polski (gdyby udało im się władzę odzyskać) – natychmiast podporządkowali by Polskę Berlinowi i Brukseli. Przyjęli by walutę Euro i tyle imigrantów, ilu by nam narzucono.
Dlatego Unia taktownie milczała, gdy usiłowano przeprowadzić w Polsce anty-demokratyczny pucz, blokując obrady Sejmu. Na ten pucz osobiście przybył z Brukseli Donald Tusk, zagrzewając puczystów do obalenia „stanu wojennego” ! Pucz się jednak nie udał. Nie udała się też zapowiedź organizacji krwawego Majdanu, którego scenariusz napisał Michał Broniatowski – były redaktor naczelny polsko-języcznej edycji miesięcznika Forbes: Władza bezmyślnie i krwawo atakuje po kilku dniach (i nad ranem) obozującą młodzież. Na drugi dzień MILION ludzi demonstruje na placu i w okolicach…
Majdan totalnej opozycji także nie wyszedł, więc dziś ten sam Bronikowski – już jako Szef Biura POLITICO w Warszawie w agresywny sposób krytykuje przemówienie premier Szydło w Auschwitz – podchwycony natychmiast przez media niemieckie i te, które podlegają Sorosowi. Bronikowski bezczelnie kłamiąc – nawiązuje w swej krytyce do tego, że polska premier w swoim przemówieniu jakoby porównała problem imigrantów z Holocaustem – chociaż w wystąpieniu premier Szydło nie ma o tym ani słowa!
Atak Bronikowskiego zmanipulowanymi słowami premier Szydło to tylko kontynuacja wściekłego ataku Donalda Tuska na Polskę. Ataku podgrzewanego przez niemieckie media i oczywiście Washington Post. Tusk, którego tryumfalne powitanie na Dworcu Centralnym miało przyćmić powitanie tow. Breżniewa za czasów PZPR – po nieudanym obaleniu rządu PIS wydaje się być w amoku nienawiści: do Jarosława Kaczyńskiego do premier Szydło i do rządu, który nie zamierza realizować Wielkiego Planu przesiedlenia do Polski 160 tysięcy imigrantów arabskich.
Bo Europa pragnie zdestabilizować państwa narodowe przy pomocy imigrantów arabskich, aby m.in. Polska z teoretycznego państwa po Donaldzie Tusku, mogła się stać niemieckim landem. Do tych landów przerzucać się będzie całe wioski syryjskie, jak proponują niemieccy Zieloni. Ten Plan dotyczy innych krajów, w tym Słowacji, Czech i Węgier i jako żywo przypomina przesiedlanie Niemców na podbite tereny w czasie II Wojny Światowej…
Zlikwidowano 298 zakładów przemysłu spożywczego, zlikwidowano 150 zakładów przemysłu włókienniczego, 113 zakładów przemysłu odzieżowego i skórzanego, 103 zakłady przemysłu drzewnego, 53 zakłady poligraficzne i papiernicze, 62 zakłady przemysłu meblarskiego, 199 zakładów przemysłu mineralnego (hut szkła, produkcji ceramiki budowlanej i porcelany), 73 zakłady przemysłu metalowego, 190 zakładów budowy maszyn, 89 zakładów przemysłu elektronicznego, 26 zakładów przemysłu precyzyjnego, 27 zakładów przemysłu samochodowego, 16 hut, 60 kopalń, 2 elektrownie oraz 13 stoczni i 9 zakładów naprawy taboru kolejowego…
Czy jest to bilans bombardowań Polski przez niemieckie Luftwaffe w czasie II wojny światowej? Nie. To jest bilans „terapii szokowej”, przygotowywanej pod koniec lat 80-tych w zaciszu Komitetu Centralnego PZPR przez ówczesnego pracownika Instytutu Marksizmu i Leninizmu Leszka Balcerowicza i zrealizowanej po „obaleniu komunizmu” !
Reforma komunizmu, polegająca na uratowaniu nomenklatury partyjnej PRL znalazła swe zwieńczenie w obradach „okrągłego stołu”. Istotą tej reformy był „Plan Balcerowicza” – czyli klon programu przygotowanego przez przedstawiciela żydowskiej oligarchii finansowej George Sorosa. Plan „terapii szokowej” Sorosa został zaakceptowany zarówno przez przedstawicieli komunistycznego rządu Mieczysława Rakowskiego, jak i grupę tzw. solidarnościowych „doradców” Wałęsy – na czele z Bronisławem Geremkiem. W skład tej grupy doradców L. Wałęsy wchodzili reformatorzy komunizmu – tj. wspomniany Geremek oraz Adam Michnik i Jacek Kuroń. Ten fakt udokumentował G. Soros w swej książce Underwriting Democracy, opublikowanej w Nowym Jorku w 1991 roku. Dość szczegółowo omówił w niej swoją rolę w tzw. transformacji ustrojowej komunizmu – od założenia w Polsce swej Fundacji Batorego w 1988 i spotkania z gen. Wojciechem Jaruzelskim, po przedstawienie idei terapii szokowej komunistycznemu premierowi M. Rakowskiemu…
W tej historii nie będzie zaskakujące, że wykonawcą tego planu został nie kto inny, jak….pracownik Instytutu Marksizmu i Leninizmu przy KC PZPR tow. Balcerowicz – wicepremier i minister finansów w „pierwszym, niekomunistycznym” rządzie Tadeusza Mazowieckiego. Balcerowicz w tym rządzie reprezentował…. „Solidarność” i nagle stał się ”bezpartyjnym” fachowcem!
