Szkoła i ludzie Geremka na prawicy

Żadna z rządzących po 1989 roku ekip nie zadbała o interesy Polaków mieszkających za naszą wschodnią granicą. Los rodaków z Wilna, Grodna, Lwowa, czy Stanisławowa był i pozostaje dla kolejnych szefów resortu spraw zagranicznych i podległych im urzędasów z Alei Szucha co najmniej obojętny.

 

W tym świetle niepokojąco brzmią analizy niektórych specjalistów kojarzonych z Prawem i Sprawiedliwością. Bo oznacza dla myślących w kategoriach interesu narodowego, że „szkoła i ludzie Geremka” są obecni, a co najgorsze wpływowi, także na prawicy.

Kolejny raz swoje „ja” w kwestii polityki wschodniej zaprezentował niedawno dr Przemysław Żurawski vel Grajewski (na zdjęciu). Zrobił to na łamach „GP” i „GPC”, gdzie nie ma już miejsca choćby dla ks. Isakowicza-Zalewskiego. Nie ma, bo ten pisał między innymi o zaniechaniu, także przez polityków prawicy, pomocy dla kilku milionów Polaków za Bugiem. A precyzyjniej rzecz ujmując mniej lub bardziej świadomej zdradzie interesów naszych kresowych rodaków, za cenę bycia szatniarzem na euroatlantyckich salonach.

Już Majdan pokazał co liczy się dla ludzi z tzw. „obozu patriotycznego”. Słowem nie wspomnieli oni między innymi o godzącej w Polaków na Ukrainie nowelizacji ustawy językowej. Dokonanej niedawno rękami rzekomo proeuropejskiej oraz propolskiej ekipy „pomarańczowych”. A spychającej naszych rodaków do nawet nie drugiej, a trzeciej kategorii.

Nie inaczej było i jest w sprawie systematycznego łamania praw polskiej mniejszości na Wileńszczyźnie. „Patrioci” milczą w imię prometejskiego i nierealistycznego machania jagiellońską szabelką. A tak naprawdę wypełniając instrukcje geopolitycznych kolosów w Waszyngtonie i Berlinie. Dobre dla USA i Niemiec, ale czy korzystne dla Polski? To pytanie jest ważne w kontekście ekipy PiS przygotowywanej do przejęcia odpowiedzialności za Polskę jesienią przyszłego roku.

Jeśli w „odnowionym” MSZ za kierunek wschodni mają odpowiadać ludzie pokroju dr Żurawskiego vel Grajewskiego, to będziemy mieli, tak jak w czasach AWS z lat 1997-2001, czy PiS 2005-2007, olbrzymi zawód prawicowego elektoratu. Pojmowanie przez ten ostatni polskich spraw na wschodzie różni się bowiem zasadniczo od tego co w głowach mają ludzie bojący się nam przyznać, że wzorem postępowania na zabużańskim odcinku są dla nich koncepcje zrodzone w chorych głowach Giedroycia, czy Geremka.

Jeśli gruntowne przewietrzenie MSZ ma się odbywać rękami dr Żurawskiego, to PiS-owskie hasło „dobrych zmian” pozostanie tylko hasłem.

Marcin Palade

Więcej postów