Polska armia się zbroi i przejada miliardy złotych

W tym roku na obronę narodową przeznaczono 32 mld zł. Jeszcze więcej niż na uzbrojenie i modernizację armii idzie na utrzymanie żołnierzy i wypłatę wojskowych emerytur.

 

Wydatki na obronę nie są wzięte z sufitu, bo kwota wynika z ustawy o przebudowie i modernizacji technicznej oraz finansowaniu sił zbrojnych – rocznie trzeba przeznaczać na ten cel nie mniej niż 1,95 proc. PKB.

Być może wkrótce będzie to jeszcze więcej, bo trwają przygotowania do zapowiadanego przez prezydenta Komorowskiego zwiększenia budżetu obronnego. Ma on wynosić 2 proc. PKB, czyli może wzrosnąć o 800 mln zł.

– Ministerstwo opracowuje zestawienie dodatkowych potrzeb w zakresie sprzętu wojskowego i infrastruktury, które będą mogły być sfinansowane z dodatkowych środków – informuje Rober Rochowicz z MON.

Wydatki dotyczą głównie kraju, bo na misje pokojowe, m.in. afgańską, przewidziano w tym roku 293 mln zł.

Wojskowy tort do podziału

Tegoroczne wydatki na uzbrojenie, wyposażenie i modernizację armii pochłoną w sumie 10,8 mld zł, czyli ponad jedną trzecią całego budżetu. W ramach tej kwoty po raz pierwszy wydzielono rezerwę celową 3,5 mld zł na finansowanie 14 priorytetowych zadań modernizacyjnych, m.in. obrony powietrznej, zakupu śmigłowców wielozadaniowych i systemu szkolenia pilotów AJT. W sumie te programy pochłoną do 2022 r. aż 91,5 mld zł.

W tym roku już podpisano dwie umowy przewidziane w tych priorytetach: dostawę samolotów szkolno-treningowych M-346 Master za 1,2 mld zł oraz Zintegrowanego Indywidualnego Systemu Walki “Tytan” – czyli wyposażenia żołnierza na polu walki – który w latach 2018-22 ma szacunkowo kosztować ponad 4 mld zł.

– Planowane jest m.in. rozpoczęcie procedury na pozyskanie przeciwlotniczych i przeciwrakietowych zestawów rakietowych średniego zasięgu o kryptonimie “Wisła”, dywizjonowych modułów ogniowych z wyrzutniami rakietowymi Homar czy wyposażenia drugiego Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego. W tym roku dla zapewnienia realizacji planu modernizacji technicznej zaplanowano ok. 6 mld zł – wylicza Robert Rochowicz.

Co ciekawe, w tegorocznym budżecie na jeden z najważniejszych programów, czyli modernizację obrony powietrznej, przeznaczono tylko 151 mln zł. Te pieniądze miały iść na zakup rakiet krótkiego zasięgu Grom oraz modernizację uzbrojenia starszej generacji. Poważniejsze wydatki na ten cel mają się zacząć dopiero od przyszłego roku, po rozstrzygnięciu m.in. dostawcy systemu średniego zasięgu Wisła. Niewykluczone jednak, że program zostanie przyspieszony w związku z napiętą sytuacją na Ukrainie, bo z tego powodu wojskowi planiści przejrzeli plan modernizacji technicznej na lata 2013-22 i niektóre projekty mają być szybciej realizowane.

Listę wydatków uzupełniają też np. inwestycje budowlane i remonty infrastruktury za 1,9 mld zł, w tym 157 mln zł na inwestycje związane z realizacją sojuszniczego programu NSIP, który zakłada m.in. rozbudowę lotnisk na potrzeby ewentualnego przerzutu dodatkowych sił NATO. Poza tym na zakup środków materiałowych, czyli paliwa, umundurowania, zabezpieczenia medycznego oraz żywności na zapas pójdzie kolejne 725 mln zł.

Ile kosztuje żołnierz i emeryt

Wydatki na sprzęt i modernizację sił zbrojnych o niespełna 3 mld zł przebijają kwoty wydawane na bieżące płace, które pochłaniają blisko jedną czwartą budżetu, czyli 7,9 mld zł. W tym roku średnie wynagrodzenie żołnierza zawodowego wynosi 4261 zł brutto miesięcznie, pracownik służby cywilnej zarabia 3559 zł, a pozostali pracownicy – 2691 zł. Jak zapowiadano, w tym roku żołnierze nie mają co liczyć na podwyżki.

Z zestawienia wydatków pod kątem konkretnych rodzajów sił zbrojnych wynika, że przeciętnie w skali roku najdroższe jest utrzymanie lotnika, w drugiej kolejności marynarza, a dopiero na końcu etatowca zatrudnionego w siłach lądowych. I tak wojska lądowe, które liczą około 47,3 tys. żołnierzy, wydadzą 2,7 mld zł, siły powietrzne z 16,4 tys. etatów – 1,3 mld zł, a posiadająca 7,6 tys. etatów marynarka wojenna – prawie 570 mln zł.

Gdy do wojskowych pensji dodamy 7,4 mld zł świadczeń, np. na emerytury, to wychodzi, że rocznie podatnicy wykładają więcej na utrzymanie armii czynnej i armii emerytów niż idzie na sprzęt i modernizację.

Armia też zarabia na siebie, ale symbolicznie. W tym roku zaplanowano, że dochody będą na poziomie 94 mln zł. Większość tej kwoty pochodzi z działalności Agencji Mienia Wojskowego, która zajmuje się sprzedażą wycofanego uzbrojenia. Pieniądze trafiają do Funduszu Modernizacji Sił Zbrojnych.

Kosztuje też opieka duchowna nad armią. Wydatki Ordynariatu Polowego wynoszą 19,5 mln zł, Prawosławnego Ordynariatu – 2,5 mln zł, a Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego – blisko 1,4 mln zł.

Jak zapewniali parlamentarzystów przedstawiciele resortu, wszystkie trzy ordynariaty przechodzą właśnie reorganizację, po której spada zatrudnienie. W ordynariacie prawosławnym i ewangelickim ma być zatrudnionych docelowo w sumie 126 osób, a dla księży katolickich przewidziano 174 etaty żołnierzy zawodowych.

Mają, ale czy wydadzą?

Eksperci wojskowi widzą zagrożenie związane nie tyle z wysokością budżetu na obronę, ile umiejętnością jego wydawania. Bo wprawdzie w budżecie na obecny rok zwiększono wydatki na obronę, ale równocześnie od lat zarezerwowane kwoty są nie w pełni wykorzystywane. Tak było np. w zeszłym roku, gdy pierwotnie planowano wydanie 31,4 mld zł, a po nowelizacji budżetu skończyło się na wydatkach o 3 mld mniejszych.

– Środki niewykorzystane przez MON służyły innym celom, takim jak łatanie dziury budżetowej. Taka sytuacja trwa od 2008 r. i trudno przypuszczać, że w tym roku będzie inaczej. Szczególnie że podpisywane są kontrakty na dostawy uzbrojenia, z którymi zgodnie pieniądze będą wydawane dopiero w kolejnych latach – ocenia Maksymilian Dura z portalu Defence24.pl. Zauważa, że najdroższe programy modernizacyjne, takie jak modernizacja obrony powietrznej, zakup śmigłowców i okrętów, dopiero czekają na realizację.

– A tymczasem MON miał i ma problemy z wydawaniem środków i nie znalazł sposobu, by to, co zostaje, odkładano na później. Od 2008 r. utracił w ten sposób kilkanaście miliardów złotych – tłumaczy Dura.

Marcin Sztandera

Więcej postów