Już w pierwszym roku jego okrutnych działań, Balcerowicz doprowadził do spadku PKB o 40% – choć zatuszowano ten fakt sztuczkami księgowymi. Gwałtownie wzrosło bezrobocie, wzrosły ceny o 90% – a płace zahamowano przy pomocy słynnego „popiwku”. Terapia szokowa dotknęła miliony Polaków i do dzisiaj widać jej zbrodnicze skutki. Polacy należą nadal do grona siedmiu najuboższych społeczeństw Europy…
Ta wielka maskarada „obalenia komuny”, była w istocie aktem neo-kolonialnego podboju Polski – pozbawionej kluczowych gałęzi przemysłu. W wyniku udanej, złodziejskiej „prywatyzacji”, kierowanej przez Balcerowicza, Lewandowskiego i Bieleckiego – byli sekretarze stali się właścicielami upadających państwowych przedsiębiorstw, a Polacy niewolnikami w „sprywatyzowanych” zakładach i w filiach zachodnich koncernów, które niemal w całości opanowały polski rynek. Nawet rynek sprzedaży detalicznej!
„Byliśmy wtedy trochę jak barany prowadzone na rzeź i łatwo ulegliśmy obietnicom polityków mającym decydujący głos w praktycznym wcielaniu w życie szkodliwych rozwiązań. Nie zdziwiłbym się, gdyby nadeszła chwila rozliczenia nas, posłów sejmu kontraktowego, z lekkomyślnego przyzwolenia na terapię szokową Balcerowicza, będącą w rezultacie przeogromnym atakiem na prawa człowieka do minimum egzystencji, atakiem na godność życia milionów ludzi” – to opinia zapisana mniej więcej dziesięć lat po przełomie przez Aleksandra Małachowskiego, dziennikarza, wpływowego działacza „Solidarności” i posła na sejm kontraktowy.
Ten proceder niszczenia Polski i Polaków oraz złodziejskiej prywatyzacji trwał od 1988 roku aż do końca władzy koalicji PO-PSL. Nie zaskakują więc nagrane w restauracji „Sowa&Przyjaciele” słowa notabli rządu Tuska: że polskie państwo było w istocie „teoretyczne”, a z prawdziwego państwa pozostała tylko „kamieni kupa”…
Za urzędowania poprzedniej ekipy akcje spółek skarbu państwa sprzedawano po zaniżonych cenach – podaje w raporcie Najwyższa Izba Kontroli. Chodzi o akcje Ciech S.A., Kopalni Węgla Brunatnego Adamów S.A., Zakładów Górniczo-Hutniczych Bolesław S.A. oraz spółki Meble Emilia Sp. z o.o.
W czerwcu 2014 roku rząd Tuska sprzedał za 619 mln zł większościowy pakiet akcji grupy chemicznej „Ciech”, spółce kontrolowanej przez Jana Kulczyka. Z tajnych meldunków Centralnego Biura Antykorupcyjnego (CBA) wynika, iż platformiane władze sprzedały Kulczykowi akcje „Ciechu” poniżej ich wartości rynkowej. Okazuje się, że rynkowa (giełdowa) wartość sprzedanych udziałów podskoczyła w ciągu roku ponad dwukrotnie, do poziomu 1,4 mld zł…
Takie były „cuda” czasów Platformy Obywatelskiej i wszystkich neoliberalnych i lewicowych rządów po 1989 roku…
Czy rozumiecie teraz wściekłe ataki polityków, oderwanych od złotego koryta, którym się dla nich stała Polska po tzw. „obaleniu komuny”? Czy rozumiecie próby opanowania przez UE zbuntowanego landu, którego mieszkańcy odcięli od koryta złodziei, aferzystów i zwyczajnych zdrajców? Dzisiejsze słowa obecnego szefa SPD Martina Schulza, który zarzuca kanclerz Merkel „zamach na demokrację”, gdyż „toleruje rządy w Polsce i na Węgrzech” – brzmią niczym dawne ultimatum niemieckie wobec Polski. Wyraźnie więc widać, jakie były i są zamiary Niemców wobec Polski…
Przypomnę więc, że w nocy z 29 na 30 sierpnia 1939 r. minister spraw zagranicznych Rzeszy, Joachim von Ribbentrop przekazał ambasadorowi brytyjskiemu sir Nevillowi Hendersonowi niemieckie ultimatum wobec Polski. Żądano w nim m.in. przyłączenia Wolnego Miasta Gdańska do Rzeszy, wyłączenia z terytorium Polski Pomorza (włącznie z Grudziądzem, Bydgoszczą i Toruniem) i przeprowadzenie na tym obszarze plebiscytu wg stanu ze stycznia 1918 roku.
Plany zniszczenia państwa polskiego są nadal aktualne. Oprócz takich polityków, jak Martin Schulz, w planach zniszczenia Polski uczestniczą polscy zdrajcy, którzy w każdym programie telewizyjnym straszą Polaków sankcjami ze strony Unii – jeśli nie podporządkujemy się unijnemu (czyt. niemieckiemu) ultimatum. Co ciekawe, w ich gronie nadal aktywni są Balcerowicz, Lewandowski i Wałęsa. Ten ostatni ostatecznie okazał się być agentem komunistycznej bezpieki…
WOLNA-POLSKA.PL

Więcej postów