Nasze państwo jest narzędziem w rękach naszych wrogów – zmieniają strategię z soft na hard

Nasze państwo jest narzędziem w rękach naszych wrogów, którzy właśnie zmieniają strategię z soft na hard. Będzie to miało dla nas olbrzymie znaczenie generalne, ponieważ jeżeli dojdzie do ziszczenia się negatywnego scenariusza, to czeka nas reset jaki znamy z historii. Niestety to otoczenie wpływa na nas bardziej, niż my jesteśmy w stanie w jakikolwiek sposób – nawet destabilizacją, wpływać na otoczenie.

Unia Europejska właśnie kombinuje jak nas pozbawić środków pomocowych, narzędziem do tego celu ma być rzekomy brak solidarności Polski w sprawie dyslokacji nielegalnych imigrantów. Równolegle Polska przegrywa głosowanie w sprawie Nord Stream 2 – 27 do 1! Nawet państwa leżące nad Bałtykiem nie protestują, a Rumunia spóźnia się ze swoimi wnioskami. Jest to coś niesamowitego, po prostu wydarzenie bez precedensu w historii dyplomacji europejskiej, która zaczyna przypominać tą z epoki Kongresu Wiedeńskiego. Uwaga, nie ma znaczenia czy rząd ma rację, czy jej nie ma – protestując przeciwko Nord Stream 2, chodzi o to w jaki sposób zostaliśmy potraktowani. Proszę przyjąć do wiadomości, że od ostatniego poniedziałku państwa Unii Europejskiej, z Litwą, Łotwą i Estonią włącznie, nie mają nic przeciwko temu, żeby Niemcy i inne kraje Europy Zachodniej odbierały od Rosji gaz w przypadku konfliktu z NATO, w tym oczywiście z wymienionymi krajami i Polską. To jest nowy aksjomat naszej sytuacji zagranicznej, w istocie istotnie pozycjonujący naszą sytuację i ją wyjątkowo stabilizujący. O ile wątek czeski jest dla nas szansą, to wszelkie kwestie litewsko-niemieckie należy traktować jako zagrożenie.

Niemcy zachowują poprawność polityczną wobec Polski, generalnie w sensie formalnym będą podtrzymywać obecny paradygmat stosunków, jednak nie należy odczytywać ich deklaracji jako serdeczności, czy też nawet przychylności. Na tym kierunku wszystko, na co możemy liczyć, to chłodny pragmatyzm, mistrzowsko i totalnie wykorzystujący nasze wszystkie potknięcia, zaniechania i nawet niezdecydowanie. W szczególności ważne są kwestie związane z pomysłami na luzowanie związków Europy z USA. Dotyczy to całego szeregu kwestii – poczynając od powiązań gospodarczych, poprzez polityczne a na problemie obronności kończąc. Budowa unijnych sił wojskowych, jest postrzegana przez Warszawę jako przyczynek do osłabienia NATO. W kontekście Niemiec niesłychanie ważną kwestią są dwa wątki: wątek czeski i litewski. Z Republiką Czeską mamy wspólne interesy motywowane historycznie wobec Niemiec i należy o nich pamiętać. Niestety kontekst czeski w naszej polityce zachodniej w ogóle nie istnieje, nawet nie jest sygnalizowany. Obecność Niemców na Litwie nie jest dla nas pożądana, to zawsze było, jest i może być źródłem poważnych problemów geopolitycznych.

Ukraina prowadzi własną politykę historyczną, w której przedstawia się jako ofiarę polskiej okupacji, zupełnie odrzucając winy historyczne własnych organizacji niepodległościowych (stosujemy ich terminologię). Wykorzystuje to dziedzictwo do budowy nowego mitu założycielskiego swojej państwowości. W praktyce przez to, wchodzi na kurs kolizyjny z Polską, która nawet gdy by ponownie wydarzyło się nieszczęście i była rządzona przez liberałów, to nie będzie mogła się na takie predykcje zgodzić. Z tej oczywistej przyczyny, ponieważ mówimy o afirmacji formacji wojskowych, które funkcjonowały w strukturach wojsk faszystowskich Niemiec, oskarżanych o zbrodnie wojenne w okresie II Wojny Światowej. Kwestią fundamentalną dla naszych stosunków jest uznanie przez Ukrainę winy narodowej za ludobójstwo na Polakach (i Żydach oraz jeńcach radzieckich), jakiego dokonały ukraińskie formacje powstańcze. Sytuacja w jakiej jesteśmy jest wynikiem budowy ukraińskiego nacjonalizmu, na współczesne potrzeby polityki antyrosyjskiej. Należy się spodziewać, że jak przygaśnie dramat wywołany przez ukraińskie władze na Wschodzie kraju, to sprawy polskie, będą wzięte na celownik jako pożywka tamtejszego nacjonalizmu. Niestety więc historia determinuje naszą współczesność, po prostu nie można podawać ręki ludziom, którzy afirmują morderców i śmieją się w twarz potomkom ofiar. Nie ma na to zgody i zgody na to być nie może. Chyba, że traktujemy własną wspólnotę narodową – nazwijmy to – elastycznie?

