NATO nie ma strategii działania na wojnę hybrydową

Generał Philip Breedlove – naczelny dowódca NATO w Europie stwierdził, że Rosja zaczęła stosować w Mołdawii sposoby działania charakterystyczne dla wojny hybrydowej i że należy opracować strategię powstrzymania takich poczynań. Nie powiedział jednak, dlaczego po 7 miesiącach konfliktu na Ukrainie takiej strategii w NATO nie wypracowano.

 

Słowa generała Breedlove wypowiedziane 15 września br. w Radzie Atlantyckiej (think tank zajmujący się m.in. oceną stosunków międzynarodowych) mogły wzbudzić lekkie zdumienie. Beztrosko powiadomił on bowiem Rosję, że NATO tak naprawdę nie wie, co ma robić w przypadku tzw. wojny hybrydowej.

Co ma zrobić NATO?

Biorąc pod uwagę fakt, że konflikt na Ukrainie trwa już prawie 8 miesięcy Breedlove wzbudził konsternację stwierdzając, że:

NATO nie ma wypracowanej strategii w odniesieniu do wojny hybrydowej, którą dopiero należy opracować;

Pakt Północnoatlantycki nie ma wypracowanych metod postępowania i ewentualnej pomocy dla państw, które nie są członkami NATO.

I nawet jeżeli Sojuszowi nie udało się tego zrobić do dzisiaj, to nie wolno było się do tego publicznie przyznawać. Lepszego zaproszenia do dalszych działań Putin nie mógł otrzymać.

Co zrobią Rosjanie?

Breedlove popełnił w swoim wystąpieniu jeszcze dwa błędy. Po pierwsze powiadomił, że „NATO zaczyna rozumieć, w jaki sposób Rosja prowadzi wojnę hybrydową”. Tymczasem jest to niemożliwe, ponieważ do dzisiaj nikt na Zachodzie nie wie, jakie są rzeczywiste cele prezydenta Putina. My znamy oczywiście dobrze scenariusz „krymski” i poznajemy scenariusz „wschodnioukraiński”, ale sposobów zajmowania obcego terytorium bez wypowiadania wojny jest jeszcze o wiele więcej.

Nieprawdą jest np., że wojnę hybrydową można toczyć jedynie w państwach zamieszkiwanych przez ludność pochodzenia rosyjskiego. Teoretycznie wystarczy parę napadów np. w strefie przygranicznej wykonanych przez „antyrosyjskie służby specjalne” by Rosja „została zmuszona” do udzielenia pomocy sąsiadowi w zaprowadzeniu porządku.

Nie mogąc przewidzieć, do czego jest jeszcze zdolna Moskwa, należy się bardziej zastanowić, co robić po jej działaniach. Ale tego jak przyznał się Breedlove NATO jeszcze nie wie.

Co było pierwsze: Naddniestrze czy Krym?

Kolejnym błędem generała Breedlove było stwierdzenie, że zaczyna dostrzegać w Mołdawii stosowanie przez Rosję elementów strategii wojny hybrydowej (przypominając, że „…takimi działaniami udało się Moskwie oderwać Krym od Ukrainy”).

Generał pominął bowiem fakt, że to właśnie Naddniestrze było jednym z pierwszych przykładów wojny hybrydowej, a konflikt zaczął się tam na długo przed wydarzeniami na Ukrainie. To, że Unia Europejska i Sojusz Północnoatlantycki na to przymykały oczy to już inna sprawa, ale jak się później okazało na Krymie, takich sytuacji nie wolno było ignorować.

A przecież Naddniestrze formalnie należy do Mołdawii i jako państwo uznawane jest jedynie przez Osetię Południową i Abchazję, a więc dwie republiki wyrwane z terytorium Gruzji i uznawane tylko przez Rosję, Nikaraguę, Wenezuelę i Nauru.

Sposób działania Federacji był zresztą bardzo podobny do tego, co w tym roku zobaczyliśmy na Ukrainie. Rosjanie doprowadzili bowiem do nieformalnego odłączenia od Mołdawii rejonu najbardziej uprzemysłowionego, gdzie 17 % ludności wytwarzało 40% PKB i np. 90 % energii elektrycznej. Wyizolowanie tego terenu od Mołdawii spowodowało ogromne problemy gospodarcze – takie same jaką będą mieli Ukraińcy po odłączeniu Donbasu.

Przypomnijmy również, że w 2006 r. odbyło się na Naddniestrzu referendum, gdzie 97,2 % ludności opowiedziało się za niezależnością. Osiem lat później 97,47% mieszkańców Krymu, w tak samo zorganizowanym referendum, poparło zjednoczenie z Rosją. Moskwa nie włączyła Naddniestrza do swojego terytorium tylko dlatego, że jest to fizycznie niemożliwe i byłoby zbyt kosztowne.

Te trzy błędy w wystąpienie generała Breedlove są jeszcze jednym dowodem na to, że bardzo dobry generał nie musi wcale być dobrym politykiem.

Maksymilian Dura

Więcej postów