Kłopoty sztabu Platformy

W partii panuje obawa, że wybory wygra PiS, więc niewielu się pali do firmowania porażki.

 

Sytuacja w sztabie wyborczym mającym zorganizować kampanię przed wyborami do Parlamentu Europejskiego doskonale odzwierciedla kłopoty Platformy Obywatelskiej.

Pierwszym szefem sztabu PO był europoseł Jacek Protasiewicz. Tyle tylko że po awanturze z policją na lotnisku we Frankfurcie pod koniec lutego został zmuszony przez premiera do rezygnacji i wycofania się z eurowyborów.

W związku z tym w partii ruszyły poszukiwania nowego szefa sztabu. Sęk w tym, że chętnych nie było. Naturalnym kandydatem był zaufany człowiek premiera Paweł Graś, niegdyś rzecznik rządu, a dziś szef partyjnych struktur PO.

Ale Graś nie chciał brać odpowiedzialności za wynik wyborów. – Będę wraz z całym biurem krajowym zaangażowany w kampanię – przekonuje „Rz”. I zapewnia: – Praca sztabowa już biegnie pełną parą.

Jednak w jego wypowiedzi sporo jest kamuflażu politycznego. Bo według informacji „Rz” kilku współtwórców poprzednich zwycięskich kampanii pod rozmaitymi pretekstami odmówiło pracy przy obecnych wyborach. Chodzi głównie o bliskich partii ekspertów od badań sondażowych i strategii kampanii. – W Platformie jest dziś taka atmosfera, że nie chciałem pracować przy eurowyborach – mówi nam jeden z nich.

Pracować w sztabie nie chciał także były skarbnik i sekretarz generalny PO Andrzej Wyrobiec.

Oto zespół

Ostatecznie szefem sztabu został europoseł Tadeusz Zwiefka, były dziennikarz telewizyjnych „Wiadomości”. – Nie mam wrażenia, że jestem kandydatem z łapanki – przekonuje w rozmowie z „Rz”. – Chodziło o to, żeby szef sztabu był europosłem i miał doświadczenie w prowadzeniu kampanii.

Sztab wyborczy wstępnie ulepił Protasiewicz – i tak już zostanie. – To fachowe grono i nie zamierzam wprowadzać zmian personalnych – zapewnia Zwiefka. Tyle tylko że w partii praca w sztabie traktowana jest jak zadanie straceńcze, więc Zwiefce trudno byłoby przyciągnąć nowych ludzi.

Twarzą sztabu będzie rzecznik Klubu PO Paweł Olszewski. Strategię wyborczą ma współtworzyć Szymon Milczanowski, odpowiedzialny za zwycięską dla PO kampanię przed referendum w sprawie odwołania prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Dawny finalista telewizyjnego show „Idol”, a dziś poseł PO Jakub Rutnicki odpowiada za marketing oraz kampanię billboardową. Kampanię w internecie będą koordynować Michał Jacuński (bliski współpracownik Protasiewicza) i Wioletta Paprocka (dawna współpracowniczka Schetyny).

Za kampanię bezpośrednią, czyli docieranie przez polityków PO wprost do wyborców, ma odpowiadać posłanka Agnieszka Pomaska. Komitet honorowy – a więc grono artystów i celebrytów popierających Platformę – mają skompletować europosłanka Róża Thun i minister administracji Rafał Trzaskowski. – Mamy już za sobą pierwsze spotkanie sztabu w nowym składzie – mówi Zwiefka, który formalnie dołączył do sztabu w minionym tygodniu.

Rola Kancelarii Premiera

Sztab już spotyka się regularnie, ale – jak wynika z naszych informacji – wyczekuje na kampanijne dyrektywy z Kancelarii Premiera. Tak było choćby w sprawie politycznego wykorzystania aktywności Donalda Tuska w sprawie Ukrainy.

Skąd ta bierność? Bo w przeciwieństwie do wszystkich poprzednich wyborów w sztabie nie ma czołowych polityków PO, którzy mieliby bezpośredni, osobisty kontakt z Tuskiem.

Kampania do europarlamentu będzie kolejną polityczną operacją Platformy opartą głównie na premierze. Dlatego też w składzie sztabu znaleźli się dyrektor biura krajowego Platformy Jacek Kruk wraz z Agatą Grynkiewicz z Kancelarii Premiera, zaufaną współpracowniczką Grasia. – To oni będą koordynować kampanię w terenie, w tym wyjazdy premiera – opowiada nasz rozmówca z zarządu PO.

Ze względu na ostre podziały w partii w sztabie nie ma polityków kojarzonych z Grzegorzem Schetyną. Po pierwsze – nie chce tego premier, który uważa Schetynę za zagrożenie. Ale po wtóre – nie chcą tego schetynowcy, którzy po cichu liczną na porażkę Platformy Tuska.

Jeszcze podczas ostatnich wyborów w 2011 r. Schetyna był jedną z kluczowych postaci kampanii, w przeszłości był nawet szefem sztabu Tuska w wyborach prezydenckich.

W partii panuje obawa, że wybory wygra PiS, więc niewielu się pali do firmowania porażki.

Do pracy w sztabie wyborczym nie palą się też szefowie regionów PO. Nawet tacy, którzy w przeszłości brali udział w pracach sztabu wyborczego. – Nie mam zielonego pojęcia, co robi sztab i jaki ma pomysł na kampanię. Mnie nie pytają – mówi nam jeden z nich.

Inny dodaje: – Sztab mnie nie interesuje, moja noga tam nie postanie. Chcę, żeby w moim regionie partia uzyskała jak najlepszy wynik w eurowyborach, a potem w wyborach samorządowych. Bardziej mniej zajmuje myślenie o tym, czy w sejmiku wojewódzkim będziemy musieli się jakoś układać z PiS czy nie.

Szansa Zwiefki

Dla Zwiefki kierowanie sztabem to być albo nie być w polityce. Nie przepada za nim lider kujawsko-pomorskiej Platformy Tomasz Lenz, który tak skonstruował listę wyborczą, że Zwiefce z trzeciego miejsca ciężko będzie ponownie dostać się do europarlamentu. – Jestem dobrej myśli. Sądzę, że mam szansę na zwycięstwo – zapewnia nas Zwiefka.

– Wyprzedzi pan byłego wicepremiera Jacka Rostowskiego lub medalistkę olimpijską Otylię Jędrzejczak? – pytamy.

– To jest do zrobienia – przekonuje.

Zwiefka nigdy nie był zaangażowany w ogólnopolską kampanię wyborczą, a jego doświadczenie sprowadza się do wyborów na szczeblu regionalnym. W historii PO to pierwszy tego typu przypadek.

Więcej postów