Rosja niestety jest dla nas politycznie stracona. Realizuje swoje strategiczne interesy w Europie z pominięciem Polski. Jednakże, sami na takie postępowanie pracowaliśmy przez długie lata. Więcej o naszych relacjach po prostu nie da się napisać, ponieważ ich po prostu nie ma.

Wielką niewiadomą jest nastawienie Stanów Zjednoczonych do problemów Europy Środkowej. Najważniejsze jest to, czy Amerykanie zdecydują się na potraktowanie nas jako klina, wbitego pomiędzy budujące swoje relacje Niemcy (Unię Europejską), a Rosję. Nie ma to znaczenia dla ryzyka ostatecznego resetu, ale może go bardzo skutecznie złagodzić lub wyostrzyć. Z tych względów bardzo ciekawe będzie wystąpienie pana Donalda Trumpa w Warszawie, jednak nie można budować sztucznych nadziei, ani żadnych mitów na jakichkolwiek deklaracjach ze strony USA. Ponieważ w ich strategicznym interesie jest porozumienie z Federacją Rosyjską, której co najmniej neutralności, potrzebują w Azji i na Bliskim Wschodzie.

Zachód zmienia wobec nas strategię postępowania, której funkcją będzie stosunek Federacji Rosyjskiej. Będziemy podmiotem sytuacji, w której Rosja i państwa zachodnie, poprzez fakty dokonane, będą wpływać na naszą pozycję. Nord Stream 2 jest tego porażającym przykładem. Do tego dochodzi jeszcze szereg „didaskaliów” w znaczeniu kwestii rzekomego braku solidarności Polski w kwestii nielegalnych imigrantów, czy też śmiertelnie poważne sprawy związane z obecnością i zaangażowaniem USA na kontynencie. Polska okazała się zupełnie nieprzygotowana do zmiany dogmatów swojej polityki, poroniony pomysł partactwa wschodniego skończył się dramatem na Ukrainie. Obecnie współwinna Szwecja nawet słowem nie piśnie o swojej współodpowiedzialności, siedzi bezpieczna za Bałtykiem. My mamy problem z wielomilionową rzeszą migrantów ze Wschodu, jak również to my ponosimy główne ryzyko strategiczne w regionie. Przy czym na to ryzyko składają się już także nasi partnerzy zachodni. Nie można udawać, że tak nie jest!

Wszystko, co jeszcze możemy zrobić to próbować się silniej zintegrować z Zachodem, tak żeby ewentualnie silniej odczuli skutki naszego potencjalnego resetu. Jest to strategia ucieczki do przodu, jedyna realna – w przeciwieństwie od fikcji iluś-tam-morza. Przyjęcie Euro, może spowodować, że będziemy politycznie na innej orbicie. Jednak, dzisiaj nie należy się spodziewać, żeby Zachód chciał, żebyśmy realnie się z nim zintegrowali politycznie i gospodarczo – przyjmując Euro. Oni doskonale zdają sobie sprawę z ryzyka, jakie to może oznaczać dla nich w przypadku jakichkolwiek trudnych zdarzeń w Europie Środkowej. Potencjał państw bałtyckich w zasadzie nie ma znaczenia w łącznym potencjale Strefy Euro, a my bylibyśmy w stanie doprowadzić do poważnej destabilizacji. Na dzień dzisiejszy nie ma dla nas ważniejszego wyzwania strategicznego, niż przyjęcie Euro. Powody ekonomiczne, jakkolwiek istotne i ważne, w tym w warstwie ostrzeżeń i wątpliwości – trzeba traktować drugoplanowo. Decydują już tylko kwestie polityczne, jeżeli uda się nam je pozytywnie przewartościować i będziemy prowadzić przewidywalną politykę gospodarczą, to w konsekwencji przyjdą korzyści gospodarcze. Chyba, że pan Prezydent Trump zaoferuje nam status Puerto Rico? Oczywiście z bazowaniem amerykańskiej taktycznej broni jądrowej na terenie Polski. Wówczas możemy natychmiast przyjąć Dolara.

Musimy mieć świadomość, że przy miałkości naszych elit i totalnej dupowatości i tumiwisizmie znacznej ich części, nie mamy żadnych szans w żadnych poważniejszych rozgrywkach. Pokazała to dobitnie szarada na Ukrainie, z jej uwieńczeniem w postaci dosłownie olania inicjatywy pana Prezydenta Dudy, przez pana Prezydenta Poroszenkę odnośnie zmiany formatu rozmów o Ukrainie. Niestety, jeżeli tamto wydarzenie nie było w stanie otworzyć nam oczu, to może być już tylko gorzej. Pozostaje modlitwa. Na realne działania (edukacja, oszczędności, praca, budowa arsenału broni jądrowej), jest już za późno. Ciekawe czy przetrwamy kolejne 30 lat?

OBSERWATORPOLITYCZNY.PL

Więcej postów