Polska traci przyjaciół w Europie

Po zerwaniu przez Polskę rozmów w sprawie śmigłowców Caracal Paryż ochładza stosunki z Warszawą. Odwołanie szczytu Trójkąta Weimarskiego to dopiero początek.

 – Za dużo złego się stało. Kryzys w naszych stosunkach będzie trwał także po przyszłorocznych wyborach prezydenckich we Francji. Polska powinna to sobie uświadomić – mówi unijny dyplomata.

Dowodem na wciąż dobre relacje polsko-francuskie miał być szczyt Trójkąta Weimarskiego we Francji na początku listopada. Prezydent François Holland miał gościć kanclerz Angelę Merkel oraz premier Beatę Szydło lub prezydenta Andrzeja Dudę. Gdy jednak na początku października Warszawa zerwała rozmowy z Airbusem o zakupie 50 caracali, a Hollande odwołał przyjazd do Polski, także i to spotkanie stanęło pod znakiem zapytania.

Sytuację próbowała ratować dyplomacja niemiecka. Berlin uważa, że z rządem PiS trzeba rozmawiać, a najlepiej nadaje się do tego Trójkąt Weimarski, dzięki któremu Niemcy i Francja pomagały Polsce związać się z Zachodem. Niemcy się oburzali, gdy Polska wykręcała się od współpracy weimarskiej. W kwietniu w wywiadzie dla „Wyborczej” szef MSZ Witold Waszczykowski oświadczył, że „formuła trójkąta się wyczerpała”, bo Berlin i Paryż „nie mają chęci”.

Mimo to Niemcy liczyli, że listopadowy szczyt weimarski zapobiegnie izolacji Polski w Europie. Nie zdołali jednak przekonać Francuzów. – Paryż oficjalnie zakomunikował, że szczyt musiałby dać pozytywny przekaz. A na to nie ma szans, między Francją a Polską jest za dużo rozbieżności – mówi nam niemiecki dyplomata.

Na zeszłotygodniowym spotkaniu w kuluarach szczytu w Brukseli Szydło i Hollande zgodzili się tylko, że trzeba wyciszyć emocje. Francji na przeciąganiu awantury nie zależy, ale stosunków ocieplać nie chce. Jest przekonana, że nasz rząd celowo wydłużał negocjacje w sprawie caracali i offsetu, by zerwać je w dogodnym dla siebie momencie.

Nasze europejskie źródła wskazują, że zerwanie rozmów zaskoczyło Paryż – część dyplomatów dowiedziała się o tym z mediów. Waszczykowski nie sygnalizował tego wcześniej szefowi francuskiej dyplomacji, choć mógł się z nim spotkać podczas sesji ONZ w Nowym Jorku.

A po fiasku zakupu śmigłowców sprzyjające PiS polskie media rozpoczęły antyfrancuską kampanię.

– Czujemy się dotknięci, choć zwykliśmy tak tego nie demonstrować jak Francuzi – mówi niemiecki dyplomata. – Niemcy też mają udziały w Airbusie, decyzja Warszawy uderzyła również w nas.

Do tej pory Berlin nie reagował na ataki polskich mediów prorządowych ani na wycieczki szefa naszego MSZ. Nie chciał dawać pożywki antyniemieckiej propagandzie.

– Po awanturze o caracale u nas też słychać wątpliwości co do sensu współpracy z Polską – mówi nasze źródło w Berlinie. W tym roku zaplanowano jeszcze dwa spotkania szefów MSZ obu krajów. W przyszłym roku w Polsce powinny się odbyć konsultacje międzyrządowe.

Według naszych rozmówców zerwanie rozmów z Airbusem oznacza, że Polska wycofuje się z unijnej polityki obronnej. Dzięki 3 mld euro, które w ramach offsetu zamierzał u nas zainwestować europejski koncern, Polska miała stać się jego piątym filarem. Fabryka w Łodzi miała w przyszłości produkować helikoptery na rynek światowy.

– Polska z ideologicznych względów odwróciła się do Europy plecami. To ryzykowne zagranie. Traci w Europie przyjaciół – mówi unijny dyplomata. Zaznacza, że na horyzoncie są rozmowy o przyszłości Unii Europejskiej.

Polsce będzie trudno uzyskać wsparcie Francji.

BARTOSZ T. WIELIŃSKI

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Więcej postów